Widoczna od piątku kolejna fala słabości amerykańskiego dolara (malejące oczekiwania rynku dotyczące grudniowej podwyżki stóp procentowych po zauważalnym rozdźwięku dotyczącym perspektyw inflacji wśród członków FED, a także obawach związanych ze skutkami huraganu Harvey w Teksasie), w połączeniu z rakietową prowokacją ze strony północnokoreańskiego reżimu (wystrzelona wczoraj późnym wieczorem rakieta przeleciała nad japońską wyspą Hokkaido i spadła do oceanu), to idealny przepis na zwyżki cen złota. Kruszec zwyczajowo uznawany jest za bezpieczną przystań w trudnych sytuacjach. Wprawdzie do wojny na Półwyspie Koreańskim jest wciąż daleko, ale sytuacja robi się napięta (pytanie, co by się stało, gdyby rakieta trafiła w Japonię, a nie do oceanu).
Warto zwrócić uwagę na szersze ujęcie wykresu FGOLD. Na przełomie lipca, a sierpnia doszło do złamania 6-letniej linii trendu spadkowego, co wcześniej poprzedzone było konsolidacją, jaka budowała się od grudnia 2015 r. (wtedy to ceny złota osiągnęły swoje minimum w fali spadkowej zapoczątkowanej we wrześniu 2011 r.).
Na dziennym układzie z kolei widać, że dynamika ruchu zapoczątkowanego w piątek jest duża, co może prowokować do lokalnej korekty. Niemniej mocny opór można wskazać dopiero przy szczytach z ubiegłorocznych wakacji (okolice 1370-75 USD za uncję)