Wczorajszy dzień był naprawdę ciekawy na rynkach. Można nawet mówić o sporym zaskoczeniu decyzjami inwestorów. Przegranym wczorajszego dnia był zdecydowanie dolar amerykański i to mimo tego, że EBC obniżył prognozy wzrostu gospodarczego na 2018 i 2019. Bank Centralny Turcji nie ugiął się przed stanowiskiem Erdogana i podwyższył stopy procentowe.
Bank Centralny vs prezydent
Doniesienia z Ankary to chyba największe zaskoczenie dnia wczorajszego. Tym bardziej, że przed samą decyzją tureckiego banku centralnego prezydent Erdogan stwierdził, że stopy już teraz są na zbyt wysokim poziomie, a wynosiły 17,75%. Analitycy oczekiwali decyzji banku zwiększającego stopy do poziomu 21%, a finalnie podniesiono stopy do 24%. Turecka lira oczywiście zyskała do dolara po tej decyzji. Niestety, biorąc pod uwagę nieprzewidywalność Erdogana wzrosty te mogą nie zostać utrzymane. Na rynkach trwają spekulacje czy nie dojdzie do ingerencji w decyzję banku centralnego. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale biorąc pod uwagę o jakim kraju mówimy, niestety całkiem możliwe.
EBC i Bank Anglii ostrożne
Nie było zaskoczenia posiedzeniami EBC i Banku Anglii - główne parametry polityki pieniężnej pozostały na dotychczasowych poziomach. Mark Carney stwierdził, że widzi potrzebę zacieśniania monetarnego, jeśli inflacja będzie podążać zgodnie z sierpniowymi projekcjami. Dodał również, że wszystko też zależy od przebiegu Brexitu, jeśli da się uniknąć scenariusza wyjścia z UE bez zawarcia kluczowych porozumień. Funt, ani nie zyskał, ani też nie stracił po konferencji. Kluczowe więc dla dalszych losów brytyjskiej waluty będą nowe doniesienia w sprawie rozwodu z UE.
Draghi bez fajerwerków
Mario Draghi z kolei obniżył też nieznacznie prognozy wzrostu dla całej strefy o 0,1% na kolejne lata. Było czuć ostrożność prezesa EBC w kontekście podwyżek stóp procentowych i tak naprawdę żadna informacja nie padła. Wydaje się więc, że łagodna polityka będzie trwać nadal, aż do momentu wzrostu ścieżki inflacji. Padły też słowa o zwiększonym protekcjonizmie, co nawarstwia problemy krajów wschodzących, mimo to jednak Draghi wskazuje, że są to ryzyka zrównoważone.
CPI z USA przyćmiła wszystko
Wydawało się więc, że gołębi EBC musi osłabić wspólną walutę. A tutaj nagle, również o 14.30, jak królik z kapelusza wyskoczyły dane o inflacji z USA. Zwyczajowo wzrost cen konsumenckich, czyli CPI nie jest zbytnio obserwowany przez rynek. Preferowaną miarą Fed jest PCE. Niemniej jednak praktycznie zawsze zmiany w CPI sygnalizują co się dzieje w gospodarce, jakie są trendy. Spadek o 0,2% do poziomu 2,2% musiał robić wrażenie. Nagle wszyscy zapomnieli, że przemawia Draghi, a zaczęto wyceniać to, że w USA może nie dojść do tak szybkiego tempa zacieśniania monetarnego. Dolar więc stał się “chłopcem do bicia”. EUR/USD szybko wzrósł ponad granicę 1,17. USD/PLN skorzystał i znalazł się na poziomie 3,67.
Ratunek dla walut EM
Bez wątpienia wygranym wczorajszego dnia są waluty rynków wschodzących. Z jednej strony słabe dane o inflacji z USA osłabiły dolara i dodały animuszu choćby złotemu. Z drugiej strony napłynęły dość dobre informacje w sprawie konfliktu handlowego USA z Chinami. Według niektórych źródeł Stany zaprosiły Państwo Środka do stołu negocjacyjnego. Jest to pozytywna informacje, która może powstrzymać eskalację konfliktu. Oczywiście to tylko pobożne życzenie, bo wyciągnięcie ręki jeszcze nic nie znaczy. Tym bardziej, jeśli administracja Trumpa pracuje nad nowymi cłami. Wypada więc czekać na nową wiadomość Trumpa, który równie dobrze może zdementować te informacje.
Popołudnie może być ciekawe
Dzisiaj po południu kilka ciekawych danych z USA. O 14.30 wyniki sprzedaży detalicznej za sierpień. Konsumpcja jest głównym czynnikiem wpływającym na PKB. O 15.15 poznamy dane o produkcji przemysłowej również za sierpień. O 16.00 indeks Uniwersytetu Michigan. Wszelkie publikacje ostatnio ze Stanów zaskakiwały aż do wczorajszej inflacji, więc dzisiejsze dane będą bacznie obserwowane. Pozytywne zaskoczenia mogą przynieść znów umocnienie dolara.