(PAP) Listopadowa projekcja NBP jest bardzo konserwatywna jeśli chodzi o prognozowane osłabienie dynamiki inwestycji - powiedział dziennikarzom dyr. Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP Piotr Szpunar. Dodał, że nie ma ryzyka trwałego przebicia celu przez inflację, a wzrost płacy minimalnej jest bez większego znaczenia dla konkurencyjności gospodarki.
"Projekcja jest bardzo konserwatywna jeśli chodzi o osłabienie dynamiki inwestycji. W rzeczywistości bowiem nie zakładamy drastycznego spowolnienia wzrostu w otoczeniu polskiej gospodarki, zbyt na polskie towary, a tym bardziej usługi, jest nadal stosunkowo wysoki, co w połączeniu z silnym popytem wewnętrznym powinno stymulować inwestycje w kapitał rzeczowy, choćby po to, żeby podtrzymać bieżącą produkcję" - powiedział Szpunar.
"Zakładamy też, że dzięki przedłużaniu możliwości rozliczania obecnej perspektywy budżetowej (UE) z dwóch do trzech lat, mniej więcej połowa środków unijnych zostanie wykorzystana do końca tego roku, druga połowa zostaje na następne lata. (...). Przypadek roku 2016, w którym odnotowaliśmy tak silny spadek inwestycji publicznych w związku ze zmianą perspektywy budżetowej, nie powinien się powtórzyć i nawet jeśli napływ środków będzie malał, to nie będzie to jakiś drastyczny ubytek" - dodał.
Listopadowa projekcja NBP zakłada spadek dynamiki wzrostu nakładów inwestycyjnych z 7,1 proc. w 2019 r. do 1,9 proc. w 2021 r.
Zdaniem Szpunara niższa dostępność środków UE w kolejnej perspektywie budżetowej na lata 2021-27 nie jest problemem dla polskiej gospodarki.
"Ponieważ duża część infrastruktury w Polsce została już ulepszona, to nieco niższy napływ środków UE nie jest tak wielkim problem, jak twierdzi część analityków. Może to być raczej wyzwaniem dla części dotychczasowych beneficjentów i w pewnym, lecz niewielkim stopniu, będzie wpływać na niższy potencjalny wzrost polskiej gospodarki. W perspektywie finansowej UE 2021-27 na pewno nie powinno się zakładać jakiegoś bardzo negatywnego wpływu na polską gospodarkę, a z całą pewnością nie będzie żadnej katastrofy gospodarczej" - powiedział.
"Polska gospodarka nie rośnie opierając się wyłącznie na środkach UE. W horyzoncie obecnej projekcji niższa absorpcja środków UE, zwłaszcza w 2021 r., ma pewne znaczenie dla wzrostu PKB, ale nie jest to czynnik decydujący. Warto podkreślić, że przy postępującej konwergencji trudno mówić, by ryzykiem dla Polski była niższa dostępność środków z UE. Bardzo bym chciał, by Polska była tak zamożna, by móc być płatnikiem netto UE" - dodał.
Szpunar podkreślił, że nie chce się na razie wypowiadać na temat szczegółów kolejnej perspektywy finansowej UE na lata 2021-27.
"Zobaczymy jaki będzie wynik negocjacji. (..) Oczywistym jest, że Polska otrzyma mniej środków - jest to w znacznej mierze warunkowane poziomem rozwoju naszych regionów, które w okresie obecnej 7-letniej perspektywy finansowej UE istotnie się wzbogaciły. (...) W momencie, gdy poznamy już pełne założenia nowej perspektywy budżetowej UE przygotujemy opracowanie na ten temat" - powiedział.
"Bez względu na dostępność środków UE – mają one w części charakter subwencji – i tak musielibyśmy zbudować infrastrukturę, co bez środków z UE oznaczałoby konieczność pożyczenia pieniędzy. Nastąpiłby wówczas wzrost zadłużenia i ryzyka kredytowego kraju. Wysoka relacja długu do PKB jest ewidentnie czynnikiem ryzyka branym pod uwagę przez inwestorów i agencje ratingowe. Polska jest jednak krajem o niskiej stopie zadłużenia i jest to jedna z przyczyn, dla których nasz wzrost jest zrównoważony, o niskiej wrażliwości na ewentualne szoki pochodzące z rynków finansowych" - dodał.
NIE MA OBECNIE RYZYKA TRWAŁEGO PRZEKRACZANIA CELU PRZEZ INFLACJĘ
Nie ma obecnie ryzyka trwałego przekraczania przez inflację celu NBP - uważa szef DAE.
