(PAP) Według Andrzeja Bratkowskiego z RPP nadal istnieje znaczna przestrzeń do obniżek stóp NBP. Bratkowski zaznacza jednak, że obecnie jest zwolennikiem obniżek stóp małymi krokami, po 25 pb miesięcznie.
W poprzednich miesiącach Bratkowski opowiadał się za jednorazowym cięciem stóp o 100 pb.
"Dobre dane o dynamice produkcji przemysłowej i budowlanej ponownie modyfikują bilans ryzyka – tym razem zwiększając prawdopodobieństwo wariantu lekkiego przyspieszenia wzrostu i zmniejszając ryzyko jego osłabienia" - napisał Bratkowski w poniedziałkowym wpisie na swojej stronie internetowej forward-looking.pl.
Jego zdaniem dane te pozostają jednak "pod oczywistym wpływem" czynników jednorazowych – nie tylko związanych z liczbą dni roboczych, ale także z obserwowanym w grudniu osłabieniem złotego względem euro.
"Dlatego za bardziej miarodajne uważam dane o zatrudnieniu, wskazujące na utrzymywanie się bardzo skromnego trendu wzrostowego" - napisał.
"Nadal więc uważam, że najbardziej prawdopodobny wzrost PKB w 2015 r. to 2,5 proc. - 3 proc. Dlatego nie spodziewam się wyjścia z deflacji przed połową 2015 (a i to nie jest pewne), ani powrotu inflacji do celu w 2015 r." - dodał.
Członek RPP zaznacza, że takie perspektywy wzrostu PKB i inflacji nadal stwarzają znaczną przestrzeń dla obniżek stóp procentowych.
"Z drugiej strony, silne wzmocnienie franka zwiększa nerwowość na rynku, co nie sprzyja dużym, jednorazowym zmianom. Nie ma jednak powodu, by odkładać obniżki stóp, bo dla gospodarki polskiej ważniejszy jest jednak kurs złotego względem euro niż względem franka" - napisał Bratkowski.
"Ostatnia decyzja EBC i wzmocnienie złotego w reakcji na nią wskazują, że na postawę +wait and see+ też nie możemy sobie pozwolić. Dlatego obecnie jestem zwolennikiem obniżek stóp małymi krokami – po 25 punktów bazowych miesięcznie" - dodał.
RÓŻNE SCENARIUSZE
Bratkowski wskazuje, że prawdopodobieństwo scenariusza bazowego nie przewyższa jednak znacząco prawdopodobieństwa scenariuszy alternatywnych – stabilnego lub nieco przyspieszającego wzrostu.
"Oczywiście, gdyby bardzo dobre wyniki produkcji powtarzały się w następnych miesiącach, wtedy nawet scenariusz szybkiego wzrostu, - na razie, jak się wydaje, o prawdopodobieństwie bliskim zeru - powinien być brany pod uwagę" - napisał.
Jego zdaniem wtedy także polityka pieniężna powinna ulec znaczącej zmianie.
"Nawet gdy inflacja znacząco odbiega od celu, szybki wzrost gospodarczy, połączony z szybkim wzrostem kredytu, może być argumentem za rezygnacją z obniżek, a nawet za podwyżkami stóp procentowych" - napisał.
"Dlatego w takiej sytuacji RPP powinna przede wszystkim obserwować dynamikę kredytów oraz cen aktywów i nieruchomości" - dodał.
Według członka RPP bańka spekulacyjna wynikająca ze zbyt szybkiego wzrostu ilości pieniądza może się tworzyć nawet przez kilka lat.
"Jednak im dłużej rynek nie reaguje na nadmierny wzrost podaży pieniądza, tym gwałtowniejszej reakcji tego rynku można się spodziewać w przyszłości" - napisał.
"Już obecnie nominalna, a tym bardziej realna, dynamika kredytu jest stosunkowo wysoka, a polityka EBC zwiększa prawdopodobieństwo napływu kapitału portfelowego do Polski" - dodał.
Bratkowski pisze w podsumowaniu, że RPP powinna jego zdaniem "mieć obecnie odwagę" działać mimo nadzwyczajnych okoliczności wynikających z decyzji Banku Centralnego Szwajcarii i EBC.
"Żeby jednak ewentualne dobre wiadomości w ostatecznym rachunku nie okazały się początkiem znacznie poważniejszych problemów, Rada musi także być gotowa do radykalnej zmiany swojej polityki" - napisał.