Wspólna konferencja członków G-7 przeszła bez większego echa. Według medialnych doniesień, grupa G7 uzgodniła, że będzie wspólnie rozwiązywać problemy Grecji i Hiszpanii, ale nie jest powiedziane, jakimi narzędziami to będzie zrobione i przez kogo. W związku z tym, spotkanie można uznać za bezowocne, ponieważ w żadnym stopniu nie rozjaśniło to sytuacji na rynku.
Politycy prawdopodobnie grają na czas, bowiem 17 czerwca odbędą się wybory w Grecji i dopiero wtedy grupa decydentów pozna kształt sceny politycznej w Atenach. Tymczasem niektórzy gracze rynkowi spekulują, że Europejski Bank Centralny może zdecydować się na jakąś formę modyfikacji polityki monetarnej. Niemniej, według przeprowadzonego niedawno przez Reuters sondażu wykazało, że jedynie 11 z 73 analityków ankietowanych oczekuje ruch w tym miesiącu. W związku z tym, handlujący będą raczej śledzić zeznania przewodniczącego Bena Bernanke przez amerykańską Rezerwą Federalną. Wszelkie wskazówki na temat możliwości uruchomienia quantitative easing poznamy już w czwartek. Jeśli taki program zostanie wdrożony w życie to zapewne negatywne to wpłynie na notowania dolara.
Dziś własne posiedzenie przeprowadza również RPP. Według oczekiwań rynkowych, stopy procentowe pozostaną na niezmienionym poziomie 4,75proc. Prawdopodobieństwo podwyżek jest niewielkie, gdyż gospodarka słabnie, a złoty traci na wartości. Z kolei od majowego posiedzenia pojawiło się więcej argumentów mówiących, że ostatnia podwyżka stóp nie była konieczna. Niemniej członkowie RPP zasygnalizowali w ubiegłym miesiącu, że kluczem do dalszych decyzji będzie nowa projekcja inflacyjna, która zostanie opublikowana w lipcu.
Tymczasem na rynku USD/PLN złoty zaczyna zyskiwać na wartości. Moim zdaniem taka tendencja powinna utrzymać się w najbliższych sesjach. Tym bardziej, że wsparcie na wysokości 3,4950 zostało przełamane, a to oznacza, że furtka dla niedźwiedzi została otwarta do 3,3550. Podobny obraz techniczny rysuje się na rynku EUR/PLN. Trend wzrostowy już się wyczerpał, dlatego inwestorzy przystąpili do realizacji zysków. Obecnie celem strony podażowej jest wsparcie 4,30.
Na mocniejsze odreagowanie powinni liczyć inwestorzy obecni na rynku EUR/USD. Solidne dno na wysokości 1,23 zostało już ustalone, dlatego istnieje pretekst do odbicia. Dodatkowo linia trendu spadowego została przełamana, co świadczy o wzroście siły popytu. W związku z tym, bieżącym celem strony popytowej jest poziom 1,2630.
Przy historycznym dnie – 1,5250 znajdują się notowania pary GBP/USD. Rynek już zaliczył ten poziom i lekko odbił się od niego. Zwyżka nie jest póki, co zbyt imponująca, ale moim zdaniem, byki stać na więcej, dlatego w najbliższym okresie oczekuję większej inicjatywy z ich strony. Podsumowując, wzrost kursu jest bardziej prawdopodobny, niż spadek notowań.
Zaskakujący zwrot sytuacji nastąpił na rynku USD/JPY. Po tym, jak Jun Azumi, minister finansów Japonii, powiedział, że silny jen ma negatywny wpływ na japońską gospodarkę, kurs USD/JPY zaczął dynamicznie rosnąć. Ten pojedynczy zryw byków, póki, co dla mnie nic nie znaczy, ponieważ wciąż oscylujemy w trendzie spadkowym.
Heroiczna walka o utrzymanie trendu wzrostowego wystąpiła na rynku USD/CHF. Walka zakończyła się powodzeniem, bowiem wsparcie 0,9570 zostało obronione. Niemniej uważam, że byki nie będą długo cieszyły się z tego zwycięstwa, bowiem rynek jest już przegrzany, dlatego kolejne podejście kursu na tegoroczne maksima(0,9780) powinno spotkać się z ripostą ze strony niedźwiedzi. W związku z tym, w najbliższym okresie oczekiwałbym wystąpienie korekty spadkowej.
Krzysztof Wańczyk