"Inflacja w 2020 r., po wzroście w I kw., będzie zbiegać w okolice celu. Jednym z głównych powodów jest to, że dodatnia luka popytowa się zmniejsza, a w ślad za nią słabnie presja popytowa. Są także inne czynniki, które mają znaczenie dla przebiegu ścieżki inflacji, łącznie z efektami bazy, ale nie są one dominujące" - powiedział.
"Projekcja NBP, ale także większość prognoz zewnętrznych oraz wskaźniki średnio- i długookresowych oczekiwań inflacyjnych jasno wskazują, że nie ma obecnie ryzyka trwałego przekraczania przez inflację celu NBP. Oczywiście wskaźnik CPI waha się i może kształtować się przejściowo powyżej lub poniżej 2,5 proc., bo gospodarkę dotykają różne szoki, ale w średnim i dłuższym okresie inflacja zależy od prowadzonej przez bank centralny polityki pieniężnej, której celem jest stabilizowanie inflacji w pobliżu swojego celu. I NBP jest w tym zakresie skuteczny" - dodał.
Centralna ścieżka projekcji NBP zakłada inflację CPI w 2019 na poziomie 2,3 proc., w 2020 na poziomie 2,8 proc., w 2021 na poziomie 2,6 proc.
Inflacja bazowa ma zaś wynieść 1,9 proc. w 2019 r., 2,6 proc. w 2020 r. oraz 2,4 proc. w 2021 r.
Wpływ wzrostu stawek akcyzy na inflację w 2020 r. wymaga dodatkowych analiz - wskazał Szpunar.
"Na ten temat możemy powiedzieć, że w projekcji listopadowej została uwzględniona podwyżka akcyzy na wyroby alkoholowe i tytoniowe zgodna z założeniami do projektu budżetu (3 proc. - PAP). Wpływ ogłoszonych (...) zmian wymaga przeprowadzenia dodatkowych analiz" - powiedział.
Rząd przyjął 14 listopada nowelę ustawy akcyzowej zakładającą wzrost stawek o 10 proc. na alkohole i tytoń od 2020 r.
WZROST PKB W III KW. BARDZO DOBRY, WPISUJE SIĘ W PROJEKCJĘ
Odczyt PKB za trzeci kwartał 2019 r. o 3,9 proc. rdr "zdecydowanie" wpisuje się, w ocenie Szpunara, w scenariusz listopadowej projekcji.
"To niewielkie odchylenie 0,1 pkt procentowego w stosunku do naszej prognozy (4 proc. rdr) w istocie nie stanowi żadnej różnicy. Poza tym jest to przecież pierwszy i wstępny szacunek, który podlega często korekcie. Przy wysokim odczycie w III kw. 2018 r. (5,2 proc. rdr - PAP) to 3,9 proc. w tym roku to bardzo dobra liczba. Ponadto, ważna dla oceny stanu koniunktury i jej przyszłych perspektyw jest dekompozycja PKB, a w szczególności dynamika inwestycji i na to musimy poczekać do końca miesiąca" - powiedział.
Centralna ścieżka projekcji NBP zakłada wzrost PKB w 2019 na poziomie 4,3 proc., w 2020 na poziomie 3,6 proc., w 2021 na poziomie 3,3 proc.
W IV kw. 2019 r. wzrost PKB w Polsce ma wg prognoz NBP wynieść 3,9 proc. rdr.
ISTNIEJE SZEREG CZYNNIKÓW OGRANICZAJĄCYCH WPŁYW SPOWOLNIENIA W EUROPIE NA POLSKĘ
Szpunar uważa, że spowolnienie w zachodniej Europie dotknie polską gospodarkę "prędzej czy później", ale istnieje kilka elementów, które ten negatywny wpływ ograniczają.
"Po pierwsze, zawsze jest przesunięcie czasowe, choćby z powodu realizacji zawartych wcześniej kontraktów. Po drugie, w polskiej wartości dodanej absorbowanej za granicą, na przykład w eksporcie do Niemiec, jest dużo dóbr pośrednich, relatywnie więcej niż w krajach sąsiednich, służących do produkcji finalnych dóbr konsumpcyjnych oraz gotowych dóbr konsumpcyjnych. Koniunktura konsumencka w Niemczech jest wciąż dobra, dlatego też nasz eksport cierpi mniej" - powiedział.
"Polska gospodarka jest bardziej odporna od krajów, które w większych stopniu są zdane np. na przemysł samochodowy - w Polsce produkuje się części do samochodów mniej więcej tyle co na Słowacji, ale w relacji do wielkości gospodarki jest to dużo mniej. Ponadto ich udział w łącznym eksporcie jest też mniejszy" - dodał.
Najważniejszym źródłem ryzyka zarówno dla aktywności gospodarczej, jak i inflacji w Polsce pozostaje - według listopadowej projekcji NBP - koniunktura globalna.
