Bez wątpienia słyszeliście o gigantycznym długu publicznym USA. Do tej pory urósł on do oszałamiającej kwoty 31,3 biliona dolarów. Teoretycznie oczywiście Ameryka może drukować nieograniczoną ilość dolarów, co mogłoby skłaniać do myślenia, że to nie jest problem. Rzeczywistość jest jednak inna. W tym artykule bardzo szczegółowo wyjaśniamy, jak rosnący dług, a w szczególności koszty odsetek, które Ameryka musi od niego zapłacić, stają się coraz większym problemem.
Dług w liczbach
Aby zrozumieć, dlaczego nawet Ameryka nie może ostatecznie poradzić sobie ze swoimi długami, musimy pokrótce przyjrzeć się liczbom. Tak więc, w chwili pisania tego tekstu, Stany Zjednoczone są zadłużone na 31,3 biliona dolarów. Z powodu strukturalnych deficytów budżetowych Ameryka dodaje obecnie do tej liczby około 1 biliona dolarów rocznie.
Od tego długu kraj płaci obecnie około 400 mld dolarów odsetek.
W tej chwili Stany Zjednoczone wciąż korzystają z historycznie niskich stóp procentowych, które obserwowaliśmy w ciągu ostatniej dekady. Z tego powodu płacą stosunkowo mało odsetek od długu w ujęciu procentowym.
Problem polega na tym, że te historycznie niskie stopy procentowe powodują obecnie niebotyczną inflację. Aby walczyć z nią walczyć, amerykański bank centralny w rekordowym tempie podnosi stopy. Obecnie wynoszą one już 4 procent. Oczekiwania są jednak takie, że ostatecznie Fed będzie musiał podnieść stopy do nawet 5-7 procent.
W miarę upływu czasu stwarza to problemy dla rządu USA. Coraz więcej starych długów staje się zapadalnych. Kraj musi je więc refinansować przy obecnym 4-procentowym oprocentowaniu.
Załóżmy, że Ameryka będzie musiała wkrótce płacić średnią stopę procentową w wysokości 3 procent od swojego długu – 31,3 miliarda dolarów. Wówczas będą płacić 939 miliardów dolarów rocznie w kosztach odsetek.
Dla porównania, obecnie kraj ten wydaje na wojsko 800 mld dolarów rocznie. To sprawiłoby, że wkrótce koszty odsetek byłyby wyższe niż roczny koszt utrzymania całej armii. Powoli, ale pewnie, koszty odsetek zaczynają wcinać się w budżety Amerykanów. i tu pojawia się problem.
Budżet pod mikroskopem
Rocznie Stany Zjednoczone uzyskują około 4,8 biliona dolarów przychodu, głównie dzięki podatkom. To jest budżet, z którym rząd USA musi sobie radzić.
Obecnie z tych 4,8 biliona wydaje około 3,7 biliona dolarów na opiekę medyczną, ubezpieczenia społeczne i tym podobne. Dodatkowo 800 miliardów idzie na amerykańskie wojsko.
Pozostaje więc 300 miliardów dolarów. Wcześniej zwróciliśmy uwagę, że obecnie kraj wydaje 400 mld dolarów rocznie na koszty odsetek. Ostatecznie skutkuje to deficytem w wysokości 100 mld dolarów.
Przychody 4,8 bln – 3,7 bln – 0,8 bln = 300 mld – 400 mld kosztów odsetek = deficyt 100 mld
Poniższy wykres z amerykańskiego Congressional Budget Office (CBO) dobrze podsumowuje ten problem. To co widzisz to całkowity roczny deficyt rządu USA. Fioletowa część to regularne wydatki (w tym opieka zdrowotna i wojsko), a niebieska to koszty odsetek.
źódło: Congressional Budget Office (CBO)
CBO przewiduje, że do 2051 roku całkowity deficyt rządowy wzrośnie do około 12 procent budżetu. Ważnym szczegółem jest to, że dla tej prognozy zakładają oni scenariusz, w którym nie ma recesji, kryzysów, wojen itd.
Jest to więc niezwykle optymistyczna prognoza, której wynik i tak będzie dramatyczny dla Stanów Zjednoczonych. Wszystko wskazuje, że Stany Zjednoczone znajdują się w tzw. negatywnej spirali zadłużenia.
USA cierpi na strukturalny deficyt budżetowy -> co powoduje większe zadłużenie -> co powoduje gorszy stosunek długu do dochodu -> aby zrekompensować to ryzyko, inwestorzy chcą wyższych stóp procentowych -> ta wyższa stopa procentowa zwiększa koszty odsetek i zwiększa deficyt rządowy -> co powoduje, że USA zaciągają więcej długu…
To tworzy niebezpieczne błędne koło, z którego nie wydać wyjścia dla USA. Jedyne co mogą zrobić, to starać się jak najdłużej odwlekać nieszczęście. Można to zrobić jedynie poprzez drukowanie coraz większej ilości pieniędzy i dalsze nadmuchiwanie góry długu… Ostateczną konsekwencją będzie wtedy coraz większa i wyższa inflacja.
Ucieczka do twardych aktywów
Nie możemy jednak pominąć faktu, że dolar amerykański jest obecnie światową walutą rezerwową. Oznacza to, że zdecydowana większość globalnego zadłużenia i handlu jest denominowana w dolarach. Wiele osób musi płacić rachunki w dolarach i to tworzy “naturalny” popyt na tą walutę.
W tym roku byliśmy już świadkami umacniania się USD. Wszystkie inne waluty fiat spadają w stosunku do greenbacka. Podobnie aktywa ryzykowne, takie jak Bitcoin i akcje.
Osobiście spodziewam się ostatniego odpływu do dolarów w ciągu najbliższych 6 miesięcy – połączonego z recesją. Potem jednak amerykański bank centralny musi obciąć stopy procentowe, by walczyć z recesją i nie dopuścić do całkowitego skoku kosztów odsetek w USA.
Dlatego też inflacja będzie głównym tematem lat 20. Z powodu tej dynamiki i przybliżonej pozycji zadłużenia, w jakiej znajdują się obecnie Stany Zjednoczone, warto rozważyć ochronę portfela w jak największym stopniu za pomocą aktywów, których rząd nie może dodrukować.
Gdy Rezerwa Federalna zostanie zmuszona do cięcia stóp procentowych, ucieczka do dolarów amerykańskich zmieni się w ucieczkę do twardych aktywów. W teorii jest to ostateczny scenariusz dla aktywów finansowych z naturalnym niedoborem bitcoina i fizycznego złota. Oba są więc ważną częścią każdego portfolio.
BeInCrypto Polska - Czy dług USA spowoduje kolejną hossę na Bitcoinie?