Prezes Komisji Nadzoru Finansowego w dniu wybuchu afery w EC Będzin przyznał, że „rozumie wzburzenie uczestników rynku”, a także dodał, że manipulacje kursem akcji i insider trading „jeśli nie są wypalane żywym ogniem, stają się rakiem rynku kapitałowego”. W sferze deklaracji wygląda to jak wypowiedzenie walki giełdowym nadużyciom, w praktyce jednak KNF nie ma zbyt wielu zasług na polu zwalczania insider tradingu. A ewidentnych przypadków giełdowych manipulacji na warszawskiej giełdzie było w ostatnim czasie wyjątkowo dużo.
Zero tolerancji vs zero reakcji
Jacek Jastrzębski, stojący na czele KNF, zapowiedział politykę „zero tolerancji” wobec giełdowych manipulacji i obiecał, że w sprawie EC Będzin Komisja będzie dzieliła się informacjami o przebiegu postępowania w sposób szerszy niż zazwyczaj, po to aby „pokazać sposób wyjaśnienia sprawy i wyciągnięcie konsekwencji”. Jak dotąd jednak KNF niezbyt chętnie podejmował takie interwencje, bagatelizując przypadki, które już na pierwszy rzut oka były podejrzane. Dopiero tweet premiera Mateusza Morawieckiego zmobilizował przewodniczącego KNF, co trochę przypomina sytuację z prezesem NBP Adamem Glapińskim, który zarzekał się, że jest „za wcześnie na podwyżki stóp procentowych”, ale błyskawicznie zmienił zdanie, gdy w październiku 2021 roku Morawiecki publicznie zwrócił uwagę, że RPP powinna wziąć się na serio do walki z inflacją.W związku z wątpliwosciami ws. akcji EC Będzin zwróciłem się z prośbą do przewodniczącego @uknf, aby w trybie pilnym przygotował raport, który będzie podstawą do dalszych kroków.Warto przypomnieć, że insider trading to wykorzystanie informacji poufnej na swoją korzyść finansową przez osoby z zarządu, Rady Nadzorczej czy też pracowników, współpracowników i kontrahentów spółki. Jest uznawany za przestępstwo, za które grozi kara finansowa do 5 mln złotych i/lub pozbawienie wolności od 3 miesięcy do 5 lat (zgodnie z art. 181 ust. 1 ustawy o obrocie instrumentami finansowymi).— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) June 22, 2023
Jeżeli Komisja Nadzoru Finansowego rzeczywiście chce wprowadzić politykę zero tolerancji, to powinna przyjrzeć się kilku podejrzanym sytuacjom z ostatnich miesięcy tego roku.
Wezwanie na akcje TIM
Sprawą, która powinna wzbudzić podejrzenia dotyczące potencjalnego insider tradingu było wezwanie na akcje spółki TIM z końca marca tego roku. 20 marca spółka z grupy Würth zaoferowała 50,60 PLN za akcję TIM w wezwaniu, którego celem ma być wyprowadzenie spółki z giełdy. Była to bardzo atrakcyjna cena, o 33% wyższa od kursu zamknięcia sesji przed ogłoszeniem komunikatu, a także o ponad 50% wyższa od średniego kursu z ostatnich 3 miesięcy i o ponad 66% od średniej z ostatniego półrocza. Oczywistym jest, że taka informacja błyskawicznie odbiła się na wzroście kursu TIM. Podejrzane było jednak to, że w ciągu 10 sesji poprzedzających komunikat o wezwaniu na sprzedaż akcje TIM zyskały na wartości ponad 10%. I oczywiście nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że w tamtym czasie spółka nie opublikowała jakichkolwiek komunikatów. Jakby tego było mało, w okresie od poniedziałku 13 marca do piątku 24 marca (czyli w ciągu 10 sesji poprzedzających publikację komunikatu o planowanym wezwaniu na akcje TIM) szeroki indeks WIG stracił niemal 6%, zaś indeks małych spółek sWIG80, do którego należy TIM, stracił lekko ponad półtora procent. Widać więc jak na dłoni, że na sesjach poprzedzających publikację tak ważnego komunikatu akcje TIM zachowywały się zupełnie inaczej niż ich benchmark (sWIG80) i szeroki rynek (WIG).Obrót w tamtych dniach również był nienaturalnie wysoki.
