Ostatnia seria danych z USA nie wpłynęła korzystnie na notowania dolara. Biorąc pod uwagę, że bezrobocie podskoczyło o 0,2%, nie można się dziwić. Jest jednak światełko w tunelu. Inflacja spada na Węgrzech, a cyfrowy pieniądz bije kolejne rekordy.
Odwrotu od dolara ciąg dalszy
Ostatnie dni na rynkach są bardzo trudne dla amerykańskiej waluty. Piątkowe dane z rynku pracy nie odwróciły tej tendencji. Inwestorzy mocno wystraszyli się wzrostu bezrobocia do poziomu 3,9%. Wzrost o 0,2% w ciągu miesiąca to obiektywnie dużo. Warto jednak zwrócić uwagę na pewną specyfikę kalendarza. W tych miesiącach przeważnie mamy wzrosty bezrobocia w USA. Zjawisko to spowodowane jest sezonowością pewnych prac. W zeszłym roku w lutym też bezrobocie podskoczyło o dokładnie 0,2%, po czym kolejne dwa miesiące znów spadało. To, co zasługuje na uwagę, to lepsze dane z rynku pracy. Jak tylko na rynku skończy się lęk przed zbliżaniem się bezrobocia do ważnego symbolu, jakim jest wartość 4%, dane te powinny przekładać się na umocnienie amerykańskiej waluty. Wyższa od oczekiwań liczba nowych miejsc pracy powinna jednak sugerować stabilizację. Powinna, jednak po samych danych dolar wyraźnie testował ruch w stronę poziomu 1 dolara i 10 centów za 1 euro. Gdyby doszło do osiągnięcia tego poziomu, trafilibyśmy na głównej parze świata na poziomy z przełomu grudnia i stycznia.
Spadek inflacji na Węgrzech
Po tym, jak w zeszłym miesiącu tempo wzrostu cen spadło z 5,5% na 3,8%, oczekiwano efektu jojo i delikatnego odbicia w górę. Dane za luty okazały się nie iść na 4%, tylko być kolejnym spadkiem do 3,7%. Co ciekawe, dane te spowodowały umacnianie się forinta względem euro. Dlaczego jest to takie dziwne? Szybciej spadająca inflacja zwyczajowo powoduje, że przyspieszają oczekiwania względem spadku stóp procentowych. To z kolei zwyczajowo osłabia walutę, gdyż perspektywy na stopy zwrotu z niej maleją. Tutaj jednak mieliśmy efekt dokładnie odwrotny. Powodem jest fakt, że tempo spadku stóp procentowych na Węgrzech już jest określane przez niektórych jako szalone. Nie wygląda na to, jakby w ogóle była opcja na jego przyspieszenie, nawet przez szybciej spadającą inflację.
Bitcoin wyznaczył nowe szczyty
Jeszcze w piątek doszło do próby przebicia kolejnego ważnego psychologicznego poziomu. Mowa o bitcoinie za 70 000 dolarów. Próba okazała się nieudana i kurs szybko odbił. W weekend byliśmy świadkami kolejnych prób, gdyż w przeciwieństwie do większości tradycyjnych giełd, tutaj notowania nie są wstrzymywane. Odbicie weekendowe nie było tak silne jak z piątku, co mogło sugerować to, co wydarzy się od rana. Od momentu otwarcia europejskich parkietów zaczął się szał. Bitcoin bardzo szybko wyskoczył o około 5%, przebijając nie tylko poziom 70 000 dolarów, ale meldując się na czas pisania tego tekstu na poziomie 71 500 dolarów. Przy aktualnym kursie dolara jest to już ponad 280 000 złotych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych, aczkolwiek warto brać pod uwagę, że Amerykanie już zmienili czas na letni.