Kurs złota rośnie czwarty tydzień z rzędu – uncja podrożała o ponad półtora procent i zakończyła handel w piątek powyżej 1250 dolarów. To najwyższy poziom od ponad trzech miesięcy. Scena w minionym tygodniu należała jednak do srebra, które wzrosło o niemal 2 procent i kosztuje już ponad 18 dolarów za uncję. Kurs zyskuje nieprzerwanie od dziewięciu tygodni.
Rewelacyjna passa srebra wynika nie tylko z rosnącego zapotrzebowania na bezpieczną przystań. Metal rośnie również w wyniku oczekiwanego wzrostu popytu ze strony globalnego przemysłu. To dlatego wynik srebra od początku roku jest lepszy niż złota. Podczas gdy królewski metal zyskał około 9 procent, srebro podrożało już ponad 15 procent. Pozytywny trend na rynku potwierdza sytuacja na wykresie – notowania srebra w ostatnich dniach przebiły średnią 200-dniową i znajdują się sporo powyżej średniej 50-dniowej.
Co zaskakujące, oba metale rosną przy coraz lepszych nastrojach na giełdach akcji. Wzrosty złota i srebra ponownie szły w parze z hossą na Wall Street. Notowania amerykańskich indeksów wzrosły o około procent i pobiły kilka kolejnych rekordów wszech czasów.
Wsparciem dla metali szlachetnych w minionym tygodniu był słabnący dolar oraz spadające rentowności amerykańskich obligacji. 10-latki tąpnęły w miniony piątek do poziomu najniższego od listopada ubiegłego roku. Był to efekt publikacji zapisków z ostatniego posiedzenia Rezerwy Federalnej, pierwszego po ogłoszeniu wyników wyborów w USA w listopadzie. Ich wydźwięk zdecydowanie był po myśli zwolenników „gołębiej” polityki monetarnej.
Członkowie FOMC po raz kolejny stwierdzili, że podwyżka stóp procentowych powinna nastąpić w najbliższym czasie, jednak po raz kolejny zabrakło konkretów. Notowania kontraktów terminowych sugerują, że stopy procentowe w USA pójdą w górę dopiero w czerwcu. Przypomnijmy, że scenariusz bazowy na ten rok zakłada łącznie trzy podwyżki.
Złoto rośnie również w oczekiwaniu na wybory prezydenckie we Francji. Ostatnie sondaże wskazują, że wygrana Marie Le Pen w pierwszej turze jest już właściwie bez dyskusji. W ostatnich dniach jej kampania skupiła się na wyborcach z centrum, którzy zadecydują o jej wygranej lub porażce w ewentualnej dogrywce.
Najbliższe dni przyniosą flautę informacyjną. Rynki czekają na najnowsze dane z amerykańskiego rynku pracy, które poznamy jednak dopiero w piątek. Emocje na rynkach metali szlachetnych pojawią się jednak już wcześniej. We wtorek głos na wspólnej sesji obu izb w amerykańskim Kongresie zabierze Donald Trump. Jeśli nowy prezydent USA ponownie nawiąże do retoryki po tytułem „mocny dolar nas zabija”, notowania srebra i złota powinny dalej zyskiwać.