Kluczowe informacje z rynków:
Chiny: Mocne spadki na rynku akcji. Ludowy Bank Chin ustalił kurs wymiany juana na dolara na słabszym poziomie niż wczoraj (6,5318 wobec 6,5302). Pojawiła się oficjalna sugestia (PBOC i resort finansów), co do zwiększenia w przyszłości poziomu deficytu budżetowego do 4 proc. PKB wobec 3 proc. celowanych na ten rok. Odnosząc się do zbliżającego się szczytu G20 przyznano (minister finansów Lou), że spekulacje, jakoby miał zostać podejmowany temat dewaluacji juana są nierozsądne. Niemniej Chiny będą zabiegać o współpracę międzynarodową w kontekście ryzyk stojących przed globalną gospodarką (wiceminister Zhu). Kluczowe może okazać się właściwe połączenie polityki fiskalnej i monetarnej.
USA: W środę po południu rynek otrzymał słabe dane nt. szacowanego indeksu PMI dla usług w lutym, który nieoczekiwanie spadł do 49,8 pkt. z 53,2 pkt. w styczniu. Słabo wypadła też sprzedaż domów na rynku pierwotnym, która w styczniu zmalała do 494 tys. wobec szacowanych 525 tys. (wcześniej, we wtorek mieliśmy jednak nieco lepsze dane z rynku wtórnego – wzrost do 5,47 mln). Poza tym głos zabierali też przedstawiciele FED. W opinii Jamesa Bullarda z FED w St.Louis (ma prawo głosu w FOMC w tym roku) spadające oczekiwania inflacyjne powodują dyskomfort w kwestii oczekiwań, co do podwyżek stóp procentowych. Dał do zrozumienia, że nieoczekiwany wyższy wzrost inflacji CPI (w tym bazowej) w styczniu nie rozwiał u niego tych obaw, choć jak dodał – dalszy wzrost inflacji sprawi, że trudno będzie wytłumaczyć zasadność wstrzymania się z kolejnymi podwyżkami stóp procentowych. Z kolei w opinii „jastrzębiego” Jeffrey’a Lackera z FED w Richmond (nie głosuje w 2016 r.) nie ma mocnych dowodów, że ostatnie dane makro mogą skłaniać do zmiany wcześniejszego planu podwyżek stóp procentowych.
Wielka Brytania: Drugi odczyt PKB w IV kwartale, wskazał na wzrost o 0,5 proc. k/k i 1,9 proc. Inwestycje nieoczekiwanie spadły o 2,1 proc. k/k wobec ich wzrostu o 1,2 proc. k/k po korekcie z 2,2 proc. k/k wcześniej, a w ujęciu rocznym dynamika zmniejszyła się do 2,4 proc. z 4,5 proc. po korekcie z 5,8 proc. w III kwartale.
Naszym zdaniem: Słabsze dane nt. PMI, jakie poznaliśmy w środę po południu ograniczyły wcześniejsze zwyżki dolara. Wprawdzie dzisiaj amerykańska waluta ponownie próbuje zyskiwać, to jednak na koszyku BOSSA USD widać, że pierwsze podejście w okolice ważnego oporu przy 82,75 pkt. (dołek z końca grudnia) raczej nie było udane. Dzisiaj w kalendarzu informacji z USA mamy dane nt. zamówień na dobra trwałego użytku za styczeń o godz. 14:30, a także kolejne wystąpienia przedstawicieli FED (Lockhart i Williams). Obaj nie mają jednak prawa głosu w FOMC w tym roku, ale są dobrymi reprezentantami tzw. centrum, stąd też mogą okazać się bardziej „opiniotwórczy” niż inni przed marcowym posiedzeniem. W tym kontekście dość ciekawe są ostatnie słowa Jamesa Bullarda, którzy dużo koncentruje się na tzw. oczekiwaniach inflacyjnych i jednocześnie nie wyklucza, że może „być w błędzie”.
Dzisiejsze dane nt. zamówień na dobra trwałego użytku z reguły są dość zmienne, ale w krótkim okresie mają spory wpływ na nastroje. Oczekiwania mówią o odbiciu o 2,5 proc. m/m i 0,2 proc. m/m bez środków transportu (ale po sporym spadku w grudniu). Niemniej dobre odczyty zwiększą prawdopodobieństwo scenariusza w którym gospodarka w I kwartale nie powieli słabości z końcówki roku, co tym samym może nieco „podważać” dotychczasowe założenia rynku, że FED nie zrobi nic ze stopami do wiosny 2017 r.
Dzisiejsze słabsze dane z Wielkiej Brytanii nie pomogły funtowi, chociaż GBP/USD nie ustanowił jeszcze nowego dna poniżej wczorajszych 1,3877. Pesymizm jest ogromny, a rynek odmienia słowo Brexit przez wszystkie przypadki. Na razie, zatem nie widać mocnych sygnałów mogących sugerować odwrócenie trendu – teoretycznie test okolic 1,3500-1,3650 w średnim terminie wciąż jest możliwy.