(PAP) Klub PiS przekonywał we wtorek w Sejmie, że projekt budżetu na 2016 r. jest kompromisem między celami ekipy rządzącej a tym, co pozostawili poprzednicy. Kluby PO, PSL, Kukiz'15 i Nowoczesna odniosły się do niego krytycznie, dowodząc, że oznacza zadłużenie państwa.
Wieczorem Sejm nie zgodził się na odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, o co wnosiła PO. Za wnioskiem było 206 posłów z PO, Nowoczesnej, PSL i większość klubu Kukiz'15. Przeciw zagłosowało 234 posłów, w tym cały PiS, dwóch posłów Kukiz'15 i dwóch niezrzeszonych. Wstrzymał się jeden poseł niezrzeszony.
Projekt trafi teraz do prac w komisjach, które - zgodnie z uchwałą prezydium Sejmu - potrwają nie dłużej niż do 18 stycznia 2016 r.
Podczas sejmowej debaty nad projektem ustawy budżetowej na 2016 r. premier Beata Szydło podkreślała, że rząd będzie prowadził inną politykę gospodarczą niż poprzednicy, będzie wspierał polskie rodziny, a nie zagraniczne korporacje. Doprowadzimy do tego, by Polska się szybko rozwijała, polskie rodziny czuły się bezpiecznie, a polski przemysł konkurował na światowych rynkach - powiedziała szefowa rządu.
Również minister finansów Paweł Szałamacha podkreślił, że projekt nie tylko gwarantuje realizację najbardziej ambitnego od lat programu wsparcia rodzin, ale jest też bezpieczny dla finansów państwa.
Jerzy Żyżyński (PiS) mówił podczas debaty, że każdy budżet roku wyborów jest kompromisem między celami ekipy rządzącej a tym, co pozostawili poprzednicy, dlatego z konieczności jest on bardzo konserwatywny. "Państwo nie tworzy budżetu dla siebie, ale tworzy, by finansować instytucje dostarczające dobra publiczne społeczeństwu" - powiedział. Jego zdaniem obecnie najważniejszym zadaniem jest naprawa systemu podatkowego w Polsce, bo obecnie straty w dochodach podatkowych wynoszą nawet 60 mld zł.
W trakcie debaty, która trwała około siedmiu godzin, PO zapowiedziała złożenie wniosku o odrzucenie projektu budżetu na 2016 r. w pierwszym czytaniu. Został on jednak odrzucony w wieczornym głosowaniu. "Minister finansów PiS miał szansę stać się beneficjentem odpowiedzialnej, konsekwentnej polityki finansowej PO. Niestety, działania odpowiedzialne pan minister zamienił na (...) rozpaczliwe i odczuje te swoje działania już w czerwcu 2016 roku, kiedy będzie konstruował budżet na 2017 rok" - mówiła Izabela Leszczyna (PO).
Podobne argumenty podnosił szef klubu PO Sławomir Neumann. Ocenił, że PiS zepsuło dobry i bezpieczny budżet na 2016 r., przygotowany przez rząd PO; przedstawiło nierealistyczny plan dochodów, który - jego zdaniem - położy się cieniem na finansach publicznych w kolejnych latach i z tych powodów jego partia nie może poprzeć projektu.
Zgłoszenie poprawek do projektu zapowiedziało PSL. Władysław Kosiniak-Kamysz mówił podczas debaty, że dla PSL ważne są finanse publiczne, ale najważniejsze finanse polskich rodzin. Ocenił, że PiS kontynuuje politykę rodzinną poprzedniego rządu i jest to dobry kierunek. Wskazał m.in. na program dofinansowania przedszkoli, budowę żłobków czy program dla seniorów, a na ten cel - jak podkreślił - były zarezerwowane pieniądze w budżecie przygotowanym przez poprzedni rząd.
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza Polacy zaufali i uwierzyli PiS w obiecane 500 zł na dziecko, w obniżenie wieku emerytalnego, w podniesienie kwoty wolnej od podatku. "A w budżecie na ten cel nie ma pieniędzy" - zaznaczył.
Wtórował mu przewodniczący klubu Kukiz'15 Paweł Kukiz. Według niego rząd chce kontynuować zadłużanie obecnych i przyszłych pokoleń Polaków. "Dziś każde dziecko rodzi się z długiem 82 tys. zł. Tymczasem przedstawiacie budżet z rekordowym (...) deficytem 55 miliardów" - mówił, zwracając się do przedstawicieli rządu. Założenia w projekcie określił jako "skrajnie niegospodarne i rozrzutne". Stanisław Tyszka (Kukiz'15) poinformował, że jego klub jest za odrzuceniem projektu.
Także lider Nowoczesnej Ryszard Petru wniósł o odrzucenie proponowanego przez rząd budżetu w pierwszym czytaniu. Zwracając się do PiS, mówił, że rządzących nie stać na wyższą kwotę wolną od podatku zapowiadaną w kampanii wyborczej oraz na całoroczny program 500+. Petru przekonywał, że w okresie wzrostu gospodarczego budżet powinien być zbilansowany. Zapowiedział, że Nowoczesna zgłosi taki projekt, który proponuje zbilansowany budżet w cyklu koniunkturalnym.
Projekt ustawy przyszłorocznego budżetu zakłada, że deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł; wzrost PKB wyniesie 3,8 proc.; średnioroczna inflacja - 1,7 proc.; a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB. Szef resortu finansów zapewnił, że zaplanowany wzrost PKB nie jest zagrożony, należy też oczekiwać dalszego spadku bezrobocia.