Ku zaskoczeniu inwestorów polskiego rynku obligacji państwowych deficyt budżetowy wyniesie 5,9 mld zł zamiast przewidywanych 59 mld. To ważne, ponieważ Polska ma unikalną pozycję wśród państw europejskich - jest jedynym krajem, który może się pochwalić bezpieczną, względnie obarczoną małym ryzykiem i względnie wysoką rentownością obligacji skarbowych (Rysunek 1). Fundamentalne pytanie jest, dlaczego tak się dzieje? Sytuację tę można wytłumaczyć dwoma czynnikami, które sprawiają, że gospodarczo Polska zbliża się do krajów bardziej rozwiniętych, ale wciąż jest jeden czynnik, który przemawia za jej „emerging market” charakterem.
Rys. 1 Polskie obligacje
Bank Światowy kwalifikując kraje do tzw. grupy krajów rozwiniętych versus ekonomii wschodzących bierze pod uwagę wiele czynników. Ale przede wszystkim są to czynniki gospodarcze, jak również te, które dotyczą stabilności politycznej. Do pierwszej grupy czynników zalicza się przede wszystkim politykę fiskalną – a ta przemawia za tym, że Polska coraz częściej może być kategoryzowana przez inwestorów, jako kraj rozwinięty. Ten drugi czynnik – czynnik polityczny powoduje, że inwestorzy wciąż traktują nas jako kraj rozwijający się. A to skutkuje tym, że wciąż możemy uzyskiwać wyższe stopy zwrotu na papierach naszego kraju aniżeli inwestując w krajach rozwiniętych. Mamy więc sytuacją komfortową, gdyż te pogranicze klasyfikacji Polski powoduje, że możemy zarabiać przy naprawdę minimalnym ryzyku inwestycyjnym.
Gospodarczo Polska ma się coraz lepiej. Wynika to z kilku powodów. Po pierwsze, nasz kraj posiada niższy niż planowany deficyt budżetowy. Najważniejszym elementem niższego deficytu okazała się reforma podatkowa, która miała na celu uszczelnienie kanału wpływów podatków, a tym samym zwiększenie ich ściągalności. Warto podkreślić, że w ostatnim roku Polska zbliżała się do 3% granicy PKB ograniczającej deficyt budżetowy państw członkowskich UE. Rynek również sądził, że Polska przekroczy tę granicę z powodu nowych świadczeń socjalnych rządu (+500). Jednakże reformy podatkowe, a także wzrost gospodarczy zahamowały wzrost deficytu w związku z czym, kraj nie będzie musiał emitować tylu obligacji.
Po drugie, struktura długu Polski coraz bardziej przypomina kraje gospodarczo rozwinięte. Jedna trzecia długu jest denominowana w innych walutach i to właśnie te obligacje w walutach obcych przyciągają zagranicznych inwestorów, tak jak np. obligacje denominowane w chińskich renminbi, czyli tzw. Panda Obligacje wyemitowane w zeszłym roku. Ponadto, Polska została pierwszym krajem, który stworzył tzw. zieloną krzywą dochodowości obejmującą emisję zielonych obligacji z różnymi rentownościami do wykupu wspierające projekty ekologiczne. Odzwierciedla to pozycję Polski, jako rozwiniętego rynku wschodzącego, ponieważ rząd używa nowoczesnych instrumentów finansowych w celu polepszenia długoterminowej sytuacji polskiego długu.
Mając zatem na uwadze fakty, że po pierwsze nastąpi poprawa ściągalność podatków, po drugie zwiększenie zaangażowania nowoczesnych instrumentów finansowych w finansowaniu długu będziemy zauważali coraz mniejsze różnice między rynkami rozwiniętymi a Polską. Może się więc okazać, że Polska będzie odchodziła od statusu rynku wschodzącego w kierunku krajów bardziej rozwiniętych i tym samym będzie dawała coraz mniej zarobić inwestorom.
W ostatnim tygodniu 10-letnie obligacje Polski miały marżę w wysokości 299 punktów bazowych powyżej niemieckich Bund-ów. To spowodowało, że większość inwestorów koncentrujących się na rynku europejskim sprzedała obligacje niemieckie (-0.6%), francuskie (0.8%), oraz włoskie (0.5%) równocześnie kupując polskie obligacje z wyższą rentownością. Innymi słowy, inwestorzy szukają wysokiej rentowności.
Dlaczego w takim razie płacimy więcej skoro inwestorzy zaczynają nas traktować, jako kraj rozwinięty? Wciąż mamy wysokie ryzyko polityczne, którego inwestorzy nie lubią. Zgodnie z najnowszymi badaniami inwestorzy mogą dodawać nawet do 126 punktów bazowych, jako premię za ryzyko polityczne w Polsce. Oznaczałoby to, że przy stabilizacji sytuacji fiskalnej w Polsce premia za ryzyko polityczne mogłaby stanowić jeden z najważniejszych elementów premii za ryzyko. A to będzie dawało inwestorom wciąż wyższe zyski niż w innych krajach rozwiniętych.
Aneta Hryckiewicz – jest profesorem finansów w Akademii Leona Koźmińskiego oraz redaktorem blogu „Polska Oszczędza”.