Postawiona w tym 7 miesięcy temu teza, że “Gaz zgaśnie” okazała się zaskakująco trafna. Co prawda spadek cen tego surowca energetycznego rozpoczął się dopiero w sierpniu, ale jego skala okazała się oszałamiająca.
Wystarczy powiedzieć, że w ciągu minionych 22 tygodni cena kontraktów na amerykański gaz ziemny spadła na NYMEX-ie o 69 proc. (spadek z poziomu szczytu w okolicach 10 USD/mmBtu był jeszcze większy), co było największym w takim okresie spadkiem ceny tego kontraktu od przynajmniej 1990 roku, od kiedy dane z tego rynku są dostępne.
Spekulując w połowie zeszłego roku na temat nadchodzącej bessy na tym rynku zakładałem, że jej celem będzie – znajdujący się tuż poniżej 3,5 USD – wyglądający solidnie poziom wsparcia wyznaczany przez minimum z końca grudnia 2021 i szczyt z początku listopada 2020.
Było więc pewnym zaskoczeniem, gdy w ostatnich dniach cena tych kontraktów na gaz złamała to potencjalne wsparcie jak zapałkę.
Wydaje się, że w obecnej sytuacji poziom, który wcześniej można było podejrzewać o to, że powstrzyma spadek rozpoczęty na poziomie 10 USD – czyli strefa 3,39-3,54 USD – stał się poziomem oporu. Obecna cena to 2,805 USD.
Największa w historii dynamika spadku ceny tego kontraktu nasuwa myśl, że jest to posługując się elliottowskim żargonem “trójka”. Gdzieś w pierwszej połowie lutego – zimno? – można sobie wyobrazić początek – trwającej miesiąc, tak jak “dwójka”? – korekcyjnej wzrostowej “czwórki”, która dotarłaby do wspomnianego w poprzednim akapicie poziomu oporu. Potem nastąpiłaby na tym rynku 2-miesięczne (1-ka tyle trwała) “dorzynki” “piątej fali” kulminujące na wiosną, gdy na półkuli północnej zacznie robić się ciepło i wszyscy odetchną z ulgą, że kryzys energetyczny wywołany przez inwazję Rosji na Ukrainę udało się przetrwać i zgromadzone zapasy gazu są wręcz nadmierne.