Choć dzisiejsze dane makro publikowane z drugiej, największej gospodarki świata okazały się w dużej mierze lepsze od oczekiwań, to niestety w dalszym ciągu dane o PKB kreują obawy o trwałość wzrostu gospodarczego.
Według chińskich danych, wzrost gospodarczy w drugim kwartale roku wyniósł 6,7%, co oznacza wartość powyżej rocznego celu rządu na poziomie 6,5%. Warto w tym miejscu dodać, że Chiny mają ambitny plan podwojenia swojego PKB z 2010 roku do końca 2020. W tym celu szuka się pobudzenia wzrostu w oparciu o innowacje czy usługi, odchodząc od sektorów związanych ze stricte przemysłem ciężkim jak węgiel i stal.
Jednakże, po głębszym zapoznaniu się z danymi otrzymamy dość mieszane wnioski w jednej, kluczowej kwestii, mianowicie inwestycjach. W zdrowym wzroście to inwestycje prywatne mają większą kontrybucję od tychże państwowych. Jeśli dzieje się inaczej mówimy tutaj o mechanizmie wypychania. Występuje on wówczas, gdy rząd prowadzi zbyt szeroko zakrojone programy inwestycyjne, które wykluczają prywatne przedsięwzięcia.
Powyższy wykres jasno dowodzi to, o czym pisałem wyżej, czyli potężna dywergencja między oboma wskaźnikami. Jak interpretować ten wykres? Wraz z wciąż stłumionymi inwestycjami sektora prywatnego rząd zmuszany jest do uciekania się do starych strategii w celu ożywienia wzrostu. W ten sposób de facto otrzymujemy kolejną dobrą figurę w kwestii PKB, niemniej nie jest ona tak dobra, mając na uwadze stan inwestycji prywatnych w ostatnich latach.
Czynnikiem, mogącym zmienić ten stan rzeczy jest polepszająca się perspektywa w kwestii inflacji. Według danych, deflator PKB wzrósł w drugim kwartale do 1,8%. Oznacza to, że ceny wszystkich dóbr i usług ujętych w PKB zaczynają wykazywać dynamikę wzrostową. Wyższy poziom deflatora PKB powinien ograniczać realny koszty pożyczki, co może odbić się na poprawie w sektorze inwestycji prywatnych.
O ile krótkoterminowo obawy ponownie zostały zagłuszone, o tyle w średnim okresie publikacje te potwierdzają, iż w kolejnych miesiącach sytuacji może się pogorszyć. Z jednej strony Chiny przekierowują swój wzrost w kierunku napędzania go przez konsumpcję (wzrost kontrybucji w pierwszej połowie roku z 60% do 73,4% r/r), z drugiej jednak w dalszym ciągu prowadzą politykę dewaluacji juana, która kreować może presję deflacyjną na całym świecie, a ostatecznie rażąc samych Chińczyków, kolejną falą spadających cen.