Investing.com -- Najnowszy spór AstraZeneca (LON:AZN) z Unią Europejską o szczepionkę Covid-19 oznacza kłopoty dla obu stron. Stosunki przybrały w tym tygodniu poważny obrót, ponieważ Dania i Austria zawiesiły dystrybucję szczepionki z powodu obaw o możliwe powiązania z problemami z krzepliwością krwi, które spowodowały co najmniej jeden zgon.
Duńskie i austriackie posunięcia, za którymi podążyły Bułgaria, Luksemburg, Estonia, Litwa i Łotwa, a także kraje spoza UE - Norwegia, Islandia i Tajlandia, ożywiają obawy związane z lekiem, który doznał więcej niż sprawiedliwego udziału w problemach z reputacją dzięki nieprzemyślanym wypowiedziom prezydenta Francji Emmanuela Macrona i różnym elementom ze strony niemieckiego rządu.
Europejska Agencja Leków w czwartek powtórzyła, że nadal uważa lek za bezpieczny, a korzyści płynące z jego stosowania przewyższają ryzyko.
Ale Astra ma inne źródło zmartwień.
Poinformowała już UE, że nie będzie w stanie dostarczyć więcej niż połowę z 180 milionów dawek szczepionki, do których zobowiązała się w kontrakcie w drugim kwartale. Miała nadzieję, że część niedoboru zostanie uzupełniona przez eksport szczepionek z USA, ale Reuters poinformował w czwartek, że Waszyngton zablokował ten ruch.
Raport pojawił się w tym samym dniu, w którym prezydent Joe Biden ogłosił przyspieszenie narodowych planów szczepień w USA.
Jeśli chodzi o prezesa Astry, Pascala Soriot, można by zrozumieć, gdyby chciał zmiany nazwy jego stanowiska na "polityczny kozioł ofiarny". Jego firma została już wciągnięta w sam środek ostrego sporu między Wielką Brytanią, która przyspieszyła zatwierdzenie szczepionki i jej dystrybucję w kampanii, która jak dotąd wydaje się być jedną z najbardziej udanych na świecie. Prawie jedna trzecia dorosłych mieszkańców Wielkiej Brytanii posiada obecnie pewien stopień odporności dzięki szczepieniom, co stanowi prawie dwukrotność wskaźnika w USA i wyprzedza Francję i Niemcy, gdzie mniej niż 7% posiada taką ochronę.
Uwikłanie się w nową dyplomatyczną kłótnię z USA musi być szczególnie bolesne, zwłaszcza że lek AstraZeneca wciąż czeka na zatwierdzenie przez amerykańską Agencję ds. Żywności i Leków (pozytywny wydźwięk ma to, że stanowisko USA sugeruje, iż jest on niezbędny do dla kraju, co oznacza, że FDA wkrótce da mu zielone światło).
Opóźnienia grożą zatrzymaniem AstraZeneca (NASDAQ:AZN) w budowaniu udziału w rynku, który ma być źrodłem zysków w najbliższej przyszłości. Firma wydawała się mieć dobrą pozycję dzięki swojej polityce wyceny tegorocznych dostaw na zasadzie non-profit, coś, co złagodziło jej stosunkowo słabą skuteczność. Jej umowy sprzedaży podobno pozwalają jej na podniesienie cen, gdy pandemia zostanie uznana za zakończoną.
Jak już podkreślano, długoterminowa przyszłość AstraZeneca obraca się znacznie bardziej wokół jej leków przeciwnowotworowych niż szczepionki Covid-19, ale słabość akcji zbliża się obecnie do poziomu krytycznego, zagrażając linii trendu wzrostowego sięgającego 2017 roku. Trend ten jest wyrazem galwanizującego wpływu, jaki Soriot wywarł na spółkę od momentu objęcia stanowiska prezesa. Każdy kolejny negatywny przepływ informacji może zepchnąć akcje poniżej ważnych poziomów wsparcia.
AstraZeneca nie jest jedynym producentem szczepionek cierpiącym z powodu takiej słabości. Pfizer (NYSE:PFE), BioNTech i Moderna (NASDAQ:MRNA) również straciły ponad 20% od swoich maksimów z 2020 roku, ponieważ ich leki pozwalają inwestorom szukać lepszych zwrotów w poobijanych spółkach cyklicznych. Mimo to, magiczny wpływ Soriota, który uczynił AstraZeneca najbardziej wartościowymi akcjami w FTSE 100, najwyraźniej już przestał sprzyjać firmie.
------------------------
>> Subskrybuj Investing.com Polska na GoogleNews
------------------------