Zaskakujące ograniczenia w wydobyciu ropy oznaczają nowe kłopoty dla banków centralnych. W Polsce nadal mamy jednak szanse, że na koniec roku inflacja będzie jednocyfrowa, ale to oznacza, że nadal pozostanie bardzo dokuczliwa.
Jeszcze w marcu świat mógł cieszyć się z ekstremalnie niskich (jak na dzisiejsze standardy) cen ropy naftowej. Baryłka ropy brent spadła do 70 USD, co było najniższym poziomem od grudnia 2021 r. Ta sama baryłka kosztuje już nawet o 15 dolarów więcej (w ciągu zaledwie tygodnia zmiana przekroczyła 8%)/ Tak potężna zmiana cen to efekt niespodziewanej decyzji kartelu OPEC wraz ze wsparciem ze strony Rosji czy Kazachstanu.
Wydawało się, że niższe ceny ropy szybciej pozwolą uzdrowić światową gospodarkę z inflacji, ale obecnie nie jest to już takie pewne. Jednak kartel OPEC+ zmienił zasady gry, zaskakująco tnie produkcję i podbija ceny ropy. Jest to po części odpowiedź na ostatnie potężne spadki cen, które jednak w drugiej połowie marca zostały praktycznie wymazane. Niemniej ogłoszone cięcie ma wynieść 1,16 mln baryłek w samym kartelu, w którym Arabia Saudyjska ma odpowiadać za dodatkowe cięcie na poziomie 500 tys. brk na dzień, a Irak ma zmniejszyć dodatkowo produkcję o 211 tys. brk na dzień. Zjednoczone Emiraty Arabskie zgodziły się na cięcie na poziomie 128 tys. Kuwejt ma zmniejszyć produkcję o 128 tys.
- Są dwie szkoły interpretacji tej decyzji OPEC, pierwsza jest taka, że wzrosną ceny surowca, co utrudni walkę z inflacją i zaszkodzi globalnej gospodarce – mówi w rozmowie z MarketNews24 dr Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB (WA:XTB). – Druga interpretacja jest taka, że kartel tnie wydobycie, bo widzi, że popyt jest słaby i ta tendencja się utrzyma, a ceny ropy będą spadać. Nie wiadomo, która ocena okaże się trafna, na dziś w każdej jest „ziarno prawdy”.
Nowe cięcia nie są jedynie dostosowaniem sytuacji do realiów, kiedy to OPEC nie był w stanie produkować zgodnie z założonym celem. Obecnie cięcia mają być przeprowadzane głównie przez te państwa, które są w stanie produkować więcej. Dodatkowo dochodzi do tego spory efekt zaskoczenia
Kartel ma większą moc cenotwórczą niż było to w ostatnich kilku latach. Siła amerykańskich łupków nie jest już tak duża jak miało to miejsce w przeszłości – producenci skupili się na oddawaniu swoich zysków akcjonariuszom, zamiast zwiększać inwestycje. Ilość niedokończonych odwiertów zmniejszyła się drastycznie, a liczba aktywnych wież wiertniczych sugeruje niewielki potencjał do zwiększenia produkcji w najbliższych dwóch miesiącach.
Pomimo tego, że cięcia są dobrowolne i były dla rynku zaskoczeniem, to jednak wciąż dotyczy to celu produkcji, dlatego realny wpływ na produkcję będzie prawdopodobnie ograniczony o połowę. Biorąc pod uwagę niewielką nadpodaż na rynku, bilans nie powinien ulec znaczącej zmianie w II kw. br. Z lekkiej nadpodaży zrobi nam się lekki deficyt. Niemniej prawdopodobieństwo wzrostów cen w drugiej części tego roku znacznie wzrosło, co może nie tylko działać Amerykanom na nerwy, ale również ograniczyć potencjał spadku inflacji na całym świecie.
Co dalej z ceną? Najbardziej bycze na rynku pozostają takie banki jak JP Morgan czy Goldman Sachs (NYSE:GS). Ten pierwszy wskazywał na to, że deficyt na poziomie 1 mln brk na dzień może wpłynąć na wzrost cen o 15-25 USD na baryłce. Biorąc pod uwagę cenę sprzed decyzji OPEC+, cel powinien być wyznaczony na poziomie 100-105 USD za baryłkę. Z kolei Goldman Sachs zwiększył cenę docelową dla Brent na koniec roku do 95 USD za baryłkę. Naszym zdaniem potencjał wzrostowy może być ograniczony, ze względu na to, że realny wpływ na produkcję będzie ograniczony i poznamy go dopiero pod koniec maja. Kluczowa będzie druga część roku pod względem popytu z Chin oraz USA. Bez jego odbicia, deficyt może być niewystarczający, aby uzasadnić rajd do poziomu 100 USD za baryłkę!
Sytuacja wydaje się o wiele trudniejsza dla banków centralnych, jeżeli wahają się z rozpoczęciem obniżek stóp procentowych.
- Na pewno decyzja OPEC utrudni bankom centralnym walkę z inflacją, bo w krajach gdzie spadała inflacja było to związane z niższymi cenami energii – komentuje ekspert XTB. - Banki centralne za bardzo sparzyły się na spóźnionych podwyżkach stóp procentowych, aby teraz zbyt szybko je obniżać.
Dotyczy to zwłaszcza Fed, EBC i kilku banków europejskich, natomiast polski bank centralny wraz z RPP jest w specyficznej sytuacji, gdyż nadal można obawiać się, że zbyt wcześnie zrezygnowano z podwyżek stóp procentowych.
Czy na koniec 2023 r. polska inflacji może być jednocyfrowa?
- Nadal bardzo silnie będzie oddziaływał tzw. efekt bazy, bo porównujemy sytuację do tej sprzed roku, gdy w kolejnych miesiącach ceny rosły bardzo szybko – wyjaśnia P.Kwiecień z XTB. – jest szansa, ze w grudniu inflacja spadnie poniżej 10%, ale to wcale nie będzie oznaczać, że w Polsce problem inflacji został rozwiązany.