(PAP) W 2019 roku mogą pojawić się ciekawe okazje do wejścia na rynki akcji, w tym również na giełdy amerykańskie, gdzie po ostatnich przecenach wyceny są już bardziej realne. Zdaniem Jarosława Leśniczaka, dyrektora ds. rynków globalnych TFI PZU (WA:PZU), trzeba jednak pamiętać o zwiększonej zmienności.
"Na Wall Street w poprzednich latach wyceny rosły i znalazły się na absurdalnie wysokich poziomach. Mieliśmy w tym roku dwie fale wyprzedaży, więc sytuacja nieco się znormalizowała, a poziom wejścia na rynek się poprawił. Przy ewentualnym spowolnieniu gospodarczym amerykańskie spółki mogą cały czas generować zyski, perspektywy nie są złe. Akcje amerykańskie mają szanse na dodatnią stopę zwrotu, ale może okazać się ona niewystarczająca w kontekście ogromnej zmienności, jaka prawdopodobnie nas w nadchodzącym roku czeka" - powiedział Leśniczak.
"W związku z pewną normalizacją wycen na Wall Street, w przyszłym roku poziomy wejścia na rynek mogą być jeszcze lepsze" - dodał.
Leśniczak zaznacza jednak, że do akcji jako klasy aktywów trzeba podchodzić ostrożnie.
"Mamy późną fazę cyklu gospodarczego, która historycznie wiąże się z dużo większą zmiennością. Potencjał zarobku na akcjach jeszcze jest, ale on jest pewnie niewystarczający w stosunku do potencjału straty. Nie widzę w krótkim terminie impulsu, który mógłby spowodować poprawę sentymentu na akcjach, czy też na wielu surowcach. Taki impuls mógłby być, gdy już złapiemy jakiś poziom tego spowolnienia, gdy będziemy mieli większe przekonanie, że nie zmierzamy w kierunku dużej recesji czy kryzysu" - powiedział.
Jego zdaniem, to nie jest dobry czas na inwestycje w surowce, np. w ropę naftową, czy w metale przemysłowe.
"Mamy obniżanie prognoz popytu przy jednocześnie utrzymującej się wysokiej podaży po okresie dobrej koniunktury, to powoduje nadwyżkę podaży nad popytem, więc nie ma potencjału do wzrostu cen" - powiedział.
"Być może jest to natomiast dobre środowisko dla metali szlachetnych, np. dla złota. Złoto jest odwrotnie skorelowane z polityką Fed, bo gdy rosną stopy procentowe, rośnie koszt przechowywania złota. Ale nie spodziewamy się dalszych wzrostów stóp w USA, rosną też ryzyka, więc pewnie metale szlachetne mogą się lepiej zachowywać" - dodał.
Zwrócił też uwagę na potencjalne ryzyka na rynku obligacji skarbowych.
"Polskie obligacje w przyszłym roku mogą mieć większą zmienność niż w tym roku. Nie oznacza to negatywnego nastawienia, ale to będzie rok wyborczy, więc jakieś niepewności mogą się kumulować" - powiedział.
Jarosław Leśniczak prezentuje neutralne stanowisko wobec polskiego rynku akcji. Zarządzający ocenia, że PPK będzie w połowie przyszłego roku katalizatorem do wzrostu popytu na warszawskiej giełdzie.
"Jeżeli chodzi o polski rynek to byłbym neutralny. Wydaje mi się, że będą lepsze momenty, jeżeli chodzi o kupno. Nie widzę w krótkim terminie impulsu, żeby być optymistycznym, nie ma też powodów do większej katastrofy. Więcej optymizmu miałbym do małych spółek, tylko nie do całego indeksu. Jest tak dużo pesymizmu odnośnie małych polskich spółek: słabe wyniki, odpływy z wielu funduszy. Program PPK może okazać się pierwszym katalizatorem popytu na warszawskiej giełdzie. Nie zalecałbym kupowania całego indeksu małych spółek, ponieważ są to bardzo różne spółki, są dobrze zarządzane i mocno przecenione, a są spółki, które będą walczyć o przetrwanie" - powiedział.
Leśniczak odniósł się też do wzrostu roli handlu algorytmicznego na rynkach finansowych.
