Wynik wyborów prezydenckich w USA nie jest jeszcze przesądzony i wciąż czekamy na rezultaty z kilku stanów. Rozstrzygające wyniki mogą się pojawić dziś wieczorem, ale i dopiero w piątek. Prezydent Trump już ogłosił swoje zwycięstwo, w przeciwnym razie pójdzie z protestem do Sądu Najwyższego. Nerwowość zaczyna przejmować kontrolę nad rynkami.
Wyniki z Wisconsin będą podane dziś po południu czasu polskiego. Pensylwania i Karolina Północna przyjmują głosy listowne do piątku. Wyniki cząstkowe z nierozstrzygniętych stanów sugerują zwycięstwo Trumpa, ale dane są wypaczone przez opóźnione liczenie głosów listownych, z których wyborcy Demokratów korzystali dwukrotnie częściej od Republikanów. Joe Biden potrzebuje tylko 32 głosów elektorskich, co mogą mu zapewniać zwycięstwa w dwóch stanach. Ale Donald Trump polega na aktualnych wynikach cząstkowych i już ogłosił swoje zwycięstwo, a jeśli wyniki się nie potwierdzi, ma zamiar skierować sprawę do Sądu Najwyższego.
W ciągu jednej nocy z rynków wyparowały nadzieje na tzw. „błękitną falę” (wygrana Bidena i odbicie Senatu przez Demokratów). Wynik Bidena jest gorszy niż sugerowały sondaże, a Senat prawdopodobnie pozostanie w rękach Republikanów. Rosną szanse na końcowe zwycięstwo Trumpa lub brak szybkiego rozstrzygnięcia i podtrzymanie niepewności. Oba scenariusze podkopują zaufanie w rajd walut ryzykownych, który miał miejsce na początku tygodnia. USD odrabia straty, silnie tracą NOK i AUD, ale cofają się też EUR/USD i GBP/USD. Nawet jeśli Biden wygra, to bez kontroli w Senacie nie uda mu się przeforsować dużego pakietu fiskalnego. To scenariusz negatywny dla ryzyka.
Rynek akcji jest w chaosie. Błękitna fala byłaby prostym sygnałem dla wzrostów, Biden z Senatem daje wstępne rozczarowanie, ale docelowo oznacza też brak ryzyka wyższych podatków dla firm. Za to Trump podnosi ryzyko kwestionowania wyniku, co dziś rano wywołuje wstrząsy. Ktokolwiek trzyma się jeszcze kupionych akcji, z pewnością liczy, że cały bałagan uda się dziś rozstrzygnąć, teraz najlepiej na korzyść Trumpa. Wall Street wciąż może dziś zamknąć się wzrostami, ale na ten moment niczego nie da się założyć na 100 proc. lub nawet na 70 proc.
Niepewność wyniku wyborów osłabia ponownie złotego. Wczorajszego zjazdu EUR/PLN z 4,60 do 4,53 nie powinno się nazywać umocnieniem złotego, gdyż mylnie kładzie to nacisk na „zasługę” czynników związanych z polską walutą. EUR/PLN spadał we wtorek z pomocą nastrojów globalnych. Rozpędzony rajd ryzykownych aktywów stał się przeszkodą dla strategii sprzedaży złotego pod negatywny rozwój drugiej fali pandemii w Polsce. Perspektywa niekorzystnego zwrotu w czynnikach globalnych skłoniła do domykania transakcji sprzedaży PLN. Dodatkowo mocne odbicie EUR/USD podnosiło ryzyko strat na długich pozycjach w USD/PLN. Dziś sytuacja jest inna. „Błękitnej fali” na pewno nie będzie, a w wyścigu prezydenckich szanse wzrosły na korzyść reelekcji Trumpa lub niepewnego i kontestowanego wyniku. To razem wzmacnia USD (ściąga niżej EUR/USD) lub rodzi podstawy do awersji do ryzyka. Warunki zewnętrzne są teraz co najwyżej neutralne, podczas gdy sytuacja krajowa (wysoka liczba zakażeń, protesty i ryzyko pogłębienia lockdownu) pozostaje nieprzychylna. Dziś o 14:00 rząd ma ogłosić nowe restrykcje. Z kolei posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej zostało przełożone z dziś na piątek bez podania powodu, co obudziło spekulacje o ogłoszeniu nowych narzędzi luzowania polityki monetarnej dla wsparcia działań rządu w walce z COVID-19. Sprzedaż złotego ponownie staje się atrakcyjną strategią.