(PAP) Decyzja EBC o rozpoczęciu luzowania ilościowego będzie miała pozytywny wpływ na wzrost akcji kredytowej w Europie - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe TFI na 2015".
W poniedziałkowej debacie poświęconej aktualnej sytuacji makroekonomicznej i jej przełożeniu na rynki finansowe udział wzięli przedstawiciele Union Investment TFI, TFI PZU, Skarbiec TFI, PKO TFI oraz KBC TFI.
Partnerem merytorycznym cyklu są Analizy Online.
W ocenie uczestników debaty działania EBC związane z uruchomieniem programu luzowania ilościowego będą widoczne m.in. we wzroście akcji kredytowej.
"Działania EBC, zgodnie ze słowami prezesa Draghiego, było widać już wcześniej. Oceniam, że widać jednak pewne ożywienie w dynamice akcji kredytowej. Jest ona co prawda ujemna, ale są to coraz mniejsze spadki i widać, że kredyt po paru latach może wreszcie zacząć rosnąć. Nie ma żadnych wątpliwości, że EBC, a przede wszystkim rynki finansowe ten niewątpliwy sukces zaliczą w poczet luzowania ilościowego" - powiedział Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
"Z punktu widzenia gospodarki, wpompowanie dodatkowego biliona euro, nie gwarantuje wzrostu gospodarki, a co najwyżej pewnych aktywów finansowych. Europa to nie są Stany Zjednoczone, pieniądze tak łatwo na rynek nie popłyną. Zresztą i w USA QE raczej uratowało rynki finansowe, a nie realną gospodarkę. Oczywiście, dzięki temu sektor finansowy przestał być hamulcem dla gospodarki" - dodał.
Podobnego zdania jest Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI.
"Efekty działań EBC są właściwie widoczne już od pewnego czasu. Zanim jeszcze EBC cokolwiek zrobiło, to rentowności obligacji w Europie pospadały dość nisko, a euro zaczęło się osłabiać w stosunku do dolara. Także te dwa czynniki, a więc koszt pieniądza i krótkoterminowa poprawa konkurencyjności strefy euro na arenie międzynarodowej, już się +zadziały+. Zgodzę się z tezą, że na ożywienie kanału kredytowego w strefie euro jeszcze poczekamy" - powiedział Antonik.
"Jeśli jednak w kredytach będziemy mieli ożywienie, to nie będzie one mocne. Bardziej bym tutaj liczył na koszt pieniądza i na to, że dzięki wprowadzeniu luzowania ilościowego przez EBC udało się osłabić efekty domina, jakie mogłyby wystąpić w przypadku, gdyby któraś z gospodarek strefy euro zbankrutowała. Na początku wydaje się, że pierwszym kandydatem do tego jest Grecja, ale pamiętajmy też, że pomimo poprawy słabo jest wciąż w Portugalii, Hiszpanii i we Włoszech" - dodał.
W opinii Sławomira Sklindy, dyrektora departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI, największy wpływ QE jest widoczny na parze euro-dolar.
"Największy wpływ QE ma na kurs eurodolara. Tak naprawdę taki był właśnie cel tego działania, choć naturalnie nikt o tym wcześniej nie mówił. Bilanse banków są o niebo lepsze obecnie niż przed rokiem, poprawiają się ich wskaźniki wypłacalności. Banki mają na bilansach nisko oprocentowane obligacje europejskie. Stąd są one strukturalnie gotowe do udzielania kredytów. Pierwsze sygnały świadczące o tym procesie pojawiały się z resztą już w roku ubiegłym" - powiedział Sklinda.
"W lutym mieliśmy pierwszy pozytywny odczyt kredytów na peryferiach dla małych i średnich firm. A z tym nie mieliśmy do czynienia już od lat. Więc zakładam, że te wszystkie wcześniejsze pozytywne rzeczy wynikały z werbalnych interwencji EBC, które zapowiadały to, z czym w jego polityce mamy do czynienia dzisiaj. Gdyby EBC nie wprowadził luzowania ilościowego, to wszystkie wspomniane przez mnie, wywołane werbalnie efekty, mogłyby zostać zanegowane" - dodał.
Zdaniem Sklindy, rozwinięciem programu QE jest tzw. plan Junckera, który kierunkowo może zmienić model finansowania gospodarki w Europie w kierunku modelu japońskiego lub amerykańskiego.
Wojciech Mazurkiewicz, główny strateg ds. rynków globalnych TFI PZU, zauważył, że różnice pomiędzy rentownościami obligacji niemieckich i amerykańskich są z pewnością powiązane z dalszym osłabianiem się euro.
"Nie widzę przeszkód, aby spread między SPW amerykańskimi i niemieckimi jeszcze się poszerzył. W strefie euro widać +masywne+ trzymanie krzywej dochodowości na niskim poziomie. Przy czym sytuacja makroekonomiczna się polepsza, w szczególności jeśli chodzi o kredyt" - powiedział Mazurkiewicz.
"Już teraz realne stopy dziesięcioletnie są ujemne. W strefie euro można zatem spodziewać się utraty realnej wartości aktywów i ucieczki od waluty europejskiej. A kwestia spreadu 10-latek wynika bardziej z siły gospodarki amerykańskiej" - dodał.
Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji Union Investment TFI, wskazał, że efektem luzowania polityki EBC jest rosnący popyt w Niemczech, czego beneficjentem mogą być polskie małe spółki, szczególnie przemysłowe.