"Algorytmy to zagrożenie, ilość inwestorów pasywnych i algorytmicznych rośnie, oni nie różnicują spółek, kupują zgodnie z udziałem w danym indeksie" - powiedział.
Dyrektor ds. rynków globalnych TFI PZU zwrócił jednak uwagę na działania amerykańskiej Rezerwy Federalnej, które w przyszłym roku będą determinować zachowanie rynków finansowych.
"Fed i jego przyszłe działania są jednym z podstawowych czynników wpływających na przyszłe kształtowanie się rynków finansowych i gospodarki. Od początku 2018 roku większość gospodarek zaczęła wyhamowywać, w tym strefa euro, Chiny, rynki wschodzące, a sytuacja gospodarcza w USA była bardzo dobra, wspomagana m.in. obniżką podatków i impulsem fiskalnym. To powodowało, że Fed miał podstawy do podnoszenia stóp. To z kolei podwyższało koszty finansowania na całym świecie, ograniczało ilość dostępnego kapitału, to też pośrednio było przyczyną kryzysów w Argentynie czy Turcji – krajach, które były uzależnione od zewnętrznego finansowania miały w tym roku pod górkę" - powiedział Jarosław Leśniczak.
"Fed patrzy na gospodarkę w USA i ma przesłanki do podnoszenia stóp procentowych - wskaźniki wyprzedzające utrzymują się na wysokich poziomach, bezrobocie jest rekordowo niskie, płace zaczynają rosnąć. Widząc, co dzieje się w reszcie świata i to, że spowolnienie w USA jest jednak nieuchronne, możemy zauważyć lekką zmianę retoryki FOMC. Wydaje się, że nie będzie tyle podwyżek stóp procentowych, ile Fed zakładał jeszcze na wrześniowym posiedzeniu" - dodał.
Dyrektor TFI PZU wskazał, że rynek w tej chwili zakłada mniej niż jedną podwyżkę stóp w 2019 roku i jego zdaniem, jest to racjonalne założenie.
"Na najbliższym środowym posiedzeniu Fed, jeśli dojdzie na nim do podwyżki stóp, to ta decyzja będzie okraszona wieloma łagodnymi i gołębimi komentarzami, sugerującymi pauzę w podwyżkach i oczekiwanie na dane makro" - powiedział.
Jarosław Leśniczak zwraca uwagę, że wielu inwestorów myśląc o recesji ma w pamięci rok 2008, kiedy był największy kryzys od 80 lat. Jego zdaniem, tym razem spowolnienie w globalnej gospodarce będzie miało o wiele łagodniejszy przebieg.
"W tej chwili nie widać tylu nierównowag na rynku nieruchomości, kredytowym, czy na rynku pracy, które mogłyby spowodować, że to nie będzie łagodniejsze spowolnienie. Kilka kwartałów temu panowało przekonanie, że banki centralne nie mają amunicji, żeby chronić nas przed recesją. Wygląda na to, że Fed tej amunicji już nazbierał, a Fed ma dużo narzędzi, żeby poprowadzić gospodarkę w kierunku łagodniejszego spowolnienia" - powiedział.
Jego zdaniem, nie powinno być też większego wpływu zakończenia programu skupu aktywów przez Europejski Bank Centralny.
"Efektów polityki skupu aktywów przez EBC w strefie realnej zbyt dobrze nie było widać, nie wygląda, żeby ten program przełożył się na ożywienie w strefie euro. Program się kończy, skupu obligacji nie będzie, ale EBC ciągle będzie rolować zapadające obligacje, to 15 mld euro obligacji miesięcznie, więc wsparcie rentowności aktywów pozostanie w nowym roku. Jest wiele innych miar, którymi EBC wspiera gospodarkę, dlatego też nie widzę zagrożeń tylko dlatego, że EBC kończy program luzowania" - powiedział dyrektor ds. rynków globalnych TFI PZU.
Jarosław Leśniczak, dyrektor ds. rynków globalnych TFI PZU, brał udział w zorganizowanej przez PAP Biznes dwudziestej debacie "Strategie rynkowe TFI".
Piotr Rożek (PAP Biznes)