Pracownicy fabryk Boeinga na zachodnim wybrzeżu USA mają dziś głosować nad nową umową, która spotkała się z krytyką i możliwością strajku, który mógłby rozpocząć się już w piątek. Sytuacja ta dodatkowo obciąża giganta lotniczego, który już zmaga się z uporczywymi opóźnieniami w produkcji i znacznym zadłużeniem.
Około 30 000 pracowników odpowiedzialnych za montaż samolotów Boeing (NYSE:BA) 737 MAX, 767 i 777 w zakładach w Seattle i Portland bierze udział w pierwszym od 16 lat kompleksowym głosowaniu nad umową. Głosowanie rozpoczęło się o 5:00 czasu pacyficznego i zakończy się o 18:00, a International Association of Machinists and Aerospace Workers (IAM) ogłosi wyniki jeszcze tego wieczoru. W przypadku zatwierdzenia strajku, mógłby on rozpocząć się o północy.
Proponowana umowa przewiduje 25% podwyżkę płac, premię za podpisanie w wysokości 3000 dolarów oraz zobowiązanie do produkcji następnego samolotu komercyjnego Boeinga w regionie Seattle, pod warunkiem uruchomienia programu w ciągu czterech lat trwania umowy.
Mimo że kierownictwo IAM zaleciło w niedzielę przyjęcie umowy, oferta spotkała się z oporem ze strony pracowników, którzy wyrazili niezadowolenie z proponowanych warunków. Wielu domaga się 40% podwyżki płac i jest niezadowolonych z likwidacji rocznej premii. W fabrykach Boeinga w okolicach Seattle wybuchły protesty, podczas których pracownicy wyrażali swoje niezadowolenie poprzez uderzanie w garnki i trąbienie.
Grupa sześciu pracowników Boeinga, po środowym spotkaniu w biurze IAM w Seattle, zasygnalizowała zamiar głosowania za strajkiem i wyraziła przekonanie, że większość członków związku poprze ich stanowisko. Josh King, inspektor jakości, wyraził gotowość do długotrwałego strajku w celu uzyskania tego, co jego zdaniem należy się pracownikom, przeciwstawiając się stanowisku kierownictwa firmy, że obecna oferta jest najlepsza z możliwych.
Widoczne są przygotowania do ewentualnego pikietowania - jeden z członków związku był widziany, jak opuszczał środowe spotkanie z tabliczką strajkową.
Sytuacja finansowa Boeinga jest przedmiotem kontroli, a akcje spadły o 36% w tym roku z powodu obaw o bezpieczeństwo, problemów produkcyjnych i zadłużenia sięgającego 60 miliardów dolarów. Strajk pogłębiłby te problemy finansowe i przyczyniłby się do dalszych opóźnień w dostawach samolotów dla linii lotniczych, które już borykają się z niedoborami przepustowości.
Analitycy finansowi z TD Cowen szacują, że 50-dniowy strajk mógłby kosztować Boeinga od 3 do 3,5 miliarda dolarów przepływów pieniężnych. Dla porównania, strajk Boeinga w 2008 roku, który trwał 52 dni, znacząco wpłynął na przychody firmy, kosztując około 100 milionów dolarów dziennie.
CEO Kelly Ortberg, który dołączył do firmy w zeszłym miesiącu z zobowiązaniem do poprawy stosunków pracowniczych i efektywności produkcji, szczególnie w przypadku 737 MAX, zwrócił się do pracowników. W liście z środy Ortberg zaapelował do pracowników o przyjęcie umowy dla dobra firmy, podkreślając ryzyko, jakie strajk stwarza dla odbudowy Boeinga i relacji z klientami.
Ortberg, wraz z szefową Boeing Commercial Airplanes Stephanie Pope, aktywnie angażuje się w rozmowy z pracownikami na halach fabrycznych w Everett i Renton, omawiając ofertę kontraktową.
Harold Wilson, mechanik naprawy maszyn w Boeingu, wyraził ambiwalentne uczucia wobec umowy, opowiadając się za lepszymi emeryturami i wyższymi płacami dla nowszych pracowników. Jego opinia sugeruje sceptycyzm co do akceptacji umowy i wskazuje na możliwość, że Boeing stanie przed kolejnymi wyzwaniami, jeśli pracownicy zdecydują się na strajk.
Reuters przyczynił się do powstania tego artykułu.
Artykuł został przetłumaczony przy pomocy sztucznej inteligencji. Zapoznaj się z Warunkami Użytkowania, aby uzyskać więcej informacji.