Słaby funt, wysoka inflacja i dziura budżetowa sprawiły, że obywatele Wielkiej Brytanii szturmują firmy oferujące złote sztabki i monety. Ogromny wzrost popytu na kruszec potwierdzają także ostatnie dane finansowe opublikowane przez brytyjską Mennicę Królewską.
Zysk brutto The Royal Mint, która przeżywa oblężenie w związku z ogromnym popytem na złoto w Wielkiej Brytanii, w ostatnim roku finansowym (zakończonym 31 marca 2022 r.) wyniósł 18 mln funtów, co oznacza wzrost o niespełna 6 mln funtów w stosunku do poprzedniego okresu. Jak podaje mennica, blisko 87 proc. całkowitych przychodów (które przekroczyły 1,4 mld funtów) stanowiły metale szlachetne.
Brytyjczycy kupują złoto w obawie o rosnącą inflację i stabilność swojej waluty. Liz Truss, która zastąpiła na stanowisku premiera Borisa Johnsona, boryka się z coraz większymi problemami w związku ze zmianami podatkowymi oraz dziurą budżetową. Nieco ponad miesiąc urzędowania Liz Truss kończy się rekordowo niskim poparciem dla prawicy oraz otwartą wrogością wśród jej kolegów z Partii Konserwatywnej.
Inflacja nie odpuszcza
Złoto, które w ostatnich tygodniach odrobiło część strat w świetle perspektyw na wolniejsze tempo podwyżek stóp procentowych w USA, zakończyło ubiegły tydzień na minusie. Warto zauważyć, że spadki miały jednak miejsce tylko w piątek i poniedziałek. Od wtorku notowania w USD poruszały się w trendzie bocznym, meandrując wokół poziomu 1 670 USD za uncję.
W miniony czwartek opublikowane zostały dane o inflacji w USA. Wprawdzie ceny we wrześniu rosły wolniej niż w sierpniu (spadek z 8,3 do 8,2 proc.), jednak rynek oczekiwał większego spadku (8,1 proc.). Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku (FOMC), restrykcyjna polityka będzie utrzymywana tak długo, jak długo będzie to konieczne, do przywrócenia inflacji w okolice celu wynoszącego 2 proc.
Oznacza to, że w listopadzie najprawdopodobniej dojdzie do kolejnej podwyżki stóp procentowych (najpewniej o 75 punktów bazowych.). Rynki finansowe mocno liczyły na „FED pivot” – zwrot w polityce banku centralnego. Rozczarowujące dane inflacyjne przełożyły się na to, że parkiet Wall Street na moment pokrył się czerwienią.
W Narodowym Banku Polskim również zawrzało. Po tym, jak w październiku RPP zdecydowała się pozostawić stopy na niezmienionym poziomie, pomimo zaskakującego negatywnie wstępnego szacunku GUS dotyczącego inflacji we wrześniu (17,2 proc.), dwoje członków RPP zabrało głos.
Zarzucają oni nieprawidłowości w pracy RPP twierdząc, że mają ograniczone możliwości kontaktu z analitykami, a posiedzenia są zbyt krótkie. NBP nie pozostał dłużny – zagroził możliwością złożenia zawiadomienia do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Najbliższe posiedzenie RPP zaplanowane jest na 9 listopada.