Utrzymujące się, wysokie notowania ropy naftowej (Brent ok. 118 USD/bbl, WTI ok. 96 USD/bbl) pozostają poważnym wyzwaniem dla unijnej gospodarki, wypracowującej 23% globalnego PKB. Jeśli do tego doda się Stany Zjednoczone, gdzie powstaje 22% światowego PKB oraz pozbawioną zupełnie ropy (oraz innych paliw płynnych) Japonię z ponad 8% udziałem w PKB globu, to widzimy, że problem kosztowy robi się poważny. Wprawdzie USA poprzez zdobycze tzw. „cichej rewolucji łupkowej” sukcesywnie zwiększają wydobycie z krajowych źródeł, lecz kurs WTI istotnie powyżej 90 USD/bbl, przekładający się teraz na przeszło 3,5 dolara za galon benzyny na amerykańskich stacjach, nie może sprzyjać poprawie sytuacji na tamtejszym rynku pracy.
W minionym tygodniu ceny ropy naftowej zmieniły się tylko nieznacznie (tj. Brent –0,8%, WTI +0,2%, OPEC Basket +0,2%), niemniej to co spowodowało, iż znalazły się na obserwowanych poziomach, czyli nadinterpretowanie północnoafrykańskiej, a ostatnio także północnokoreańskiej polityki, nie konweniuje ze stanem globalnej nierównowagi podażowej. Innymi słowy rynek i konsumenci przestaną się wkrótce kontentować domniemywanym efektem geopolitycznym, mogącym wywindować ropę na jakieś absurdalne poziomy 150 czy nawet 200 dolarów za baryłkę. Bo przecież, tak naprawdę na żadne blokady Cieśniny Ormuz i tym podobne sugestie póki co się nie zanosi. I całe szczęście.
Kierunek odseparowany od geopolitycznej ułudy wskazuje kursom paliw przede wszystkim złoto, którego kurs w minionym tygodniu nie tylko bardzo wyraźnie spadł, tj.: o –3,1% (obrót ciągły) i –3,3% (fixing), ale przez jakiś czas utrzymywał się nawet poniżej 1600 dolarów za uncję, czyli najniżej od sierpnia zeszłego roku. Do przełamania barier ustawionych przed „techników” na poziomie ok. 1625 USD/oz (zbieżnym także z wielu stop – lossami) przyczynił się ostatni raport Światowej Rady Złota (WGC). Wynika z niego, że zaangażowanie inwestorów finansowych w fizyczne nabywanie kruszcu zmniejszyło się w ostatnim kwartale zeszłego roku o przeszło 8%. Jeszcze większy rezonans in minus uczyniła wieść, że taktykę redukcji zaangażowania w „żółty metal” zrealizowały też flagowe instytucje różnych autorytetów inwestycyjnych z George Sorosem na czele. Swoją drogą cytowany na tych stronach poprzednim razem Jim Rogers, zapewne na taki dictum tylko zaciera ręce.
W Polsce bieżące tendencje na rynku metali szlachetnych i przemysłowych, a zwłaszcza srebra oraz miedzi, skupiły w tych dniach na sobie dodatkową uwagę ze względu na publikację prognoz KGHM „Polska Miedź”. W ogólnej ocenie zaprezentowane przy tej okazji wskaźniki prognostyczne zinterpretowane zostały jako konserwatywne. Zakładają one bowiem średnioroczne ceny srebra w wysokości 32,0 USD/oz, a miedzi rzędu 7,8 tys. USD/t. „Zarzut” zachowawczości wobec zarządu miedziowego kombinatu oparty jest głównie na odchyleniach od uśrednionych prognoz analityków ankietowanych przez agencję Bloomberga, gdzie przeciętne prognozowane na ten rok ceny srebra to 33,54 USD/oz, a miedzi 8,06 tys. USD/t. Nie mniej istotniejsze od przytoczonych prognoz są chyba jednak przedziały wahań zakreślone przez rzeczonych ekspertów, a te wynosząc dla srebra: 2,8 – 3,7 USD/oz, a dla miedzi 6,4 – 8,5 tys. USD/t, o ile owej konserwatywność istotnie umniejszają, to zapewne pozwalają na zaprezentowane prognozy spojrzeć z nieco innej już strony.
