Bitcoin stoi w miejscu pomimo poprawy rynkowego sentymentu
Kurs BTC/USD walczy o odzyskanie bariery 62 tys. dol., mimo iż jeszcze pod koniec września inwestorzy mieli nadzieje na nowe historyczne szczyty.
Wzrostowemu scenariuszowi sprzyjał przede wszystkim pozytywny rynkowy sentymentu, hossa na szerokim rynku akcji oraz słabość dolara amerykańskiego, który mierzy się z cyklem obniżek stóp procentowych w USA.
Zamiast pokaźnych wzrostów inwestorzy otrzymali jednak ciąg dalszy konsolidacji, a w dodatku ma ona miejsce w obrębie kanału spadkowego, w którym notowania najstarszej kryptowaluty poruszają się od maja bieżącego roku.
Zdaniem analityka CMC Markets Łukasza Wardyna BTC przespał kolejną okazję, aby udowodnić światu swoją wartość po tym, jak w styczniu br. zatwierdzono oparte o kryptowalutę fundusze ETF.
– Bitcoin znajduje się w mocnym trendzie horyzontalnym, co jest dość zaskakujące, patrząc na bieżące rynkowe nastroje. Racjonalnie podchodząc do sprawy, bałbym się spać na długich pozycjach, ponieważ mamy szczyty na najbardziej popularnych instrumentach finansowych pokroju indeksów z USA, czy złota, a Bitcoin pokazuje nam sekwencje coraz niższych szczytów i dołków. Co najgorsze, całą branża zaakceptowała już fakt, że Bitcoin potrzebny jest tylko i wyłącznie do spekulacji – wyjaśnia analityk Łukasz Wardyn.
Ekspert dodaje, że kryptowaluty tracą powoli argumenty fundamentalne, które mogłyby pociągnąć rynek wyżej.
– Przez ostatnie lata inwestorzy wierzyli, że BTC zapewni im nie tylko dywersyfikację względem tradycyjnych aktywów, ale także ekspozycje na nową technologię, która ma szanse zmienić świat. Dziś te marzenia zostały zredukowane do spekulacji, bo ani ETF-y, ani obniżki stóp procentowych w USA nie zdołały ponowić mody na kryptowaluty – twierdzi Łukasz Wardyn.
– Gdyby na rynku sytuacja uległa odwróceniu, indeksy zaczęłyby spadać, dolar poszybowałby na nowe szczyty, to Bitcoin byłby jednym z pierwszych aktywów, które zacznie spadać – podsumowuje Łukasz Wardyn.