Rynek inwestycji obfituje w różne produkty. Od instrumentów strukturyzowanych (lokaty połączone z elementem inwestycyjnym – najczęściej wartość części inwestycyjnej równa jest wartości odsetek, które lokata wypracowuje, przez co możliwe jest osiągnięcie stuprocentowej gwarancji zainwestowanego kapitału), poprzez fundusze inwestycyjne, akcje, obligacje, czy też instrumenty pochodne. Mnogość instrumentów początkującego inwestora wprowadzić może co najmniej w zakłopotanie.
W ostatnich postach omówiliśmy kilka zalet inwestowania pasywnego, dziś przyjrzymy się podstawową różnicą pomiędzy ETFami (ang.: Exchange Traded Funds), a instrumentami często i chętnie polecanymi przez doradców inwestycyjnych – funduszami inwestycyjnymi.
Fundusze inwestycyjne i ETFy z punktu prawnego mają zbliżoną konstrukcję – zbierają pieniądze od inwestorów po to, aby zainwestować je w instrumenty finansowe. Najistotniejsza różnica z punktu prawa to fakt, iż tytuły uczestnictwa w ETF-ach - czyli potwierdzenie zainwestowania środków w ramach funduszu – są same w sobie papierami wartościowymi, podczas gdy certyfikaty uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych – nie. Dzięki temu, ETFy mogą być notowane na giełdzie papierów wartościowych, podobnie jak akcje.
Co istotne, w przypadku funduszy inwestycyjnych to zarządzający podejmuje decyzje, które instrumenty i w jakiej proporcji należy wybrać. Powoduje to, że koszty zarządzania są wysokie (w przypadku funduszy akcyjnych wynoszą nawet 4% stanu inwestycji w skali roku z racji właśnie aktywnego zarządzania). Zadaniem ETFu jest pasywna replikacja zachowania i składu wybranego indeksu, przez co koszty zarządzania są niskie (rzędu 0,15% dla krajowych ETFów). W obu przypadkach dochodzą jeszcze prowizje za transakcje i opłaty za rachunek, jednak dokładne wartości uzależnione są od wybranego rachunku i domu maklerskiego.
Co więcej, w przypadku funduszy inwestycyjnych, to zarządzający wybiera odpowiedni moment zakupu czy sprzedaży posiadanych instrumentów, zatem wpłacenie pieniędzy na rachunek inwestycyjny nie zawsze wiąże się z natychmiastowym zakupem jednostek uczestnictwa wybranych funduszy – pieniądze mogą zostać zainwestowane nawet z kilkudniowym opóźnieniem. W przypadku ETFów zainwestowanie środków od razu skutkuje zakupem tytułu uczestnictwa – czyli rozpoczęciem inwestycji.
Z punktu widzenia składu portfela inwestycyjnego fundusze i ETFy różnią się diametralnie. Fundusz może zawierać dowolny zestaw akcji, obligacji czy lokat i ciągle go zmieniać, podczas gdy ETFy mają z góry zdefiniowany skład i proporcje (odwzorowujące parametry indeksu).
Ostatnia różnica dotyczy wyników osiąganych przez oba typy instrumentów. Jak wskazują badania, pasywne zarządzanie w długim terminie zwykle przynosi korzystniejsze rezultaty niż zarządzanie aktywne. Częściowo jest to spowodowane niższymi opłatami, ale przede wszystkim taki stan rzeczy wynika z charakterystyki rynków finansowych. Jak wspominaliśmy w poprzednich postach – ledwie niewielkie grono zarządzających jest w stanie stale osiągać wyniki lepsze niż indeks, z którym się porównują. Po uwzględnieniu kosztów ponoszonych przez Klienta to grono staje się jeszcze bardziej elitarne.
Podejmując decyzję o zainwestowaniu środków warto zatem rozważyć fundusze notowane na giełdach (ETFy), gdyż osiągając porównywalne stopy zwrotu mogą one zaoferować niższe opłaty za zarządzanie i tym samym ułatwić osiągnięcie zysku. Są też bardziej przejrzyste, jeśli chodzi o skład inwestycji, a sama ich konstrukcja sprawia, iż inwestując w jeden tylko ETF inwestujemy w całe spektrum spółek, ograniczając tym samym ryzyko związane z inwestycją.
Aneta Hryckiewicz – jest profesorem finansów w Akademii Leona Koźmińskiego oraz redaktorem blogu „Polska Oszczędza”.