W tym tygodniu poznamy dwa bardzo istotne dla polskiej gospodarki odczyty - już w najbliższy wtorek opublikowane zostaną pierwsze szacunki na temat tempa wzrostu gospodarczego za ostatni kwartał 2022 roku, które pokażą czy rzeczywiście „unikniemy recesji”, jak od wielu miesięcy zapewnia prezes NBP Adam Glapiński. Dzień później Główny Urząd Statystyczny opublikuje szacunkowe dane na temat inflacji konsumenckiej w styczniu. Prognozy analityków nie są zbyt optymistyczne - wynika z nich jasno, że tempo wzrostu gospodarczego będzie hamować, a inflacja wcale nie przestanie rosnąć.
Na skróty:
- przed nami ważne odczyty PKB za IVQ i styczniowej inflacji CPI dla Polski
- Analitycy zakładają dalsze hamowanie tempa wzrostu PKB i wzrost inflacji
- Najnowsza prognoza Komisji Europejskiej po raz pierwszy stawia nas poniżej unijnej średniej, jeśli chodzi tempo wzrostu gospodarczego w 2023 roku
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej FXMAG
Wskaźnik PKB za czwarty kwartał 2022 roku
Główny Urząd Statystyczny we wtorek punktualnie o godz. 10:00 pokaże pierwszy szacunkowy odczyt wskaźnika PKB Polski za czwarty kwartał zeszłego roku. Analitycy są zgodni w kwestii tego, że tempo wzrostu gospodarczego w ostatnim kwartale spadnie, choć jeszcze nie ma mowy o poziomach zbliżających nas do recesji. Konsensus rynkowy zakłada odczyt PKB na poziomie 2,2% w ujęciu rocznym, co oznaczałoby najsłabszy wynik od pierwszego kwartału 2021 roku. Istotniejsza w tym wypadku jest jednak prognoza dla odczytu kwartalnego - ekonomiści prognozują, że polska gospodarka w czwartym kwartale skurczyła się o -0,4% w porównaniu do Q3. Dla porównania, w trzecim kwartale 2022 roku tempo wzrostu gospodarczego Polski wyniosło 3,4% w ujęciu rocznym oraz 1% w porównaniu do poprzedniego kwartału.
Realizacja takiego scenariusza rzeczywiście jest daleka od recesji rozumianej jako spadek PKB w ujęciu rocznym. Trzeba jednak pamiętać, że dwa odczyty ujemnego PKB w ujęciu kwartalnym z rzędu to tzw. techniczna recesja. Ta zaś jest zakładana przez Narodowy Bank Polski jako możliwa na początku 2023 roku - wiele wskazuje na to, że Polska wejdzie w nią już w pierwszym kwartale tego roku. Dla naszego banku centralnego niższe tempo wzrostu gospodarczego, a nawet techniczna recesja, to zjawiska pożądane. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że niższe PKB będzie działać dezinflacyjne, czyli obniżać tempo wzrostu cen, ze względu na niższy popyt wewnętrzny i aktywność przedsiębiorstw.
W całym 2022 roku PKB Polski wzrosło o 4,9%, wobec 6,8% zanotowanych w roku 2021 roku.
Inflacja w styczniu: będzie rosło, ale potem spadnie
Kolejny gorący odczyt tego tygodnia to oczywiście dane na temat styczniowej inflacji, które Główny Urząd Statystyczny opublikuje w środę o 10:00. Tutaj również analitycy są zgodni - tempo wzrostu cen w styczniu znów pójdzie w górę, po dwóch zeszłorocznych spadkowych odczytach. Oczekiwany odczyt to 17,6% w ujęciu rocznym, wobec 16,6% r/r w grudniu i 17,5% r/r w listopadzie ubiegłego roku. Dlaczego analitycy zakładają wzrost inflacji, skoro miała spadać? Powrót do rosnącej inflacji od nowego roku ma być spowodowany przede wszystkim większym niż zazwyczaj efektem noworocznych zmian cenników w przedsiębiorstwach, które zostały przerzucone na konsumentów, co jest konsekwencją m.in. sporego wzrostu płacy minimalnej w 2023 roku. To jednak nie koniec, bo szczyt inflacji prognozowany jest na luty. Przemawia za tym przede wszystkim relatywnie niska baza statystyczna (tempo wzrostu cen spadło w lutym 2022 roku do 8,5% r/r z 9,4% r/r zanotowanych w styczniu), wynikająca z wprowadzenia rządowej Tarczy Antyinflacyjnej. Raczej mało prawdopodobne jest jednak przebicie psychologicznej bariery 20% inflacji w ujęciu rocznym. Na odczyt marcowej inflacji poczekamy jednak jeszcze ponad miesiąc - dane na temat wskaźnika CPI za luty zostaną opublikowane przez GUS w środę 15 marca.