Bilans ryzyka dla dynamiki PKB, a w mniejszym stopniu dla ścieżki CPI, skierowany jest w dół - wskazano w dokumencie.
Jako kolejny czynnik ograniczający wpływ spowolnienia Szpunar wskazał politykę fiskalną, a także krajową koniunkturę.
"Ponadto, ponieważ wskaźniki koniunktury i zaufania konsumentów są wysokie, zamówienia na rynek krajowy nie powinny specjalnie ucierpieć, choć i tu widać pewne oznaki spowolnienia. Wskaźniki +rozjechały się+ – w firmach managerowie raportują pogorszenie popytu, ale nie widać tego do końca w twardych danych, w tym w eksporcie" - wskazał.
"Projekcja wskazuje na relatywnie wysoką dynamikę konsumpcji w najbliższych latach, odzwierciedlając tym samym szersze zjawiska mocno tę konsumpcję wspierające. Należą do nich bardzo silny rynek pracy, w tym rekordowo niskie bezrobocie i stały wzrost płac, które rosną w takim tempie, że w ujęciu realnym dynamika wynagrodzeń jest powyżej 4 proc. Dodatkowo dochód do dyspozycji rośnie dzięki programom socjalnym i rozwiązaniom fiskalnym, które zapewniają dużej części gospodarstw domowych stały dochód i tym samym większe poczucie bezpieczeństwa. Nic więc dziwnego, że konsumenci prezentują rekordowo wysokie zaufanie, a spowolnienie za granicą jeszcze nie przeniknęło do świadomości konsumentów w Polsce" - dodał.
Podkreślił, że w polskiej gospodarce działa wzorzec, który zabezpiecza przed zbyt silnymi wahaniami PKB, nawet w okresie, gdy popyt na polskie towary i usługi spadnie, przy osłabieniu koniunktury w otoczeniu Polski.
"W poprzednich epizodach spowolnienia w Polsce obserwowaliśmy następujące zjawisko: wkład eksportu netto do wzrostu stawał się dodatni z tego powodu, że inwestycje, które są bardziej importochłonne niż konsumpcja, silnie spadały, a import spadał szybciej niż eksport. Oznaczało to, że w porównaniu do analogicznego okresu poprzedniego roku eksport netto był wyższy" - powiedział.
Dyrektor DAE wskazał także, że coraz większe znaczenie w polskim eksporcie zaczyna odgrywać region, a gospodarka cały czas charakteryzuje się wysoką konkurencyjnością cenową.
"Z krajów UE jesteśmy 5. najtańszym jeśli chodzi o godzinowe koszty pracy, 7. jeśli chodzi o jednostkowe koszty pracy" - dodał.
WZROST PŁACY MINIMALNEJ BEZ WIĘKSZEGO ZNACZENIA DLA KONKURENCYJNOŚCI, KWESTIE PŁACOWE NIE ODPOWIADAJĄ ZA SPADEK ZATRUDNIENIA I WZROST BEZROBOCIA W PROJEKCJI
Szpunar nie obawia się, by wzrost płacy minimalnej osłabił konkurencyjność polskiej gospodarki.
"Jest kilka czynników, które powodują wzrost kosztów pracy w 2020 r., łącznie z mało zauważanym wzrostem odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, PPK, czy wzrostem płacy minimalnej. Ten ostatni czynnik nie ma większego znaczenia dla konkurencyjności polskiej gospodarki" - powiedział.
"Konkurencyjność płacowo-cenowa polskiej gospodarki jest bardzo wysoka. Zgodnie z wynikami różnych prac empirycznych, podniesienie płacy minimalnej nie powoduje znaczących efektów. Ponadto pamiętajmy, że firmy w pierwszej kolejności starają się podnieść swoją wydajność i ciąć inne koszty, aby utrzymać konkurencyjność. Statystycznie, wzrost płacy minimalnej podnosi średnią płacę, ale są inne czynniki, które mogą działać w drugą stronę" - dodał.
Szpunar wyjaśnił, że zakładany w horyzoncie projekcji spadek liczby pracujących i wzrost bezrobocia w Polsce to "przede wszystkim" skutek spowolnienia dynamiki wzrostu PKB, a efekty płacy minimalnej są tutaj "praktycznie niezauważalne".
Dodał, że za spowolnienie dynamiki wynagrodzeń w 2021 r. do 6,7 proc. z 7,2 proc. w 2020 r. odpowiada "przede wszystkim" efekt osłabienia popytu na pracę przy wzroście jej podaży, między innymi na skutek imigracji.
"Przy czym zanim dynamika wynagrodzeń zareaguje na słabszy popyt i słabszą dynamikę przychodów firm minie trochę czasu, stąd pewna inercja w obniżaniu się dynamiki wynagrodzeń" - wskazał.
Rafał Tuszyński (PAP Biznes)