Zdaniem analityków Morgan Stanley (NYSE:MS) akcje brytyjskich spółek są obecnie „tanie i niekochane”, znajdując się na najniższych poziomach od 2010 roku, pod względem stosunku ceny do generowanych zysków. Chociaż głównym powodem jest niepewność narastająca wokół Brexitu, to zdaniem instytucji spółki notowane w Londynie mogą okazać się zaskakującym zwycięzcą przyszłego rajdu po jak najwyższe stopy zwrotu.
„Brytyjska wartość” spada na najniższe poziomu od 2010 roku
Jak podaje Bloomberg, wartość dwunastomiesięcznego stosunku P/E (ceny do zysków) indeksu UK MSCI nie znajdowała się tak nisko (tuż nad pułapem 0,80) od niemal dekady, wyraźnie osuwając się od czasu głosowania w sprawie Brexitu:
Amerykański bank inwestycyjny wierzy jednak w potencjał brytyjskich spółek i zakłada, że w 2019 roku mogą silnie odbić, gwarantując inwestorom korzystne ceny wejścia oraz asymetryczne powiązanie z krajową walutą, ceną funta szterlinga.
Indeks FTSE 100 zrzeszający największe londyńskie spółki testował roczne minima, tracąc 10% od początku roku. 3 grudnia notuje jednak jedno z najsilniejszych jednosesyjnych odbić w ostatnim czasie znosząc straty z 2018 do niespełna 7%. W tym samym czasie funt szterling osuwa się w relacji do dolara prawie 6% w przeciągu ostatnich 11 miesięcy:
Porównanie zwrotu z inwestycji w FTSE 100 oraz GBP/USD od początku 2018 roku. Źródło: Tradingview.com
Tam gdzie funt traci, tam zyskuje brytyjska giełda
Gdyby jednak cofnąć się do początku 2016 roku, to od tego czasu indeks FTSE 100 niemal nieustannie zyskuje. Tegoroczne dołki nie pozwalają co prawda inwestorom na zarobek, w dłuższym terminie są jednak poziomami wyższymi o półtora tysiąca punktów w stosunku do zakresów notowanych jeszcze przed referendum ws. Brexitu:
FTSE 100 utrzymuje się nad pułapem 7 tysięcy punktów, tak naprawdę konsolidując od końcówki 2016, a w tym samym czasie GBP/USD rysował wielomiesięczne minima. Zdaniem UBS, waluta nie powinna jednak osuwać się poniżej progu 1,20.