W środę złoty może korygować wczorajsze umocnienia do euro, dolara i szwajcarskiego franka, jednocześnie dalej tracąc w relacji do brytyjskiego funta.
Wczorajszy dzień dość nieoczekiwanie "skradła" brytyjska premier Theresa May, zapowiadając na 8 czerwca przedterminowe wybory parlamentarne na Wyspach. Jakkolwiek inwestorzy giełdowi odebrali to jako jeszcze jeden czynnik ryzyka, to rynek walutowy ocenił całą sytuację z nieco dalszej perspektywy i uznał, że ostatecznie wybory zmniejszą ryzyko polityczne związane z BREXIT-em. W efekcie umocnił się nie tylko funt, ale do koszyka głównych walut zaczął też zyskiwać m.in. złoty i węgierski forint. W umocnieniu złotemu pomogło również oczekiwanie na publikowaną w tym tygodniu serię, jak się zakłada, pozytywnych danych makroekonomicznych z Polski, a także wyraźny wzrost notowań EUR/USD.
Powody, które wczoraj stały za umocnieniem funta, dziś wciąż pozostaną aktualne. Stąd też notowania GBP/PLN mają szansę kontynuować ruch w górę. Taki scenariusz wspiera analiza sytuacji na wykresie dziennym tej pary, gdzie po powrocie powyżej psychologicznej bariery 5 zł i przełamaniu oporu na 5,0360 zł, otwarta została droga do strefy podażowej 5,1070-5,1370 zł. I to wcale nie musi być koniec zwyżek. Potencjalne przełamanie 5,1370 zł powinno skutkować ruchem w okolice 5,24 zł. A może nawet i do 5,30 zł.
O ile GBP/PLN może dziś kontynuować ruch z wczoraj, to w przypadku pozostałych polskich par, raczej należy nastawić się na korektę ich wtorkowego spadku. Za takim scenariuszem przemawia nie tylko obserwowana rano realizacja zysków na EUR/USD, ale też brak perspektyw na wyraźną poprawę nastrojów na rynkach globalnych, przy jednoczesnym możliwym narastaniu obaw przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi we Francji, co będzie biło w złotego i inne aktywa traktowane jako ryzykowne.
Dziś startuje maraton publikacji makroekonomicznych z rodzimej gospodarki. O godzinie 14:00 Główny Urząd Statystyczny (GUS) opublikuje marcowe dane nt. przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w polskim sektorze przedsiębiorstw. Oczekuje się, że roczna dynamika płac przyspieszyła do 4,25 proc. z 4 proc. w lutym, a zatrudnienia pozostała na poziomie 4,6 proc. Dane te mogą okazać się nieco lepsze od prognoz, ale będą miały umiarkowany wpływ na notowania złotego.
W czwartek inwestorzy poznają, najważniejsze z całej grupy, dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 7,15 proc. R/R) i sprzedaży detalicznej (prognoza: 8,2 proc.) w marcu, a także marcowy raport o cenach produkcji sprzedanej przemysłu (prognoza: 4,65 proc. R/R) i kwietniowy raport o koniunkturze konsumenckiej.
W piątek zostaną opublikowane dane nt. koniunktury gospodarczej w Polsce w kwietniu, a także protokół z ostatniego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Tego samego dnia również agencja S&P dokona aktualizacji oceny wiarygodności kredytowej Polski. W tym ostatnim przypadku nie należy spodziewać się, ani zmiany ratingu, ani też jego perspektywy. Stąd też decyzja Nie wpłynie na złotego. Temat ratingu zacznie rozgrzewać emocje dopiero w okolicach 12 maja, gdy będzie o nim decydowała agencja Moody's.
Wspomniana wcześniej publikacja danych o płacach i zatrudnieniu w Polsce będzie mieć najwyżej umiarkowany wpływ na notowania złotego, które pozostaną dziś pod głównym wpływem czynników globalnych. To oznacza, że głównym tematem rynkowym będą dziś wybory we Francji i Wielkiej Brytanii, dane inflacyjne ze Strefy Euro, nastroje na giełdach i sytuacja na rynku surowcowym.
O godzinie 08:42 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2380 zł, USD/PLN 3,9535 zł, CHF/PLN 3,9640 zł, a GBP/PLN 5,0665 zł.
Aktualna sytuacja na wykresach polskich par sugeruje, że pod koniec marca wyczerpał się potencjał aprecjacyjny złotego. Jako, że obecnie brakuje nowego paliwa do trwałego umocnienia złotego, a jednocześnie na horyzoncie czai się kilka potencjalnych ryzyk (np. wybory we Francji, geopolityka), to w najbliższych tygodnia bardziej prawdopodobne jest osłabienie niż umocnienie polskiej waluty.