(PAP) Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE może mieć znaczenie nie tylko dla posiadaczy kredytów indeksowanych kursem walut obcych, ale również kredytów denominowanych - uważa Jacek Czabański z Kancelarii Adwokackiej Jacek Czabański. Prawnik ocenia, że majowa opinia rzecznika TSUE jest zbieżna z dotychczasowym podejściem Trybunału do kwestii nieuczciwych postanowieniach umownych.
Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Giovanni Pitruzelli stwierdził w opinii wydanej 15 maja, że prawo unijne stoi na przeszkodzie temu, aby sąd krajowy uzupełnił luki w umowie – w zakresie nieuczciwych warunków – w drodze odwołania się do przepisów prawa krajowego o charakterze ogólnym. Dodał, że unijne przepisy nie zezwalają ponadto na to, by sąd krajowy uznał umowę o kredyt frankowy jako nieważną wbrew interesowi kredytobiorcy. Opinia rzecznika poprzedza orzeczenie TSUE.
Pytania prejudycjalne skierował do TSUE warszawski sąd okręgowy, zajmujący się sprawą małżeństwa, kredytobiorców frankowych. Zdaniem kredytobiorców, postanowienia umowy kredytowej - kredytu indeksowanego kursem waluty obcej - w zakresie indeksowania były nieuczciwe. W ich ocenie, zapisy umożliwiały bankowi "jednostronne i dowolne określanie kursu walut".
"TSUE od wielu lat wydaje wyroki, w których interpretuje dyrektywę 93/13 o nieuczciwych postanowieniach umownych - Trybunał stoi nieprzerwanie na stanowisku, że jeżeli jakieś postanowienie jest nieuczciwe, to po prostu nie obowiązuje, a umowa ma być wykonywana dalej, o ile jest to możliwe w świetle prawa krajowego. Jeżeli jest to niemożliwe, umowa upada" - powiedział PAP Biznes Czabański.
"TSUE konsekwentnie wyklucza natomiast możliwość zastępowania tych nieuczciwych postanowień umownych innymi postanowieniami, ponieważ uważa, że byłoby to w interesie nieuczciwego przedsiębiorcy - umieszczając w swoich wzorcach umownych jakieś postanowienie wiedziałby, że nawet jeżeli on zostanie uznane za nieuczciwe, to w jego miejsce wejdzie inne. W ten sposób przedsiębiorca nie miałby żadnego powodu by nie stosować tych nieuczciwych postanowień" - dodał.
W ocenie prawnika, z punktu widzenia kredytobiorców oznacza to, że wszystkie przeliczenia dokonywane przez bank na walutę obcą i z powrotem mogą być bezskuteczne, a przez to kredyt przestaje być powiązany z walutą obcą i staje się kredytem w złotych, pozostając jednocześnie - zgodnie z zapisami umowy - oprocentowany w oparciu o stawkę LIBOR.
"Jak stwierdził w kilku ostatnich wyrokach Sąd Najwyższy, nie ma żadnego powodu by uważać, że takie rozwiązanie nie może istnieć. Przecież gdyby strony się tak umawiały od początku byłby to ważny zapis" - powiedział Czabański.
W ocenie Czabańskiego, wyrok TSUE będzie miał również znaczenie dla posiadaczy kredytów denominowanych w walutach obcych, które - zdaniem prawnika - w niewielkim stopniu różnią się od kredytu indeksowanego.
"Przy kredycie denominowanym kredytobiorca również wnioskował o kwotę w walucie polskiej i otrzymał kwotę w PLN, a przeliczenie na walutę obcą pojawiało się tylko na etapie sporządzenia przez bank umowy kredytowej, gdzie wnioskowana przez kredytobiorcę kwota była przeliczana na walutę obcą" - wyjaśnił.
"Jeżeli klauzule przeliczeniowe będą uznane za nieuczciwe, to nie wiadomo jaką kwotę w złotych bank miał faktycznie wypłacić - taką umowę należałoby uznać w całości za nieważną. Ewentualnie taka umowa mogłaby funkcjonować, o ile zostałoby przyjęte, że kwota kredytu to kwota faktycznie wypłacona w PLN z oprocentowaniem przyjętym w umowie, czyli mamy tu taki sam skutek jak przy kredytach indeksowanych" - ocenił.
Dodał, że trzecią możliwością, jest uznanie, że bez klauzuli przeliczeniowej kredyt był faktycznie kredytem walutowym, czyli wypłaconym w walucie obcej.
"Wówczas okazałoby się, że bank nie wypłacił żadnej kwoty w walucie - również tu skutkiem byłaby nieważność takiej umowy" - ocenił prawnik.
Czabański zwrócił uwagę, że roszczenia majątkowe przedawniają się po dziesięciu latach, w związku z czym kredytobiorcy mogą mieć problem z odzyskaniem kwot zapłaconych bankowi ponad 10 lat temu - każdy kolejny miesiąc to dalsze przedawnienie roszczeń.
"Oznacza to, że roszczenia kredytobiorców o zwrot kwot zapłaconych nienależnie ponad 10 lat temu mogą zostać uznane przez sąd za przedawnione. Oczywiście taki zarzut przedawnienia zgłoszony przez bank podlegać będzie ocenie sądu" - powiedział.
Dodał, że kredyty walutowe były w największym stopniu udzielane w latach 2006-2008, dużo mniej w roku 2009 i niemal w ogóle później.
Czabański przypomniał, że każdy sąd państwa członkowskiego jest zobowiązany do stosowania wykładni przepisów zgodnej z orzecznictwem dokonywanym przez Trybunał Sprawiedliwości.
"Gdyby sąd nie wziął tej wykładni pod uwagę będzie to złamaniem prawa i powinno być naprawione w toku postępowania apelacyjnego" - dodał. (PAP Biznes)