(PAP) W dłuższej perspektywie fundusze dłużne dadzą zarobić, jednak większy potencjał mają papiery rynków rozwijających się - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe 2017”. Zdaniem ekspertów, na FX - po znacznym osłabieniu USD w ostatnim czasie - eurodolar będzie poruszał się w trendzie bocznym.
W piętnastym spotkaniu "Strategie rynkowe 2017" udział wzięli przedstawiciele Union Investment TFI, PKO TFI, KBC TFI, TFI PZU (WA:PZU) oraz Skarbiec TFI. Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.
"Rynki bazowe znajdują się teraz na takich poziomach, które nie dają szczególnych perspektyw na zarobek. Nie ma też co liczyć, że zarobi się na wzroście cen obligacji. Bieżąca rentowność na rynkach rozwiniętych jest niska, szczególnie w Europie, gdzie krążymy wokół zera. Znacznie ciekawej wyglądają rynki wschodzące, gdzie od wielu miesięcy mamy hossę. Wśród rynków rozwijających się są takie, które pozwoliły w tym roku zarobić po kilkanaście procent. Jest to pochodna globalnej poprawy sytuacji gospodarczej - po raz pierwszy od dłuższego czasu wzrost gospodarczy na rynkach wschodzących jest istotnie wyższy niż na rynkach rozwiniętych" - powiedział Grzegorz Zatryb, zarządzający funduszami, główny stratega Skarbiec TFI.
"Nawet jeśli w horyzoncie kilku kwartałów na rynkach bazowych stopy procentowe zaczęłyby rosnąć - co patrząc na dylematy Fed nie jest oczywiste - nie jest to równoznaczne ze złą sytuacją na rynkach wschodzących. Tam przez dłuższy czas będziemy obserwować kompresje marż kredytowych, dalej będzie tam można zarobić korzystając z wysokiej rentowości" - dodał.
W ocenie Zatryba perspektywy dla polskich papierów również są dobre.
"Polska jest w pewnym sensie rynkiem pomiędzy krajami rozwijającymi się i rozwiniętymi. Z jeden strony RPP nie widzi możliwości, ani potrzeby, podwyżek stóp procentowych jeszcze przez długi czas, ale jeśli chodzi o ceny to podążamy za niemieckim rynkiem" - powiedział.
"Polski rynek od początku roku skorzystał na hossie, rentowności dziesięciolatek z okolic 4 proc. mocno zbliżyły się do 3 proc. Polski rynek dał w tym roku porządnie zarobić, co dla wielu było zaskoczeniem. Sądzę, że jak najbardziej będzie można zarobić na funduszach dłużnych jeszcze przez dłuższy czas" - dodał.
Również zdaniem Jarosława Antonika, członka zarządu KBC TFI S.A., obligacje rynków wschodzących mają większy potencjał niż papiery państw rozwiniętych.
"W przypadku rynku długu, raczej nie preferowałbym papierów krajów rozwiniętych, szczególnie tych ze strefy euro. Z kolei jeśli chodzi o polskie obligacje to w terminie np. pół roku jest możliwe osiągnięcie pozytywnej stopy zwrotu" - ocenił Antonik.
"Wobec niemieckich obligacji polskie papiery mają większa rentowność, spread wobec Bunda jest historycznie wysoki, krzywa dochodowości jest stroma, w finansach publicznych mamy bardzo dobrą sytuację, wzrost gospodarczy pozytywnie zaskakuje, ryzyko kredytowe kraju jest niskie, przez kolejny rok raczej nie zobaczymy podwyżek stóp procentowych, nie ma też zagrożenia inflacyjnego. Wydaje się, że poziomy rentowności, które obecnie mamy, utrzymają się" - dodał.
Zdanie rozmówców podziela też Jarosław Leśniczak, główny strateg TFI PZU.
"Obligacje to zupełnie inna klasa aktywów niż akcje, mają znacznie mniejszy profil ryzyka. Kupując obligacje możemy zarobić np. 3 proc., z kolei w przypadku akcji możemy zarobić lub stracić 30 proc. Jeśli ktoś ma awersję do ryzyka i szuka bezpieczniejszych aktywów to obligacje są dobrym wyjściem. Zgadzam się jednak, że w tym przypadku znacznie ciekawiej wyglądają rynki rozwijające się niż rozwinięte" - powiedział podczas debaty Leśniczak.
Z kolei Karol Chrystowski, zarządzający funduszami PKO TFI, ocenił, że na rynku obligacji mamy obecnie do czynienia z dużą aberracją.
"Jeżeli gospodarka niemiecka rośnie nominalnie w tempie ok. 4 proc., rentowność 10-letniej obligacji wynosi ok. 0,5 proc., a pięcioletniej jest negatywna, to mówimy o potężnej aberracji" - ocenił.
"Wszystko co się dzieje na rynku akcji i na każdym innym aktywie na świecie jest tylko i wyłącznie pochodną tej sytuacji. Po stronie akcyjnej nie mamy kosmicznych wycen, nie mamy zbyt dużego zadłużenia spółek – wygląda to zdrowo po stronie korporacyjnej, ale jest to wszystko pochodną tego, co się dzieje na rynku długu" - dodał.
USD JUŻ MOCNO STRACIŁ, W NAJBLIŻSZYCH KWARTAŁACH TREND BOCZNY
Uczestnicy debaty PAP Biznes „Strategie rynkowe 2017” ocenili również perspektywy dla rynku walutowego. Ich zdaniem, po ostatnim osłabieniu się amerykańskiej waluty rynek zmienił optykę i obecnie wycenia słabszego dolara.
"W ostatnich miesiącach dolar mocno osłabił się i sądzę, że w perspektywie kolejnych dwóch kwartałów to chyba wystarczający spadek - większej deprecjacji nie powinniśmy zobaczyć. Stawiałbym na trend boczny dla eurodolara w przedziale 1,17-1,22. Po pierwsze, osłabienie już nastąpiło i dalsza deprecjacja amerykańskiej waluty nie ma podstaw fundamentalnych. Po drugie - to nie byłoby w interesie gospodarek zachodniej Europy" - uważa Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI.
"Oczywiście, może pojawić się +czarny łabędź+, nastąpi zaskoczenie i dolar będzie tym aktywem, które będzie kupowane. Bazowy scenariusz zakłada jednak trend boczny" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)