Dominacja amerykańskiej giełdy nad jej zagranicznymi odpowiednikami była przez lata traktowana, jako znak nowego światowego porządku w globalnej alokacji aktywów, który zawsze i na wieczność faworyzuje akcje amerykańskie. Ale ten rok oferuje przekonujący kontrapunkt do ponownego rozważenia tej mądrości.
Akcje amerykańskie poza Stanami Zjednoczonymi od początku roku osiągają lepsze wyniki, niż akcje amerykańskie w oparciu o zestaw funduszy ETF do momentu zamknięcia w poniedziałek (15 maja). Kilka miesięcy odwrócenia ról nie jest ostatecznym sygnałem, niemniej zmiana jest uderzająca po latach z tyłu peletonu na rynkach poza USA.
Jak dotąd, w 2023 r., akcje w Europie (VGK), Ameryce Łacińskiej (ILF) i Japonii (EWJ) znacznie wyprzedzają akcje w USA (SPY). Lepsze wyniki są również widoczne w porównaniu z benchmarkiem światowych udziałów (VT).
W zagranicznej przestrzeni również są maruderzy. Azja bez Japonii (AAXJ), Europa Wschodnia (CEE, fundusz zamknięty) i Chiny (MCHI) odnotowują słabe wyniki od początku roku. Afryka (AFK) również cierpi odnotowując jak dotąd ponad 5% stratę w 2023 r.
Częściowym powodem odbicia na rynkach zagranicznych w stosunku do USA jest słabnący dolar amerykański. Wszystko inne podobnie, gdy dolar spada (wzrasta) aktywa wyceniane w walutach obcych rosną (spadają) po przeliczeniu na dolary amerykańskie. Jak sugeruje poniższy wykres, czynniki te były w tym roku wiatrem w żagle dla akcji poza Stanami Zjednoczonymi, ponieważ dolar (UUP) staniał/utrzymał się na niezmienionym poziomie, a akcje zagraniczne wzrosły (VXUS).
Pytanie brzmi, czy przewaga zagranicznych akcji będzie kontynuowana? Powody do zachowania ostrożności obejmują pogląd, że względna siła jest tymczasowa na niektórych rynkach z powodu wyprzedania. Giełdy w Europie wzrosły po części dzięki handlowi na fali ulgi. Po tym, jak akcje na kontynencie spadły po inwazji Rosji na Ukrainę na początku 2022 r. kryzys gospodarczy był (jak dotąd) mniej dotkliwy niż oczekiwano. Z kolei wyprzedaż uznano za przesadzoną, zatem ceny odbiły.
Odbicie w Europie jest prawdopodobnie zakończone, ale Adam Turnquist, główny strateg techniczny w LPL Research uważa, że:
"Fale zwracają się w stronę międzynarodowych akcji". Pisząc w zeszłym tygodniu radzi, że "inwestorzy mogą chcieć szukać okazji do dywersyfikacji na rozwiniętych rynkach międzynarodowych". Przytacza kilka czynników:
Tło techniczne nadal się poprawia w przestrzeni, w tym stała względna siła względem rynków amerykańskich. Słabość dolara może zapewnić kolejny wiatr w żagle dla rozwiniętych międzynarodowych akcji. Ich wyceny wydają się niskie, a prawdopodobieństwo recesji dla strefy euro i Japonii pozostaje znacznie poniżej prognoz recesji dla USA. W oparciu o to tło, LPL Research podwyższyło niedawno rating rozwiniętych akcji międzynarodowych do przeważaj i obniżyło rating akcji amerykańskich do neutralnie.
Oprócz perspektyw krótkoterminowych, ważniejsza lekcja jest taka, że unikanie rynków innych, niż amerykańskie jest zwykle ryzykownym zakładem choćby, dlatego, że przyszłość jest zawsze niepewna. Debata inwestorów z siedzibą w USA powinna koncentrować się na tym, ile aktywów zagranicznych trzymać, a odpowiedzią powinna być prawie zawsze liczba różna od zera.
Na bardziej taktycznym poziomie, obserwacja efektywności względnej dostarcza wskazówek jak radzić sobie z krótkoterminowymi oczekiwaniami. Na przykład, ostatnie dobre wyniki akcji poza Stanami Zjednoczonymi są mniej zaskakujące, gdy patrzy się na nie przez pryzmat impetu. Najnowszy wzrost nastąpił po bardzo słabych wynikach akcji spoza USA, co jest skrajnym wynikiem, który położył podwaliny pod solidne odbicie (zob. wykres poniżej).
Argumenty za utrzymującymi się lepszymi wynikami w krótkim okresie nie są dziś tak oczywiste. Jednak argument za międzynarodową dywersyfikacją nadal wydaje się przekonujący po części, jako narzędzie zarządzania ryzykiem. Amerykańskie akcje są nadal solidną inwestycją na dłuższą metę, ale nie z wyłączeniem reszty świata. Ameryka ma mocne strony, ale nie należy tego mylić z monopolem na wartość i możliwości.