(PAP) Warszawska giełda w drugiej połowie roku może powrócić do trendu wzrostowego, pomimo spodziewanego spowolnienia w gospodarce - uważa Adam Dakowicz, prezes AgioFunds TFI. Jego zdaniem, w pierwszej kolejności zyskiwać będą duże spółki, chociaż tańsze i z lepszymi perspektywami są firmy małe i średnie.
Adam Dakowicz nie kryje, że AgioFunds TFI ze względu na swoją wielkość i posiadane kompetencje w sposób naturalny musi się skłaniać bardziej w stronę inwestowania na warszawskiej giełdzie. Jego inwestycje na rynkach zagranicznych mają zdecydowanie bardziej ograniczoną skalę. Ocenia on jednak, że może to w tym roku okazać się raczej atutem niż problemem.
"Nie mamy wyboru, jak tylko skłaniać się ku Warszawie. Ciężko mi sobie wyobrazić, żebyśmy stali się podmiotem z ekspertyzą globalną. W strategiach marketingowych naszych konkurentów pojawiły się co prawda mocne akcenty na inwestowanie za granicą, ale wyobrażam sobie, że to będzie głównie inwestowanie poprzez ETFy indeksowe, a tylko w jakiejś części portfela dobieranie pojedynczych spółek" - powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes prezes Dakowicz.
"Pozostaniemy lokalnym TFI specjalizującym się w polskim rynku. Ale dzisiaj przed tym segmentem jest dużo lepsza przyszłość. Jesteśmy w okresie dekoniunktury, ona może jeszcze chwilę potrwać, ale gdy już wznowimy cykl wzrostowy, to siła relatywna polskiego rynku wskazuje, że rynki rozwijające się, w tym Polska, będą silniejsze" - dodał.
Zdaniem prezesa AgioFunds TFI, chociaż globalne rynki rozwijające się różnią się między sobą, to wspólnym ich mianownikiem może być dolar.
"Spodziewam się, że jesteśmy w dłuższej perspektywie przed okresem osłabiania się dolara, a to by sprzyjało rynkom wschodzącym i Polsce" - powiedział.
Adam Dakowicz chociaż liczy w dłuższym horyzoncie na powrót wzrostów, to jednak uważa, że w najbliższych miesiącach cykl korekcyjny na rynkach rozwijających się jeszcze się nie dopełnił. Na pytanie, co może być motorem ewentualnych dalszych spadków, wskazuje m.in. na utrzymujące się już rekordowo długo częściowe zawieszenie amerykańskiego rządu. W jego opinii może się okazać, że przyniesie to realne koszty dla amerykańskiej gospodarki i za jakiś czas może mieć rzeczywiście efekt recesyjny.
Warszawska giełda może na takie czynniki negatywnie reagować i w ciągu jednego, do trzech miesięcy, a nawet w skali całego pierwszego półrocza 2019 roku, rynek może wykonać jeszcze ruch w dół w ślad za spowolnieniem w gospodarce.
Zdaniem prezesa utrzymanie PKB w Polsce na obecnym poziomie 5 proc. będzie w 2019 roku trudne.
"W tym roku będziemy zmierzali raczej w kierunku potencjalnego PKB, czyli 3,5 proc., ewentualnie bliżej 4 proc. Ale z punktu widzenia konsumenta to nie jest znacząca różnica, ludzie tego nie odczują. Na poziomie przedsiębiorstw może być różnie, ale widać, że niektóre sektory odżywają, zwiększają się też inwestycje prywatne" - powiedział.
W jego ocenie, dla trwałości koniunktury na giełdzie tego typu niewielkie spowolnienie w gospodarce nie powinno mieć większego znaczenia, pod warunkiem utrzymania przez firmy odpowiednio dobrych wyników i wypłat atrakcyjnych dywidend.
"Jest szansa, że pod koniec roku będziemy mogli powiedzieć, że rynek jest w zwyżce. Czy wyjdziemy na nowe szczyty, to jest raczej gdybanie, chociaż łatwo to sobie wyobrazić w przypadku WIG 20. Gdy popatrzymy po niektórych dużych spółkach, to wcale nie są one w bessie. Owszem, trochę spółek ostro spadło, ale dla odmiany wiele innych firm, np. Grupa Lotos (WA:LTSP), PKN Orlen (WA:PKN) czy PGNiG (WA:PGN) biją rekordy notowań, banki też nie wyglądają źle" - powiedział prezes AgioFunds TFI.
"Rynek jest całkiem dobrze przygotowany, żeby wybić się w górę. Pierwsze pociągnięcie zwykle jest z grona dużych spółek, ale potem może się to stopniowo rozlewać na mniejsze firmy. Wyceny małych i średnich spółek są bardziej atrakcyjne niż dużych, ale zazwyczaj duży kapitał szuka najpierw dużych firm" - dodał.
Dakowicz wskazuje, że polskie spółki generalnie są obecnie tanie. Wskaźnik P/E dla firm z WIG 20 wynosi obecnie około 14x, a w przypadku mWIG 40 to około 10-11x.
Do tego dochodzą całkiem atrakcyjne stopy dywidendy, które po ostatnich przecenach w przypadku blue chipów wynoszą co prawda około 1,5 proc., ale już w przypadku małych i średnich firm mogą dochodzić nawet do 5-6 proc., gdyż spółki te utrzymują dobrą zyskowność, a kursy ich akcji mocno potaniały w ostatnim roku.
Problemem na warszawskiej giełdzie pozostaje cały czas niska płynność, która powoduje, że więksi inwestorzy instytucjonalni mają ogromny problem, żeby w miarę szybko i bez wpływania na kurs spółki realizować zakupy czy też sprzedaż akcji.
"Co do płynności, to nie widzę poprawy. Nasze fundusze, ale i fundusze konkurencji, ucierpiały przede wszystkim za sprawą płynności rynku. Ktoś, kto musiał sprzedawać, niszczył kurs. Kapitał detaliczny omija giełdę szerokim łukiem, inwestorzy instytucjonalni też specjalnie nie inwestują, nadzieje są tylko w napływach nowych środków do funduszy" - powiedział Adam Dakowicz.
Piotr Rożek (PAP Biznes)