A co dalej? Wszystko wskazuje na to, że inflacja będzie tracić na sile, choć o zbliżeniu się do celu inflacyjnego NBP (górne widełki 3,5% r/r) nie ma mowy. Wiemy natomiast, że jeśli wskaźnik CPI na koniec roku wyniesie nie więcej niż 6% w skali roku, to prezes NBP wypije podwójnego, dobrego szampana.
Komisja Europejska nie podziela optymizmu prezesa NBP - Polska poniżej unijnej średniej?
Analitycy zgodnie powtarzają, że 2023 rok upłynie pod znakiem znacznie mniejszej aktywności gospodarczej niż rok temu, co będzie zauważalne szczególnie w pierwszej jego połowie. W poniedziałek poznaliśmy prognozy Komisji Europejskiej dotyczące tempa wzrostu gospodarczego państw członkowskich, które nie są zbyt optymistyczne dla Polski.
Jeśli chodzi o wzrost PKB całej Unii Europejskiej w 2023 roku, to ma on wynieść 0,8% w ujęciu rocznym. Ta projekcja jest dość optymistyczna, biorąc pod uwagę, że w poprzedniej, jesiennej, KE zakładała, że większość krajów Unii zakończy 2023 rok na minusie, a unijna średnia wyniesie 0,3% r/r. Wyższa prognoza dla krajów wspólnoty została uzasadniona tym, że unijna gospodarka poradziła sobie lepiej od oczekiwań w obliczu wojny na Ukrainie, a także tym, że bezrobocie pozostaje niskie, a ryzyko kolejnych szoków energetycznych zostało w 2022 roku mocno zredukowane.
Podniesieniu prognozy tempa wzrostu dla całej Unii towarzyszyło jednak niemal dwukrotne obniżenie szacowanego tempa wzrostu PKB dla Polski.
Komisja Europejska zakłada bowiem, że nasza gospodarka wzrośnie w 2023 roku zaledwie o 0,4% r/r, podczas gdy w jesiennej projekcji szacowano wzrost PKB Polski na 0,7% r/r.
Obraz gospodarki UE w najnowszych prognozach KE jest mocno jednorodny – szok energetyczny odbija się silnie na wynikach wzrostu PKB. Choć KE spodziewa się spadku PKB w 2023 tylko w Szwecji, to jednak w najszybciej rosnącej Rumunii 2,5% wzrostu PKB nie robi wrażenia. pic.twitter.com/WlhtEiA10i
— PKO Research (@PKO_Research) February 13, 2023
Skąd takie pogorszenie prognozy akurat dla Polski?
Raport Komisji Europejskiej wskazuje na podwyższoną inflację, wzrost płac niższy niż tempo wzrostu cen, niską stopę oszczędności Polaków oraz niskie zaufanie konsumentów i przedsiębiorców, które przełożą się na malejącą konsumpcję i produkcję.
To oznacza, że po raz pierwszy w historii naszej obecności w Unii Europejskiej prognozy KE zakładają, że wzrost gospodarczy Polski będzie niższy niż unijna średnia.
Słabszy od zakładanych wcześniej wzrost gospodarczy Polski przełożył się również na rewizję w dół prognoz inflacji - wskaźnik HICP w całym 2023 roku ma wynieść „zaledwie” 11,7% r/r, wobec prognozowanych w listopadzie zeszłego roku 13,8% r/r.
Komisja Europejska zakłada też, że inflacja bazowa w Polsce pozostanie wysoka aż do końca roku.