Po trzech tygodniach spadków, w minionym tygodniu królewski kruszec zyskał 0,5 proc., kończąc piątkową sesję z ceną ponad 1320 dolarów za uncję. Złoto pewnie obroniło więc psychologiczny poziom 1300 dolarów, co powinno spodobać się inwestorom poszukującym „bezpiecznej przystani”.
Na rosnące notowania złota wpływ miał słabnący dolar, który we wcześniejszych tygodniach radził sobie bardzo dobrze, a wskaźnik U.S. Dollar Index osiągnął najwyższy poziom od grudnia 2017 roku, psując nastroje posiadaczom metali szlachetnych. Teraz jednak amerykańska waluta straciła większość tego, co wcześniej zyskała.
Dolarowi zaszkodziły przede wszystkim słabsze dane o inflacji. Wskaźnik CPI z kwietnia, pozbawiony cechujących się największą zmiennością cen energii i żywności, zyskał 2,1 proc., czyli mniej niż oczekiwali ekonomiści. Ten wynik mieści się w zakresie celownika amerykańskiej Rezerwy Federalnej, która w komunikacie po swoim ostatnim posiedzeniu podała, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy inflacja powinna znajdować się w okolicach „symetrycznego” celu na poziomie 2 procent.
Psychologiczny poziom obroniony
To wpłynęło na dobre notowania w ubiegłym tygodniu nie tylko złota, ale też innych metali szlachetnych. Srebro zyskało niespełna 1 procent, docierając do poziomu prawie 16,8 dolara za uncję. Jeszcze lepsze wyniki mają na koncie platynowce. Platyna urosła o ponad 1,5 proc. (osiągając cenę 920 dolarów za uncję), a pallad zakończył tydzień na niemal 2,5-procentowym plusie, dzięki czemu jego cena zbliżyła się do granicy 1000 dolarów za uncję.
Oczy inwestorów w minionym tygodniu zwrócone jednak były przede wszystkim na złoto, które po wcześniejszych spadkach zbliżyło się do psychologicznej granicy 1300 dolarów za uncję. Jednak i tym razem udało się ten poziom obronić – popyt na królewski kruszec był na tyle mocny, że złoto wróciło na wzrostową ścieżkę.