Sprawa była dość szeroko komentowana w mediach społecznościowych, a Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych skierowało pismo do KNF, aby ten przyjrzał się podejrzanym transakcjom na akcjach spółki TIM. Czy po trzech miesiącach coś w tej sprawie się ruszyło? Kompletnie nic, w dodatku nie wiadomo nawet czy KNF w ogóle zajął się opisaną sytuacją.
W tych przykrych czasach warto dostrzec to co dobre, a dobre jest to, że w ostatnim czasie coraz więcej osób ze społeczności fintwitt'a widzi, nagłaśnia i podejmuje realne działania w kierunku ukrócenia potencjalnie niedozwolonych praktyk na naszym rynku.Tak trzymać ???? pic.twitter.com/f2j5uJ9oBD
— Makrel Giełdowy (@MakrelG) June 14, 2023
Wezwanie na STS Holding
Jeszcze świeższa sprawa dotyczy spółki STS Holding, która również ma zostać wyprowadzona z giełdy przez koncern Entain, ogłaszający wezwanie na sprzedaż akcji po 24,80 PLN, co miało miejsce 13 czerwca. Zaoferowana cena była o 3,30 PLN wyższa (czyli o ponad 15%) niż kurs z zamknięcia sesji przed publikacją tej informacji.Na kilka sesji przed ujawnieniem informacji o planowanym wezwaniu akcje STS wyraźnie rosły i zachowywały się dużo lepiej niż szeroki rynek oraz indeks mWIG40. Na środowej sesji, czyli tuż przed wypuszczeniem komunikatu (który został opublikowany po zakończeniu handlu), akcje STS Holding zanotowały ponad 10% wzrost.
Jak na dłoni widać, że ktoś intensywnie skupował akcje jeszcze przed podaniem do informacji publicznej informacji o wezwaniu na sprzedaż akcji, ogłoszonym przez Entain. Jeszcze większe zaskoczenie mogły wywołać sygnały ze środowiska branży bukmacherskiej, wprost wskazujące na to, że już na początku czerwca pojawiały się przecieki dotyczące rozmów Entain z STS Holding w sprawie przejęcia. To jeden z niewielu przypadków potencjalnego insider tradingu, w którym otwarcie mówi się, że „to wcale nie było tajemnicą”, a przynajmniej nie dla wszystkich, dla których miało być.
Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych również zwróciło się do KNF o przyjrzenie się tej sprawie.
Woleliśmy poczekać na oficjalne info, mimo ze 5 czerwca informacja już do nas dotarła. Wynagrodzimy to ciekawymi tekstami, bo teraz w sumie już wszystko wiadomo. Co czeka graczy, co się działo z firmami po tym jak przejmował je Entain i w końcu jak to może wpłynąć na pozostałych.… pic.twitter.com/IpFyCAUvET— Maciej Akimow (@MaciejAkimow) June 13, 2023
Manipulacje w EC Będzin przekroczyły masę krytyczną
Spektakularne wzrosty kursu akcji spółki EC Będzin, trwające od początku czerwca, to najbardziej jaskrawy przykład giełdowych manipulacji na GPW ostatnich lat. Oczywiście - gwoli ścisłości - nikomu (miejmy nadzieję: jeszcze) nic nie udowodniono, a nawet nie postawiono zarzutów, trudno jednak dysponując publicznie dostępnymi danymi nie zauważyć ewidentnych nadużyć, do jakich doszło. Nawet sam premier Mateusz Morawiecki na swoim Twitterze (NYSE:TWTR) zwrócił się do przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego z prośba o przyjrzenie się sprawie, co świadczy o tym, że sprawa jest zbyt poważna, by udało się ją zbagatelizować.O kulisach tajemniczego wzrostu akcji Elektrociepłowni Będzin, pisaliśmy już na łamach FXMAG. Notowania tej zapomnianej i - nie ukrywajmy - niezbyt perspektywicznej spółki poszły w górę o ponad 1000% w miesiąc, mimo że EC Będzin jeszcze niedawno planowała restrukturyzację, a od 2018 roku nie zakończyła żadnego roku obrotowego na plusie. Jej akcje w ciągu niecałych czterech tygodni wystrzeliły z okolic historycznych minimów (poniżej 70 PLN) do historycznego szczytu na poziomie 88 PLN, osiągniętego w środę 21 czerwca. Po zakończeniu środowej sesji pojawił się komunikat o zawarciu umowy NDA (o zachowaniu poufności) w sprawie rozmów dotyczących budowy małych reaktorów jądrowych na terenach spółki przez Orlen (WA:PKN) Synthos Green Energy, który rozwiązał tajemnicę ostatnich wzrostów na akcjach EC Będzin (do których bez wątpienia w międzyczasie dołączyli się spekulanci wyczuwający momentum, a jednocześnie nie mający pojęcia „pod co grają”).
