Disney (NYSE:DIS) zwiększył zyski z subskrypcji streamingowej. Rynek przyjął jednak chłodno wyniki całej korporacji. Zabrakło głośnych premier filmowych w kinach.
Gigant branży rozrywkowej opublikował wyniki za 2Q24 (rok obrotowy spółki nie pokrywa się z rokiem kalendarzowym). Spółka przebiła oczekiwania na poziomie zysku na akcję, a także podwyższyła swoje prognozy dotyczące EPS na cały 2024 r. Jednocześnie rozczarowała wynikami w segmencie Entertainment, a wzrost zysku operacyjnego zawdzięcza przede wszystkim wynikami segmentu Expericences.
- Mamy do czynienie z ciekawą sytuacją bo publikowane wyniki rozczarowały inwestorów, choć w większości były zgodne z prognozami, a nawet od nich lepsze - mówi w rozmowie z MarketNews24 Tymoteusz Turski, analityk rynku akcji XTB (WA:XTB). – Jednak kurs akcji obniżył się o 10% i Disney notowany jest na poziomach z lutego 2024 r. To przypomina sytuację sprzed kilku tygodni, gdy swoje wyniki ogłosił Netflix (NASDAQ:NFLX).
W segmencie rozrywkowym (Entertainment) spółka zanotowała spadek przychodów o -5% r/r do 9,8 mld USD. Spadek r/r wynikał z braku w tym kwartale głośnych premier filmowych, podczas gdy poprzedni rok mógł pochwalić się tytułami tj. Ant-Man i Osa Kwantomania, a także pozytywnego wpływu z wciąż świetnie radzącego sobie Avatar: Istota Wody. Przychody DTS (Direct-to-Consumer), w których wliczają się subskrypcje Disney+ wzrosły o 13% r/r do poziomu 5,64 mld USD. Wzrost ten wynikał przede wszystkim z podwyższenia opłat subskrypcyjnych.
Jeśli chodzi o liczbę subskrybentów Disney+ spółka zanotowała 153,6 mln subskrypcji, co przekłada się na 4 mln nowych subskrybentów. Oznacza to aż o 15% niższą wartość od oczekiwanej przez rynek. W przypadku przychodów opartych na streamingu bardzo istotnym jest utrzymywanie wysokich wartości nowo pozyskanych użytkowników ze względu na ograniczone wciąż możliwości wzrostu cen subskrypcji na mocno konkurencyjnym rynku platform. Stąd dane o słabszym przyroście subskrybentów można odczytać jako negatywny sygnał.
Na poziomie przychodów ze sportu spółka zanotowała 4,31 mld USD, co było na poziomie zgodnym z oczekiwaniami rynku oraz o 2% wyższym niż rok wcześniej. Pozytywnie zaskoczył segment parków rozrywki, który zanotował 10% wzrost przychodów do 8,39 mld USD (+3% w stosunku do przewidywań). Wzrost przychodów wynikał przede wszystkim z podwyższenia cen biletów.
W przypadku średniego przychodu na subskrybenta spółka najmocniejszy wzrost odnotowała przy subskrypcjach Disney+, gdzie wzrost wyniósł prawie +30% do 5,74 USD. Spadek natomiast zanotowano na platformie Hulu.
Spółka podniosła swoje prognozy dotyczące zysku na akcję. Przewiduje ona 25% wzrost w 2024 r., co przekłada się na ok. 4,70 USD. Przed publikacją wyników prognoza spółki zakładała 4,6 USD.
- Jednak wciąż jest to niższa od oczekiwanego podwyżka, gdyż konsensus rynkowy zakładał 4,71 USD i to właśnie ta prognoza mogła być główną przyczyną niezadowolenia inwestorów – wyjaśnia ekspert XTB.
Co istotne, spółce udało się zanotować zysk operacyjny w segmencie streamingowym i Disney zapowiada, że jest na dobrej drodze aby utrzymać dodatni wynik streamingu w całym 2024 r. Spółka osiągnęła zysk operacyjny w segmencie Entertainment w wysokości 0,78 mld USD (+72% r/r), z czego streaming przyniósł 47 mln USD zysku (wobec -587 mln USD straty rok wcześniej).
Disney przewiduje, że w całym 2024 r. wygeneruje na poziomie operacyjnym 14 mld $ gotówki, co oznaczałoby ponad 40% wzrost r/r.
Rynek wyniki spółki przyjął chłodno, a w notowaniach już pierwszego dnia po ogłoszeniu wyników kurs akcji stracił 8%.
W marcu 2021 r. akcje spółki odnotowały rekord i kosztowały 197 USD, to niemal dwukrotnie więcej, ponieważ kurs spadł do 105 USD. Powrót do wysokiego kursu sprzed trzech lat wydaje się mało realny.
- W bliskim czasie trudno odnaleźć potencjał do 90% wzrostu kursu akcji – podsumowuje T.Turski z XTB. – Jeżeli spółkę Disney porównamy do jej konkurencji, to kurs jej akcji może spaść nawet o 18%. Jednak Disney ma nadal duży potencjał do wzrostu, szacowany nawet na 66%, jednak dziś wiemy, że oczekiwania wywołane pandemią były przesadzone.