Żabka szybko odrabia straty
Debiut grupy Żabka odbył się 17 października 2024 r. i wywołał na warszawskiej giełdzie mieszane uczucie. Z racji, że było to czwarte największe IPO na polskim rynku i czwarte pod względem wielkości w tym roku w Europie inwestorzy mieli nadzieję na spektakularny wzrost spółki, która przez ostatnie lata stawiała na agresywny rozwój, otwierając około 1000 nowych sklepów rocznie.
Gdyby tego było mało, w kolejnych dniach zniecierpliwieni inwestorzy postanowili zrealizować zyski, a zawyżone oczekiwania wobec debitu doprowadziły do blisko 14% wyprzedaży względem ceny emisyjnej. Tym samym w środę 23 października kurs wyznaczył dotychczasowe dno na poziomie 18,52 zł, które najwyraźniej zmotywowało inwestorów.
Od tego czasu notowania grupy wzrosły już o blisko 13%, a dziś zbliżają się do ceny ofertowej powyżej 21 zł, rosnąc o ponad 5%.
Tym samym rodzimy parkiet znów może pojawić się na radarach zagranicznych inwestorów, zwłaszcza że firma nie porzuca ambitnych planów dotyczących dalszej ekspansji.
Już teraz Żabka jest rodzimym gigantem na rynku sklepów convenience w Polsce, z imponującą liczbą ponad 10 000 lokalizacji w całym kraju.
Przez ostatnie lata firma agresywnie rozwijała sieć, otwierając około 1000 nowych sklepów rocznie i planując zwiększyć tę liczbę do 1100 w najbliższych latach. Docelowo firma chce osiągnąć liczbę 14 500 sklepów do 2028 roku, co wydaje się ambitnym celem.
Problemem jest jednak fakt, że w dużych miastach sklepy Żabki zaczynają konkurować same ze sobą, co prowadzi do kanibalizacji rynku.
Nie zmienia to jednak faktu, że najprawdopodobniej o akcjach Żabki będzie jeszcze w tym roku głośno, choć ciężko na ten moment stwierdzić, czy będzie to pozytywne zaskoczenie, czy smutna konfrontacja z polską, giełdową rzeczywistością.
Ostatecznie los akcji Żabki zależy od tego, jak spółka poradzi sobie z wyzwaniami związanymi z kanibalizacją rynku, kosztami ekspansji i potencjalnymi zmianami regulacyjnymi.