(PAP) Szef eurogrupy Jeroen Dijsselbloem poinformował w piątek po spotkaniu przedstawicieli eurolandu, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Komisji Europejskiej oraz ministra finansów Grecji, że nastąpił postęp w rozmowach na temat reform, jakie mają podjąć Ateny.
Nie ma jednak jeszcze przełomu, który pozwalałby na powrót do Grecji misji złożonej z ekspertów kredytodawców.
"Jest jasne zrozumienie, że zakończenie drugiego przeglądu realizacji programu pomocowego na czas jest w interesie wszystkich. Osiągnęliśmy dziś znaczny postęp i jesteśmy blisko osiągnięcia podstawy powrotu misji do Aten w nadchodzącym tygodniu" - oświadczył Dijsselbloem.
Wcześniej Reuters pisał, że MFW uzgodnił z przedstawicielami strefy euro wymogi oszczędnościowe, jakie mają być stawiane Grecji. Wspólne stanowisko to przełom, bo do tej pory Fundusz i euroland nie mogły porozumieć się w sprawie reform i ścieżki fiskalnej, jaką ma podążać Grecja. Euroland chciał mocniejszego zaciskania pasa i wypracowania nadwyżki pierwotnej budżetu - czyli bez kosztów obsługi długu - na poziomie 3,5 proc. w 2018 r. i później. Z kolei waszyngtońska instytucja wskazywała, że bez umorzenia części długów Grecja nie będzie w stanie unieść ciężaru zadłużenia, a jej nadwyżka pierwotna może wynieść 1,5 proc. PKB.
Źródła unijne przekazywały przed spotkaniem, że pożyczkodawcy będą chcieli, by Grecja zobowiązała się do przeprowadzenia reform o wartości 1,8 mld euro w 2018 r. i działań o takiej samej wadze później. Chodzi m.in. o poszerzenie bazy podatkowej, a także kolejne cięcia w emeryturach. Reuters pisze, powołując się na doniesienia z Aten, że sumy te odpowiadają 1 proc. PKB w 2018 roku i kolejnemu procentowi później.
Będący pod presją społeczną rząd Aleksisa Ciprasa do tej pory odmawiał zgody na nowe kroki oszczędnościowe, co powodowało klincz w rozmowach z pożyczkodawcami. Od początku kryzysu w 2010 r. greckie emerytury były obniżane już 11 razy, a rządząca obecnie w Grecji Syriza szła do wyborów z hasłem zerwania z polityką oszczędności i renegocjowania warunków pomocy.
Jednak zbliżająca się seria wyborów w kilku krajach europejskich powoduje, że jeśli do porozumienia nie dojdzie teraz, w kolejnych miesiącach może być o nie znacznie trudniej. W marcu do urn pójdą Holendrzy, w kwietniu i maju Francuzi, a we wrześniu Niemcy. Tymczasem Grecja w ciągu najbliższych kilku miesięcy będzie potrzebowała kolejnej transzy środków z wynoszącego 86 mld euro pakietu pomocowego, aby spłacić pożyczki.
Dijsselbloem jeszcze przed spotkaniem w Brukseli uspokajał w Hadze, że sytuacja nie jest krytyczna i nie ma mowy, by doszło do kolejnego kryzysu wokół Grecji. "Następna duża spłata, jakiej Grecja musi dokonać, przewidziana jest w lecie" - tłumaczył. W lipcu rząd w Atenach musi przelać swoim wierzycielom 7,5 mld euro.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka