Po trudnej dla PLN końcówce zeszłego tygodnia krajowa waluta przystępuje do kontrataku. Wtorkowy poranek na większości rynków przebiega pod dyktando zmiany sentymentu na pozytywny. Wszystko dzięki (chwilowo) zmniejszającemu się napięciu w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. Jednak wszystko może się zmienić w mgnieniu oka, czasem w sposób wręcz absurdalny, co udowodnił wczoraj prezydent Ukrainy.
Rosja zmniejsza napięcie
Uwaga inwestorów cały czas koncentruje się głównie na doniesieniach z frontu rosyjsko-ukraińskiego, który na całe szczęście wciąż jest frontem dyplomatycznym i medialnym, a nie militarnym. Jeszcze wczoraj wieczorem i w nocy (co widoczne było na azjatyckich, spadkowych indeksach giełdowych) nastroje były negatywne, ale wtorkowy poranek przynosi zmianę nastawienia. Wszystko dzięki kolejnym spotkaniom na różnych szczeblach politycznych. Polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau (który dodatkowo obecnie dzierży przewodnictwo w OBWE) jest dziś przyjmowany przez swojego rosyjskiego odpowiednika. Co istotne, Sergiej Ławrow oficjalnie rekomenduje prezydentowi Władimirowi Putinowi kontynuację rozmów z zachodnimi przywódcami. Wszystko to bezpośrednio przed spotkaniem gospodarza Kremla z niemieckim kanclerzem Olafem Scholzem. W tej sytuacji można postawić tezę, że przynajmniej wygląda to na próbę deeskalacji ze strony rosyjskich władz. Czy to tylko gra, czy realne podejście przekonamy się zapewne w kolejnych dniach, ale na razie rynki biorą tę lekką zmianę za dobrą monetę. Oby tylko prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nie zechciał częściej wracać do dawnych nałogów (wcześniej był komikiem), gdyż jego wczorajszy „żart” w mediach społecznościowych o rosyjskim ataku planowanym na środę, był co najmniej nie na miejscu.
Zmiana nastrojów wspiera PLN
Poprawa sentymentu dostrzegalna jest praktycznie w każdym miejscu. Odbijają giełdy, najważniejsze europejskie indeksy rosną przynajmniej o 1%, a w Warszawie WIG20 zyskuje nawet 2,5%. Podobnie jest na rynku walutowym, gdzie obserwujemy odpływ kapitału z walut safe haven (czyli głównie USD, CHF, JPY). Kurs EUR/USD wrócił powyżej 1,13 $ i jest już prawie 0,5 centa wyżej. W tym otoczeniu wiatr w żagle łapie również polski złoty, dla którego przynajmniej do południa wtorek wygląda świetnie. Przed godz. 12 kurs euro jest w okolicach 4,51 zł, a kurs dolara zszedł już poniżej 3,98 zł. Warto jednak pamiętać, że przy tak napiętej sytuacji geopolitycznej do gwałtownych zmian może dojść w każdej chwili.
Inflacja powyżej 9% już nie dziwi
Oczywiście w żadnym wypadku nie zapomniałem o lokalnie kluczowej publikacji, czyli najnowszych danych inflacyjnych znad Wisły. Styczniowy CPI w ujęciu rocznym wyniósł 9,2%, co jest najwyższym wynikiem od końca 2000 roku i kolejnym przyspieszeniem, gdyż w grudniu było to 8,6%. Warto zauważyć, że po raz pierwszy od wielu miesięcy rezultat znalazł się poniżej prognoz. Jednak w tym miejscu warto zaznaczyć, że widełki oczekiwań analityków były niezwykle szerokie, bo wynosiły prawie 2 p. proc. Znamienne, że obecnie cieszymy się z faktu, że inflacja w naszym kraju nie jest dwucyfrowa. Czy to efekt tarcz antyinflacyjnych zaserwowanych przez rządzących? Jest to jak najbardziej możliwe, chociaż ceną, jaką przyjdzie nam za to zapłacić, może być wydłużenie w czasie inflacyjnego szczytu. Mimo wszystko takie informacje nie powinny zdejmować gazu z nogi RPP, gdyż w tej chwili po prostu nie mamy lepszego wyjścia, niż kontynuacja podwyżek stóp procentowych. Tym bardziej że opublikowane także dziś tempo polskiego PKB za 4 kwartał 2021 roku na poziomie 7,3% (powyżej prognoz) jasno wskazuje, że do jakiegokolwiek spowolnienia w gospodarce jest nam niezmiernie daleko. Ostatecznie wszystkie te dane powinny wspomagać pozycję polskiego złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - Wskaźnik PPI.