(PAP) Projekt wspólnej waluty w obecnej formie jest "nie do utrzymania i nieskuteczny" - ocenia były główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego (EBC) Otmar Issing. Jak wskazał, problemem jest to, że jest to projekt polityczny, a nie ekonomiczny.
"Pewnego dnia ten domek z kart się zawali" - powiedział niemiecki ekonomista, jeden z twórców wspólnej waluty, w wywiadzie dla gazety "Central Banking", omawianym przez brytyjskie media.
"Realnie mówiąc, będzie to przypadek przedzierania się i walki od jednego kryzysu do drugiego. Trudno przewidzieć, jak długo to jeszcze potrwa, ale nie może trwać w nieskończoność" - dodał.
Jak oświadczył prof. Issing, Europejski Bank Centralny wkroczył na "równię pochyłą" i - jak ocenił - poważnie naraził na szwank system poprzez ratowanie krajów bankrutów w sposób stanowiący oczywiste naruszenie unijnych traktatów.
"Pakt stabilności i wzrostu bardziej lub mniej zawiódł. Dyscyplina rynkowa skończyła się wraz z interwencjami EBC. Zatem nie ma mechanizmu kontroli fiskalnej ze strony rynków czy polityków. Istnieją wszelkie warunki dla załamania unii walutowej" - mówił.
Według niego, fundamentalna słabość projektu była maskowana przez kombinację takich czynników jak tania ropa naftowa, tanie euro, polityka luzowania ilościowego (QE) i niewielkie fiskalne oszczędności.
Prof. Issing skrytykował pierwszy program ratunkowy dla Grecji z 2010 roku jako "niewiele więcej niż pomoc dla niemieckich i francuskich banków"; jak przekonywał ekonomista, znacznie lepiej byłoby wykluczyć Grecję ze strefy euro, w ramach pouczającej lekcji dla wszystkich pozostałych. Grekom powinno było być zaoferowane hojne wsparcie, ale tylko po powrocie do drachmy - przytaczają brytyjskie gazety opinię ekonomisty.
System niemal na pewno będzie poddany kolejnej próbie w razie następnego spowolnienia, wraz z wyższym zadłużeniem i bezrobociem oraz większym politycznym zmęczeniem - komentuje "Daily Telegraph", który omówił wywiad.