(PAP) Cel PiS jest gospodarka, która będzie się rozwijała w tempie 5 proc. - poinformował w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Paweł Szałamacha, poseł PiS.
"Stawiamy sobie za cel, by gospodarka rozwijała się w tempie 5 proc., co byłoby dynamicznym rozwojem, bez ryzyka przegrzania czy inflacji. Utrzymując wiarygodność kraju, można przeprowadzać bardzo precyzyjne zmiany w gospodarce" - powiedział.
Zaznacza, że PiS na pewno będzie tak prowadzić politykę finansową, żeby nie było negatywnych reperkusji powodujących turbulencje na rynkach finansowych.
"Nie chcemy mieć problemu z przekroczeniem 3-proc. limitu dla deficytu czy dyskusji co do ratingu kredytowego kraju. Chcemy prowadzić odpowiedzialną, długofalową politykę. (...) Wiemy, że to jest krótka piłka. Zbyt wysoki deficyt finansów publicznych powoduje od razu drżączkę rynków finansowych. A w następnym etapie – trzeba więcej płacić za obsługę długu i walutę. Nie doprowadzimy do tego" - powiedział.
"Zaczniemy robić wszystko w 2016 roku, krok po kroku. Będziemy wprowadzać zmiany wraz z odbudową sfery dochodów finansów publicznych. (...) Pierwsze kroki wymagać będą nowelizacji przyszłorocznej ustawy budżetowej, by wprowadzić daniny sektorowe – podatek dla sektora finansowego oraz dla hipermarketów. W przyszłym roku należy też rozpocząć podwyższanie kwoty wolnej" - dodał.
Szałamacha wskazał, że program PiS związany z NBP (350 mld zł, które bank centralny ma wygenerować w ciągu 6 lat - PAP) jest inspirowany działaniem Banku Anglii, który zapewniał kredytowanie bankom komercyjnym, które następnie pożyczają środki firmom.
"My proponujemy podobny mechanizm, ale skierowany do wybranych sektorów. Czyli nie będzie to zwiększenie możliwości kredytów na wyjazdy wakacyjne czy zakupy najnowocześniejszych samochodów niemieckich marek, ale zwiększenie możliwości kredytowania budownictwa mieszkaniowego, działalności badawczo-naukowo-wdrożeniowej oraz budowy sieci infrastrukturalnej, energetycznej, gazowniczej i transportowej" - powiedział.
"To narzędzie, które rozsądnie wykorzystywane, przyniesie pozytywne skutki gospodarcze. Rozumiem, że mamy traumę i utrwalone przekonanie, że bank centralny, i to bez względu na przebieg cyklu koniunkturalnego, musi dbać jedynie o wysokość inflacji, czyli koszt pieniądza. Uważam, że obecnie bez ryzyka dla stabilności naszej waluty można dołożyć kolejny punkt na liście zadań NBP – wspomaganie wzrostu gospodarczego" - dodał.