(PAP) Ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku nieznacznie spadają, ale i tak surowiec zyskał w ciągu 2 sesji niemal 4 proc. Będzie potrzeba więcej ropy, bo rafinerie w Teksasie powracają do normalnej pracy - podają maklerzy.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na październik na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 49,07 USD, po zniżce o 9 centów.
Brent w dostawach na listopad na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie zniżkuje o 18 centów do 54,02 USD za baryłkę.
Burza tropikalna Harvey, wcześniej huragan, spowodowała przerwanie pracy w rafineriach w Teksasie w ubiegłym tygodniu. Zakłady te - po kilkudniowej przerwie - wznawiają już normalną produkcję.
"Rafinerie powracają do pracy i to będzie motorem napędowym do wzrostu cen ropy w najbliższym czasie" - mówi Ric Spooner, analityk CMC Markets w Sydney. "Myślę, że rynek może ponownie testować poziom 50 USD za baryłkę ropy WTI" - dodaje.
"Jeśli ceny surowca pokonają ten pułap to raczej i tak nie będzie mocniejszego wzrostu notowań, bo jak pokazuje historia, przy wysokich cenach ropy uaktywniają się producenci ropy z łupków" - podkreśla.
Ropa w USA na NYMEX w Nowym Jorku zdrożała w środę o 1 proc., a we wtorek o 2,9 proc.
Tymczasem zapasy surowca w USA wzrosły w ubiegłym tygodniu o 2,79 mln baryłek - wynika z opublikowanych w środę danych przez Amerykański Instytut Paliw (API).
W czwartek oficjalny raport o zapasach paliw w USA poda po 16.30 Departament Energii USA (DoE). Jeśli potwierdzi on, że amerykańskie zapasy ropy wzrosły, to będzie to ich pierwszy wzrost od końca czerwca. (PAP Biznes)