(PAP) Obligacje rynków wschodzących, szczególnie denominowane w walutach obcych, mogą być ciekawą opcją inwestycyjną w 2020 r. - uważają uczestnicy XXIV debaty PAP Biznes. Zdaniem części z nich, potencjał rynku obligacji w przyszłym roku będzie jednak mniejszy niż w 2019 r.
W XXIV debacie "Strategie rynkowe TFI 2019", zorganizowanej przez PAP Biznes, udział wzięli przedstawiciele: TFI PZU (WA:PZU), Skarbiec TFI, Pekao (WA:PEO) TFI oraz PKO TFI.
"Patrząc wprzód wydaje się, że najważniejsze są trzy tematy. Mamy stabilizację wzrostu gospodarczego, nie mamy pogorszenia, mamy zawieszenie broni, jeśli chodzi o konflikt handlowy, i mamy nadal wsparcie polityki monetarnej. Są to czynniki, które zmniejszają niepewność i ryzyko, powinny sprzyjać cenom aktywów ryzykownych, przynajmniej w pierwszej części roku - takich jak akcje, jak obligacje, ale raczej rynków wschodzących niż rozwiniętych - obligacje krajów wschodzących, szczególnie te denominowane w walutach obcych, w dolarze i w euro, bardziej ryzykowne, high yield. Ten komponent spreadu, czyli tego ryzyka kredytowego, może się zmniejszać, tam mamy do czynienia z całkiem przyzwoitymi rentownościami" - ocenił zarządzający w TFI PZU Jarosław Leśniczak.
"Warto patrzeć na akcje i obligacje rynków wschodzących w walutach obcych. Niekoniecznie obligacje typu investment-grade, czyli krajów rozwiniętych czy takich jak Polska, tam gdzie te rentowności - z uwagi na małe ryzyko - już są obecnie niskie. Najbliższe miesiące dla obligacji mogą nie być łatwe. Stopy procentowe są bardzo nisko i nie zapowiada się, żeby miały być niższe w najbliższym czasie" - dodał.
Leśniczak zaznaczył, że w 2020 r. obligacje mogą stanowić pewniejszą i spokojniejszą inwestycję, z wciąż dodatnią stopą zwrotu.
"Niekoniecznie tak będzie wyglądał cały rok, może w okolicy II kw. będzie czas na rotację z akcji w obligacje. Ponownie nie skreślałbym obligacji w perspektywie całego 2020 r., może to być pewniejsza i spokojniejsza inwestycja z dodatnią stopą zwrotu" - powiedział.
Również zdaniem członka zarządu Skarbiec TFI Grzegorza Zatryba, w przypadku rynków długu, ciekawą opcją inwestycyjną w 2020 r. mogą być obligacje krajów wchodzących.
"Pewnie pierwsza połowa 2020 r. to będzie najsłabszy okres, jeśli chodzi o dane makro, ale one nie będą bardzo złe. Będą słabsze, ale nie będzie recesji, potem może rozpocząć się mały cykl wzrostowy. W efekcie, będziemy mieć poprawę nastrojów inwestorów i pewnie aktywa ryzykowne znowu okażą się najlepsze" - powiedział.
"Jeśli chodzi o obligacje – stawiałbym na rynki wschodzące, tu jest jeszcze spore pole do tego, żeby te ceny wzrosły, w związku z niższym spreadem za ryzyko kredytowe. Stopy na rynkach bazowych pewnie pójdą do góry, tak to jest, kiedy aktywność gospodarcza rośnie. Wydaje się, że zacieśnianie się spreadów kredytowych skompensuje ten rok, nawet jeżeli tylko do zera, to rentowności są na tyle atrakcyjne, że ta klasa aktywów powinna przyciągać kapitał. Nadal można będzie przeważać akcje, a jeśli chodzi o obligacje, można spróbować znaleźć coś, co ma jeszcze jakąś sensowną dochodowość. Tu wolałbym obligacje rządowe na rynkach wschodzących niż obligacje korporacyjne" - dodał.
Podczas XXIV debaty PAP Biznes zarządzający portfelem Pekao TFI Piotr Sałata ocenił, że choć obligacje w 2020 r. mogą być wciąż ciekawym aktywem dla inwestorów, ich potencjał będzie mniejszy niż w 2019 r.
"Pewnie przyszły rok to będzie okres bardziej +range+, czyli poruszania się w kanale, który wyznaczają bieżące poziomy rentowności. Kluczem będzie tak naprawdę sprawne poruszanie się po segmentach w ramach tej klasy aktywów. Duża cześć potencjału w przypadku obligacji korporacyjnych i investment-grade została wyczerpana. Jest pewnie - w przypadku dobrego makro - jeszcze miejsce do obniżenia się spreadów na długu korporacyjnym o wyższym ryzyku, czyli tzw. high yield. Bądź - jeśli te spready pozostaną na tym samym poziomie - sam poziom rentowności tego segmentu da satysfakcjonujący poziom stóp zwrotu, choć oczywiście niższy niż widzieliśmy w 2019 r." - powiedział.
"Rok 2019 był rewelacyjny. Wystarczyło rzucić rzutką w tarczę i niezależnie, w który sektor by się trafiło w USA, jeśli mówimy przede wszystkim o sektorze akcji, ale też o rynku obligacji, obligacji investment-grade, czy high yield, te stopy zwrotu były bardzo wysokie, w większości dwucyfrowe. Stąd potencjał jest na pewno dużo mniejszy niż widzieliśmy w tym roku" - dodał.
Zdaniem zarządzającego funduszami PKO TFI Karola Chrystowskiego, cały 2020 r. powinien być raczej "nijaki" dla inwestorów.
"Całościowo 2020 r., nie zdziwiłby mnie, jeśli były nijaki, z różnicami w swoich okresach. Druga połowa roku to będzie kwestia wyborów w USA, to może mieć duże znaczenie dla poszczególnych klas aktywów i rynków jako całości. W pierwszą połowę powinniśmy wejść siłą rozpędu i zobaczyć realnie te poprawiające się dane makro" - powiedział.
"W momencie, jeżeli to za szybko pójdzie, i to makro nas jakoś zaskoczy, to znowu nam uciekną stopy procentowe, będzie jakaś wyprzedaż, szczególnie na długim końcu na obligacjach. (...) Podsumowując, 2020 r. to będzie nijakość podzielona na mocny początek, potem pojawi się trochę więcej znaków zapytania przed wyborami w USA" - dodał. (PAP Biznes)