Warszawa, 16.08.2019 (ISBnews) - Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nie powinna w najbliższych kwartałach zmieniać stóp procentowych. Choć bowiem możliwy będzie w najbliższych miesiącach odczyt CPI na poziomie powyżej 3% r/r., to jednak poziom inflacji wciąż oscyluje wokół celu inflacyjnego, a zatem nie zagraża gospodarce, a przeciwnie - okazuje się dla niej korzystny, ocenia w rozmowie z ISBnews prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (PTE) Elżbieta Mączyńska.
Pytana przez ISBnews, w jakim stopniu transfery socjalne, w tym głównie rozszerzenie programu 500+ przełożą się na dynamikę wzrostu cen w kolejnych miesiącach i kwartałach, Mączyńska ocenia ten wpływ na mało istotny.
"Inflacja nadal pozostanie w celu NBP. Być może krótkotrwale w najbliższych miesiącach przekroczy poziom 3% r/r, ale nie będzie to znaczące. A ten poziom - pozostający w korytarzu wahań celu inflacyjnego banku centralnego - jest 'ożywczym prądem' dla gospodarki" - powiedziała Mączyńska w rozmowie z ISBnews.
"Problemem świata jest raczej zagrożenie deflacją i stagnacją gospodarczą. Natomiast inflacja na odpowiednim, niewysokim poziomie sprzyja gospodarce. Dlatego też NBP od 1998 r. stosuje strategię bezpośredniego celu inflacyjnego" - dodała.
Począwszy od 2004 r., cel inflacyjny NBP wynosi 2,5% z możliwością odchylenia do 1 pkt proc. w górę lub w dół.
"Tak ustanowiony poziom inflacji motywuje producentów, skłania ich do inwestowania, zatrudniania czy zwiększania nakładów na badania i rozwój, co pozytywnie przekłada się na całą gospodarkę" - wskazała Mączyńska.
Jednocześnie uważa, że 3-proc. inflacja co prawda nie oznacza drożyzny, lecz jej odczuwanie przez poszczególne gospodarstwa domowe może być różne.
"Jest to bowiem poziom średni, dotyczący całego koszyka dóbr i konsumpcyjnych. Obecnie drożeją znacznie m.in. warzywa i niektóre owoce, co związane jest przede wszystkim z niekorzystnymi zjawiskami pogodowymi. Taki wzrost cen jest tym bardziej odczuwalny przez gospodarstwa domowe im większy udział w ich konsumpcji mają właśnie drożejące artykuły" - powiedziała prezes PTE.
Jej zdaniem, RPP słusznie deklaruje, że w perspektywie końca 2020 r. nie zamierza zmieniać poziomu stóp procentowych.
"Według mnie, nie ma potrzeby wzrostu stóp procentowych. Banki centralne na świecie raczej decydują się na działania odwrotne, tj. na luzowanie polityki monetarnej, bo sytuacja globalna wskazuje raczej na rosnące ryzyko dekoniunktury" - oceniła.
"Natomiast w Polsce tempo wzrostu gospodarczego wciąż jeszcze jest relatywnie wysokie, a przy tym nasz kraj jest postrzegany w świecie jako kraj sukcesu gospodarczego. Tym samym nie ma konieczności ingerencji monetarnej" - uważa ekonomistka.
Pytana czy wobec nadchodzącego spowolnienia gospodarczego w krajach UE, w tym w Niemczech i być może w Polsce, bank centralny nie powinien luzować polityki monetarnej by wspierać wzrost gospodarczy, Mączyńska stwierdziła: "W bieżącym roku - pomimo przejawów słabnięcia gospodarczego i narastającego ryzyka recesji na świecie - wzrost PKB w Polsce przekracza 4%. W dodatku agencje ratingowe oraz instytucje międzynarodowe korygują in plus dotychczasowe prognozy gospodarcze dla Polski".
"Wiele wskazuje na to, że polska gospodarka może bronić się bez cięcia stóp. Ponadto nie traktowałabym PKB jako jedynego, choć niewątpliwie ważnego wskaźnika mierzącego rozwój kraju" - dodała.
NIE TYLKO WZROST, ALE RÓWNIEŻ ROZWÓJ
Mączyńska wyraźnie podkreśla, że działania gospodarcze rządu powinny być ukierunkowane nie tylko w stronę wzrostu gospodarczego wyrażanego wskaźnikiem PKB, ale również w stronę postępu społecznego i ekologicznego.
"Wiele wskazuje, że Polska ma ogromny niewykorzystany potencjał wzrostu i rozwoju" - ocenia prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego.
