Warszawa, 18.07.2019 (ISBnews) - Działające w Polsce firmy generalnie oczekują zbliżonych, jeśli nie takich samych warunków sprzedaży, jakich same udzielają swoim odbiorcom, wynika z analizy przeprowadzonej w pierwszym półroczu 2019 roku przez Euler Hermes. Podyktowane jest to przede wszystkim zachowaniem ich płynności finansowej, jak i w pewnym stopniu pozycją rynkową.
Zmiany w skali roku wydają się nieduże, ale znamienne jest, iż w kilku kluczowych gospodarczo województwach, takich jak mazowieckie, wielkopolskie czy pomorskie, nastąpiło równoczesne wydłużenie średniego obiegu należności oraz wzrost wartości tych znacznie opóźnionych - de facto nieściągalnych strat. Te drugie są efektem pierwszego - akceptowania przez dostawców zdecydowanie dłuższych (o tydzień i więcej) terminów płatności, które miały służyć ekspansji lub utrzymaniu obrotów, podano.
"Ryzyko ma więc swoją cenę - nie tylko wyższe koszty zamrożenia kapitału jako skutek dłuższego okresu rotacji należności, ale także wyższy odsetek strat, co przekłada się także na to, jak firmy same regulują swoje zobowiązania wobec dostawców. Można by postawić pytanie - czy to się opłaciło, ale wydaje się, iż nie była to kwestia wyboru, ale konieczności - przynajmniej w oczach zarządzających tymi firmami. Utrzymanie skali działalności za cenę większej ekspozycji na ryzyko" - powiedział członek zarządu Euler Hermes, odpowiedzialny za ocenę ryzyka, Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.
Firmy w województwach zdecentralizowanych nie generowały (i analogicznie wobec w dużej mierze lokalnej skali działalności - nie akceptowały) dłuższych terminów płatności, a nawet przeciwnie, szybciej płaciły /"ściągały" z rynku swoje należności. Miało to miejsce w woj. lubelskim, podlaskim, warmińsko-mazurskim, lubuskim, ale także zachodnio-pomorskim. Świadczy to też o kondycji odbiorców, ich płynności finansowej, która limitowała te próby ograniczenia ryzyka kredytowego w sprzedaży. Firmy w tych województwach częściej ograniczały ryzyko, niż je podejmowały, miały bowiem bardziej lokalny charakter (m.in. w na mniejszą skalę były eksporterami), a więc i mniejsze zasoby. Mając tego świadomość, firmy broniły swoich finansowych podstaw działalności, starając się bardziej aktywnie i wybiórczo kredytować sprzedaż, wskazano także.
"Skracanie obiegu należności w odpowiedzi na większe zagrożenie braku zapłaty to nic nowego, co więcej, jest to dopiero pierwszy krok temu służący. Kolejnym jest ograniczanie już nie tylko warunków kredytu, ale jego samego i zastępowanie go w części lub całości przedpłatami, itp. formami zabezpieczenia rozliczeń. Mieliśmy z tym do czynienia przed dekadą, gdy co prawda formalnie Polska pozostała 'zieloną wyspą' na tle innych krajów przeżywających kryzys gospodarczy, ale faktycznie wiele firm musiało w ten sposób radzić sobie w obliczu jednocześnie mniejszej dostępności kredytu obrotowego dla sektora MSP, jak i większego ryzyka niewypłacalności swoich odbiorców" - dodał Starus.
Średni okres obiegu należności od firm z kilku innych województw, także z grupy tych rozwiniętych gospodarczo: kujawsko-pomorskiego, śląskiego czy małopolskiego nie uległ wydłużeniu w porównaniu do połowy 2018 roku, ale mimo wszystko firmy tam sprzedające (i w dużej części - także tam działające) ponoszą obecnie wysokie koszty sprzedaży, wiąże się to z utrzymującą się na stosunkowo wysokim poziomie lub rosnącą skalą zaległości płatniczych, zwłaszcza tych najbardziej przeterminowanych, podano.
"Poza przedstawionym ogólnym podziałem na bardziej/mniej rozwinięte gospodarczo województwa, co w jakiś sposób rzutuje na specyfikę działających tam firm i tłumaczy zmiany następujące w spłacie przez nie zobowiązań oraz w rotacji ich należności, wpływ na jego długość mają też inne czynniki. Przede wszystkim geografia gospodarcza, czyli rozkład poszczególnych sektorów, w tym gałęzi przemysłu. Każdy bowiem z nich ma specyficznie inny okres obiegu należności. Lokalny miks gospodarczy wpływa wiec na średni wynik płynności sprzedaży w danym województwie - bez wartościowania, gdzie jest lepiej lub gorzej. Do takich porównań lepiej uwagę zwracać nie na bezwzględne wartości wspomnianego DSO czy poziomu tzw. trudnych długów, ale na zmiany w czasie - gdzie ulegają one zmniejszeniu lub zwiększeniu, w jakiej skali - i przede wszystkim dlaczego" - czytamy dalej.
Tym niemniej, gdy 10% wartości ogółu należności to trudne długi (przeterminowanie 120 dni po terminie płatności), tak jak ma to miejsce w woj. lubelskim i pomorskim, jest to na pewno obiektywny wyznacznik ryzyka. Niewiele rzadziej trudne długi występują w woj. świętokrzyskim, kujawsko-pomorskim czy zachodnio-pomorskim. Na przeciwległym biegunie, z blisko trzykrotnie mniejszą średnio wartością trudnych długów generowanych przez lokalnych odbiorców, są województwa wielkopolskie i podkarpackie.
Znaczne różnice są również w odniesieniu do średniego dla danego województwa okresu obiegu należności - czasu, po jakim tam operujący nabywcy płacą swoim dostawcom. Średnio 97-dniowy okres oczekiwania na należności jest w woj. pomorskim, gdy tymczasem w niektórych regionach jest to przeciętnie niewiele ponad 70 dni. Jeszcze dekadę temu średnia wartość była przeciętnie o tydzień mniejsza, gros obiegu należności mieściło się w przedziale sześćdziesiąt - siedemdziesiąt kilka dni, a nielicznymi wyjątkami (2-3) były województwa o ponad osiemdziesięciodniowym okresie DSO, podsumowano.
Program Analiz Należności Euler Hermes to największy tego typu projekt w Polsce. Jest to narzędzie online dostępne dla firm do szybkiej analizy bieżącego tempa regulowania należności przez ponad 400 tys. najbardziej aktywnych odbiorców, na kwotę blisko 40 mld zł w skali miesiąca.
(ISBnews)