(PAP) Warszawska giełda nie powinna rezygnować z prób budowy centrum finansowego na Europę Środkowo-Wschodnią, ale nie będzie to łatwym zadaniem, a krajowi inwestorzy instytucjonalni mogą coraz częściej przenosić swoje kapitały za granicę - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe 2014".
W poniedziałkowej debacie udział wzięli przedstawiciele Skarbiec TFI, Union Investment TFI, Millennium TFI oraz PKO TFI.
Przedstawiciele TFI pozytywnie oceniają podjętą niedawno przez zarząd GPW decyzję o rezygnacji z rozmów na temat połączenia z grupą giełd CEESEG. Oceniają oni, że giełdy te są niewielkie, a z samą transakcją wiązałoby się wiele niewiadomych, np. dotyczących potencjalnych efektów synergii.
"Z punktu widzenia GPW budowanie mocarstwowej pozycji poprzez fuzję z podrzędnymi giełdami to nie jest dobry pomysł. GPW powinna skupić się na swojej podstawowej działalności, a tutaj nie jest najlepiej" - powiedział Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI, wskazuje, że na polskiej giełdzie co prawda notowanych jest bardzo wiele spółek w porównaniu np. z giełdą w Pradze czy w Budapeszcie, ale mają one zróżnicowaną wartość.
"Porażką jest NewConnect. Na palcach jednej ręki można policzyć firmy, które rzeczywiście się tam rozwinęły, przeprowadziły się na rynek główny i przyniosły wartość akcjonariuszom. W większości przypadków były to porażki inwestycyjne" - powiedział Rusak.
"Również pomysł wprowadzania do notowań spółek zagranicznych na zasadach dual listingu to rozwiązanie dziwne, bo zaprzecza koncepcji giełdy jako miejsca koncentracji popytu i podaży. Giełda powinna skupiać w sobie notowania, a inwestorzy mają tendencję do handlowania na rynku, gdzie jest największa płynność i obrót. W przypadku gigantów notowanych na amerykańskich giełdach przenoszenie części obrotu na inne rynki może mieć sens, ale w naszym przypadku nie, gdyż mówimy o małych i średnich firmach" - dodał.
Zaznacza też, że większość spółek zagranicznych, które trafiły na warszawską giełdę, to słabe firmy pochodzące z krajów o słabej gospodarce.
Sławomir Sklinda, dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI, uważa, że GPW powinna starać się przyciągnąć na swój parkiet największe spółki z regionu Europy Środkowo-Wschodniej, w tym również austriackie i na bazie tych firm i polskich spółek stworzyć indeks WIG 30.
"Warszawska giełda powinna kreować się na lidera Europy Środkowo-Wschodniej. Jednak to nie będzie łatwe, będziemy mieli problem polityczny, bo nikt nie odda np. CEZ-u z praskiej giełdy do Warszawy. Ściągnięcie tych spółek będzie bardzo trudnym zadaniem" - powiedział Sklinda.
Ryszard Rusak nie ma wątpliwości, że nie uda się zatrzymać wychodzenia TFI i OFE z inwestycjami poza Polskę.
"Polski kapitał będzie coraz śmielej szukał inwestycji zagranicznych i to nie tylko w bliskim sąsiedztwie naszego kraju i w regionie, ale również za Oceanem. Od tego nie ma ucieczki" - uważa dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI.
Uczestnicy debaty PAP Biznes oceniają, że wpływ OFE, które do niedawna były jednymi z ważniejszych graczy na warszawskiej giełdzie, będzie słabł.
"Wpływ OFE na polski rynek kapitałowy będzie coraz słabszy. Fundusze emerytalne mają strukturę aktywów skoncentrowaną na polskich akcjach. Biorąc pod uwagę perspektywy wzrostu polskich spółek i ich defensywny charakter, to te pieniądze będą szukały nowych inwestycji, albo spółek, które nie są reprezentowane w Polsce, tylko za granicą" - powiedział Rusak z Union Investment TFI.
"Popyt ze strony funduszy emerytalnych w dużym stopniu będzie kierowany na rynki zagraniczne" - dodał.
Krzysztof Kamiński z Millennium TFI wskazuje, że istotne dla dalszej koniunktury na GPW będzie zachowanie się inwestorów zagranicznych.
"Aktywa TFI nie rekompensują w pełni OFE, trudno też liczyć, żeby OFE wróciło do zakupów akcji. Nie widać dużej aktywności ze strony inwestorów indywidualnych. Tylko zagranica może nas uratować" - powiedział.
"Dobre czasy, kiedy OFE wlewały potężne pieniądze na giełdę skończyły się, struktura OFE też nie będzie taka, że 80 proc. środków będzie ulokowanych w akcjach. Wpływ OFE z czasem będzie coraz mniejszy, a giełda musi się nauczyć funkcjonować bez sztucznego wsparcia" - dodał Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
Krzysztof Kamiński z Millennium TFI zwraca uwagę, że strukturalnym problemem rynku kapitałowego w Polsce jest bardzo mały udział inwestorów, którzy alokują na nim swoje środki.
"Z szacunków wynika, że łącznie tylko kilkanaście procent Polaków lokuje swoje aktywa na rynku kapitałowym, z czego 2/3 środków trafia na rynek długu. Inwestorów, którzy są gotowi do posiadania akcji w portfelu, jest zaledwie kilka procent. To zdecydowanie za mało, bez zmiany świadomości inwestorów i przekonania ich do traktowania giełdy i funduszy inwestycyjnych jako długoterminowych narzędzi inwestycyjnych, niewiele się zmieni po stronie płynności" - powiedział Kamiński.