"Odróżniam wzrost gospodarczy od całościowego rozwoju społeczno-gospodarczego. Żeby dochodziło do harmonijnego rozwoju społeczno-gospodarczego, to wraz ze wzrostem PKB musi iść w parze poprawa warunków i jakości życia społeczeństwa oraz postęp ekologiczny" - dodała.
Oceniła, że w okresie transformacji postęp społeczny wyraźnie odstawał od wzrostu gospodarczego, priorytetem był bowiem wzrost gospodarczy, mierzony wzrostem PKB.
"Doszło do wielu zaniedbań społecznych. Dlatego też w 2015 roku Unia Europejska w tzw. ocenie semestralnej krajów członkowskich wytknęła to Polsce, wskazując na statystyki, z których wynikało, że aż 30% polskich dzieci żyło w warunkach zagrożenia ubóstwem" - podkreśliła Mączyńska.
W jej ocenie, koniecznie jest prawidłowe rozłożenia akcentów w społeczno-gospodarczej polityce rozwoju kraju.
"Każdy rząd powinien tak kształtować politykę społeczno-gospodarczą, żeby obok dbałości o wzrost gospodarczy, dbać o zmniejszanie obszarów wykluczenia społecznego i przeciwdziałać zagrożeniom dla środowiska naturalnego. Niezbędna jest zatem polityka potrójnie zrównoważonego rozwoju, tj.: gospodarczego, społecznego i ekologicznego" - stwierdziła.
"Jest to niezbędnym warunkiem trwałego, harmonijnego społeczno-gospodarczego rozwoju kraju, w tym wzrostu dobrobytu społecznego. Doświadczenie transformacji w Polsce, a także doświadczenia wielu innych krajów dowodzą, że fetyszyzowanie samego wzrostu gospodarczego nie sprzyja rozwiazywaniu problemów i napięć społecznych" - dodała ekonomistka.
DEMOGRAFIA GŁÓWNYM WYZWANIEM DLA POLSKI
Pytana przez ISBnews o główne zagrożenia dla polskiej gospodarki w horyzoncie długookresowym, Mączyńska wskazuje przede wszystkim na niekorzystne trendy demograficzne.
"To bardzo złożony problem, którego nie da się szybko rozwiązać, tym bardziej, że jest to następstwo wieloletnich zaniedbań w polityce demograficznej. Nie dość, że w Polsce mamy zjawisko depopulacji, czyli zmniejszania się liczby ludności, to znacznie pogarsza się struktura demograficzna. Jedyna bowiem grupa, której liczba rośnie to seniorzy. Polskę charakteryzuje przy tym zbyt niski poziom dzietności - ok. 1,4 zamiast pożądanego, co najmniej 2,1 - taki bowiem poziom zapewnia prostą odtwarzalność i niezmniejszanie się liczby ludności" - powiedziała prezes PTE.
"Tak niekorzystna struktura demograficzna oznacza, że zmniejsza się udział w ogólnej liczbie ludności osób w wieku produkcyjnym, a za tym zaś idą braki na rynku pracy oraz napięcia w systemie emerytalnym" - dodała.
W perspektywie krótko- i średnioterminowej, Mączyńska zwraca uwagę na rosnące ryzyko dekoniunktury w skali globalnej, w tym w strefie euro.
"Tempo wzrostu w krajach Unii już zaczęło spadać, pojawiają się niepokojące sygnały m.in. z Niemiec, z którymi Polska jest ścisłe powiązana gospodarczo. Ekonomiści są zgodni, że nieuchronne jest słabniecie tempa wzrostu gospodarczego. Powstaje zatem pytanie - czy, kiedy i z jaką siłą dotknie to Polskę?" - pyta ekonomistka.
"Z praktyki wynika, że im później dotkną nas światowe trendy spowolnienia gospodarczego, tym mniej będą dotkliwe, bo lepiej będzie się można na nie przygotować. Potwierdzają to m.in. doświadczenia światowego kryzysu z 2008 r., który dla Polski okazała się nie tak dotkliwy jak dla wielu innych krajów" - wskazała.
W jej ocenie, w znacznym stopniu wynika to z faktu, że polscy przedsiębiorcy są elastyczni w reagowaniu na światowe zaburzenia, znajdując rozwiązania osłabiające ich negatywne skutki.
ZŁOTY NIEDOWARTOŚCIOWANY
W ocenie prezes PTE, wartość rynkowa złotego jest niedoszacowana względem głównych walut - dolara i euro.
"Złoty jest niedowartościowany i generalnie powinien się umacniać. Istnieją bowiem rezerwy potencjału rozwoju Polski" - uważa Mączyńska.
"Z drugiej strony jednak, trzeba się liczyć z działaniami spekulacyjnymi, które rzutują na kursy walutowe" - dodała ekonomistka.
(ISBnews)