W czwartek rano opublikował oświadczenie, w którym poinformował, że „nie planuje współpracy EC Będzin S.A., zaś przedmiotowa umowa o zachowaniu poufności podpisana została na prośbę EC Będzin w celu przedstawienia kryteriów posiadanych lokalizacji”. Na tej samej sesji kurs Elektrociepłowni spadł o 60%, zamykając handel na kursie 32,0000 PLN. W międzyczasie ani KNF, ani zarząd Giełdy Papierów Wartościowych nie zdecydowały się zawiesić notowań EC Będzin, mimo podstaw do podejrzeń, że ktoś niemal miesiąc wcześniej wiedział o umowie NDA podpisanej z Orlen Synthos, czyli miał dostęp do poufnych informacji.
Teraz wiemy już, że sporych zakupów akcji EC Będzin dokonała Grupa Altum, mająca największy udział w akcjonariacie elektrociepłowni (obecnie ponad 44,5%). W samym czerwcu kupiła ponad 37 tys. akcji EC Będzin i co najważniejsze - aż 14,6 tys. na sesji w czwartek (po średniej cenie 35,5000 PLN), skupując je podczas gwałtownych spadków kursu. Na tamtej sesji wolumen wyniósł niecałe 40 tys. sztuk, co oznacza że Grupa Altum odpowiadała za 36,5% obrotu akcjami. Gdyby nie „ściana kupna” wystawiona w arkuszu zleceń przez głównego akcjonariusza, akcje EC Będzin zapewne spadłyby jeszcze mocniej niż o 60%.
Całej sprawie pikanterii dodaje fakt, że prezesem zarządu Altum jest Przemysław Bałdyga, będący również (od końca maja) członkiem Rady Nadzorczej EC Będzin. Jakby tego było mało, nowym wiceprezesem elektrociepłowni (również od końca maja) jest Marcin Chodkowski, który jeszcze do niedawna (do końca lutego) pracował w kancelarii prawnej, która obsługiwała… m.in. PKN Orlen. Chodkowski w udzielonych ostatnio wywiadach przekonywał, że o insider tradingu na akcjach EC Będzin nie mogło być mowy, bo rozmowy z Orlen Synthos Green Energy w sprawie potencjalnej współpracy rozpoczęły się dopiero w poniedziałek 19 czerwca, a umowę NDA podpisano w środę, o czym poinformowano po zakończeniu sesji giełdowej tego samego dnia.
Skąd zatem tak nagły i spektakularny wzrost akcji spółki w ostatnich tygodniach? Miejmy nadzieję, że wyjaśni to Komisja Nadzoru Finansowego.
Sam wiceprezes Chodkowski również kupował akcje EC Będzin w czerwcu, nie były to jednak znaczące zakupy. Na sesji 9 czerwca nabył 550 akcji po średniej cenie 18,90 PLN (wartość transakcji to 10 395 PLN), a 12 czerwca 420 akcji po średniej cenie 31,00 PLN (13 020 PLN). Biorąc jednak kurs zamknięcia EC Będzin z piątkowej sesji (41,0000 PLN), zakupy przyniosły mu już całkiem niezły zysk.