Investing.com -- Wzrost cen, który towarzyszył tegorocznemu ponownemu otwarciu gospodarek na całym świecie, był wyższy i trwał dłużej niż oczekiwano.
Dobra wiadomość jest taka, że jest bardziej prawdopodobne niż to, że czynniki, które napędzały inflację, wyhamują w przyszłym roku. Zła wiadomość jest taka, że w perspektywie krótkoterminowej sytuacja może się pogorszyć, wywierając na decydentów politycznych na całym świecie presję, która łatwo może prowadzić do błędów.
Gdziekolwiek byśmy nie spojrzeli na świecie, liczby są kiepskie: inflacja cen konsumpcyjnych w Stanach Zjednoczonych i strefie euro, które wytwarzają około 40% światowego PKB, jest najwyższa od 30 lat. I choć pojawiają się oznaki, że niektóre z zakłóceń w łańcuchu dostaw, które były przyczyną tegorocznego skoku cen, ustępują, to wzrost cen w innych kategoriach towarów przyspiesza.
Dotyczy to w szczególności cen żywności: indeks cen żywności FFPI ONZ jest najwyższy od 2011 roku, po wzroście o 40 punktów w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Rosnące ceny gazu zmusiły fabryki nawozów w Europie i Azji do zamknięcia zakładów, co stwarza warunki do gorszych zbiorów i jeszcze wyższych cen w przyszłym roku.
Globalne ceny ropy naftowej wzrosły do najwyższego poziomu od ponad trzech lat, co dodatkowo nadwyrężyło budżety dużych importerów energii, takich jak Chiny, Indie i Turcja. Lira turecka spadła w tym miesiącu do najniższego w historii poziomu w stosunku do dolara, ponieważ bank centralny tego kraju, pod coraz silniejszą interwencją prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, odmówił podniesienia stóp procentowych w celu opanowania inflacji.
Pojawiają się jednak sygnały, że najgorsze już za nami. Zwłaszcza ceny ropy naftowej są obecnie nastawione na korektę z powodu zrujnowanego popytu i spóźnionej reakcji amerykańskich producentów na ceny, które obecnie zachęcają do zwiększenia wydobycia. Zarówno Międzynarodowa Agencja Energii, jak i Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową oczekują, że na początku 2021 roku światowy rynek osiągnie nadwyżkę.
Tymczasem w USA wzrost produkcji pojazdów o 11% w październiku sugeruje, że producenci samochodów zaczynają wreszcie przezwyciężać niedobór półprzewodników, który sparaliżował ich latem, zmuszając nabywców do pogoni za trudno dostępnymi produktami.
W Europie - choć jastrzębie z Europejskiego Banku Centralnego usilnie próbują się tego doszukać - wciąż nie ma zbyt wielu dowodów na to, że tegoroczny wzrost cen przełożył się na ogólny wzrost płac, co prezes EBC Christine Lagarde ponownie podkreśliła w poniedziałek przed Parlamentem Europejskim.
Przede wszystkim, Chiny - gdzie roczna inflacja cen producentów wyniosła w październiku 13,5% - wchodzą obecnie w okres dezinflacji, ze względu na osłabienie sektora nieruchomości, który w ostatnich latach odpowiadał za ponad jedną czwartą PKB.
Widać to już w cenach surowców takich jak stal - kontrakty terminowe na rudę żelaza spadły o prawie 60% od czerwcowego szczytu i są najniższe od czerwca 2020 roku. Ceny konsumpcyjne również zachowują się podobnie - wzrosły tylko o 1,5% w skali roku do października.
"Spodziewamy się, że deflacyjne trendy cenowe nasilą się w przyszłym roku, gdy wzrost gospodarczy spowolni się z powodu skutków kryzysu w Evergrande (HK:3333) na popyt na nieruchomości i związane z nim nakłady na budownictwo" - powiedział ekonomista TS Lombard Lawrence Brainard w ostatniej nocie do klientów.
Wśród krótkoterminowych presji łatwo jest stracić z oczu fakt, że inne długoterminowe presje dezinflacyjne nie zniknęły. Postęp automatyzacji postępuje z każdym dniem, a szok inflacyjny w handlu z czasów rządów Donalda Trumpa zaczyna odreagowywać w miarę jak USA i UE znoszą wzajemne cła na swoje towary. Pozornie konstruktywna rozmowa w tym tygodniu między prezydentami Joe Bidenem i Xi Jinpingiem sugeruje, że opłaty mogą - być może - zostać zniesione również w tym przypadku.
Oczywiście wszystko może jeszcze pójść źle. Zawsze może. Ryzyko, jak podkreśliła w weekend Sekretarz Skarbu USA Janet Yellen, jest takie, że niepowodzenie w opanowaniu pandemii tylko przedłuży obecny okres ekstremalnych zakłóceń na rynkach towarów, usług i pracy, które napędzają inflację.
W tej chwili ryzyko to ponownie wzrasta, ponieważ liczba przypadków wzrasta na półkuli północnej, powodując rekordową liczbę zgonów w Europie Wschodniej i ponowne zamykanie sklepów i barów.
Ale jeśli sytuacja nie ulegnie gruntownym zmianom, nadal nie ma powodu, aby sądzić, że globalna inflacja wymknie się spod kontroli. Ból konsumentów jest realny, a nerwy w bankach centralnych pozostaną napięte przez jakiś czas, ale twierdzenia, że inflacja zaraz wymknie się spod kontroli, wydają się wciąż nietrafione.