Dobre nastroje globalne oraz wstrzymanie obniżek stóp procentowych w Polsce to przepis na potencjalne umocnienie złotego. Nasza waluta może wydawać się przewartościowana, ale na razie okoliczności jej sprzyjają.
Po reakcji na wyniki wyborów kurs EURPLN zamarł na poziomie 4,45, wyczekując na kolejny impuls. Z tego marazmu rynku złotego nie wytrąciły nawet spore zmiany nastrojów na rynkach globalnych – najpierw pojawienie się, potem dość szybkie zignorowanie przez rynki konfliktu na Bliskim Wschodzie. Pomimo sporych zawirowań na kluczowych rynkach kurs EURPLN pozostawał niewzruszony – rynek czekał na impuls i dostał go w postaci decyzji RPP.
Rada Polityki Pieniężnej w listopadzie nie zmieniła poziomu stóp procentowych. Patrząc na poziom inflacji oraz trendy inflacyjne w Polsce taka decyzja niekoniecznie dziwi. Bardziej może dziwić zestawienie jej z wrześniową decyzją, kiedy stopy zostały obniżone aż o 75 punktów bazowych. Tamtą decyzję można było próbować uzasadniać następująco – Rada oczekuje zdecydowanego spadku inflacji i spóźniona rozpoczyna cykl cięć – po pierwszym ruchu, który „nadgania” stracony czas, mają nadejść kolejne, w standardowej wielkości 25 punktów bazowych. Jednak po takim ruchu w październiku brak obniżki już na kolejnym posiedzeniu, a co więcej wskazanie na brak obniżek przez kolejnych kilka miesięcy nie wpisuje się w tę narrację.
Mając zatem na uwadze pewien stopień nieprzewidywalności Rady możemy uznać, że ta zmiana to jednak pewna szansa dla złotego. Ostatecznie oznacza ona bowiem możliwie szybsze dotarcie inflacji do celu, nawet jeśli jest to nadal dość odległa perspektywa. Co więcej, reakcja złotego – choć pozytywna – nie była silna, kurs EURPLN zniżkował do poziomu 4,42, który był wsparciem (fałszywie przełamanym na krótko) przed wrześniową decyzją Rady. Jeśli zatem nastroje na rynkach globalnych pozostaną dobre, kurs stanie przed szansą na zejście niżej. Naturalnie kolejnym impulsem o krajowym charakterze będzie polityka gospodarcza nowego rządu, tu jednak inwestorzy będą musieli uzbroić się w cierpliwość na nieco dłużej.
Rynki globalne w tym tygodniu czekają przede wszystkim na dane o inflacji z USA (jutro, 14:30). Sytuacja w zakresie inflacji na Zachodzie uległa bardzo istotnej poprawie i choć w najbliższym czasie poziom inflacji w USA może nieco wzrosnąć ze względów statystycznych (efekt bazy), przyszły rok powinien przynieść jej spadek, szczególnie w kontekście powrotu cen ropy na niższe poziomy. Tym niemniej dane w najbliższych miesiącach będą istotne w kontekście tego, jak długo Fed utrzyma wysokie stopy. Im dłużej, tym większe ryzyko poważniejszego spowolnienia, które rynek de facto przestał już wyceniać.
Poniedziałkowy poranek przynosi niewielkie osłabienie złotego. O 10:15 euro kosztuje 4,44 złotego, dolar 4,15 złotego, frank 4,60 złotego, zaś funt 5,08 złotego.