W minionym tygodniu ceny srebra straciły w zależności od miejsca odczytu od 4,2% (fixing) do 5,2% (handel elektroniczny), kończąc piątkowe sesje z poziomami: 30,18 USD/oz 29,77 USD/oz.
Z kolei notowania miedzi straciły w tym czasie 0,2%, osiągając cenę 8198,50 USD/t. Tygodniowe zmiany kursów pozostałych metali przemysłowych, pozostały w sumie odporne na recesyjny klimatu strefy euro (w IV kw. ub.r.: –0,6% kw/kw i –0,9% r/r) oraz słabnącą koniunkturę w Niemczech, gdzie w zeszłym roku wypracowanych zostało 28% PKB strefy euro i 21% unijnego PKB. W IV kwartale 2012 r. tempo wzrostu nadreńskiej gospodarki wynosiło: –0,6% kw/kw oraz +0,1% r/r.
Tygodniowa zmienność kursów (spotowych) surowców industrialnych: aluminium (+2,7%), cyna (+0,2%), cynk (+0,4%), nikiel (+0,1%), ołów (–0,2%) konweniuje z oceną tego segmentu wydawaną przez analityków Deutsche Banku. W ich opinii silny na tle słabnącej gospodarki światowej rynek metali przemysłowych to w dużej mierze rezultat kontynuowanego jeszcze popytu zaopatrzeniowego. Jeśli jednak do końca wiosny nie spotka się on z ożywieniem w sferze realnej, to wówczas może nastąpić głęboki regres wartości.
Dla kontynuującego dość szerokie spadki (z wyjątkami, np. sok pomarańczowy +5,8%) rynku towarów rolno-spożywczych, nadzieją na zmianę tendencji może być odnotowywane przez Barclays Capital słabnące tempo wycofywania środków z funduszy towarowo - surowcowych.
W „niedźwiedzim uścisku” tkwi wyraźnie parkiet zbożowy. Trochę mogą mu pomóc ostatnie obostrzenia Commodity Futures Trading Commision, dotyczące wyższych limitów przy kontraktach terminowych na krótką sprzedaż pszenicy. Od początku nowego roku ceny pszenicy spadły o 4,7% (zwykła) i o 6,4% (Kansas). W minionym tygodniu do tego regresu dołożyło się odpowiednio: –1,8% oraz –2,8%. Ewentualnego wsparcia można w okresie przednówkowym spodziewać się po stronie eksportowej oraz popycie amerykańskich farmerów, przy czym gros z nich ociąga się jeszcze z zakupami, czekając kiedy będzie taniej.
W przypadku kukurydzy, w zeszłym tygodniu –1,7%, „głównym rozgrywającym” jest sprzyjająca zbiorom pogoda w Brazylii. W tej sytuacji Goldman Sachs przystąpił do cięcia prognoz. Jego uaktualniona wersja na najbliższe 3 miesiące to 7,50 USD/bu (wobec 6,98 USD/bu obecnie) oraz 6,00 USD/bu, tak dla 6 i 12 miesięcy.
W podobny sposób postrzega się rynek soi (w tygodniu ziarno –1,9% i śruta –3,0%). Prognozy Goldmana Sachsa zakładają, że ceny ziarna sojowego kosztującego aktualnie 14,25 USD/bu w ciągu następnych 3 miesięcy wyniosą 14,00 USD/bu, a w kolejnych 6 oraz 12 miesiącach oscylować będą wokół 13,00 USD/bu.
Do regresyjnego nastawienia rynku zbożowego dostroił się w minionym tygodniu szorstki ryż. Spadek jego cen o –3,1% zapowiadano na tych stronach przed tygodniem, gdy jego ówczesna wartość przekroczyła już 16,3 centów za cetnar, co wydawało się już ceną zdecydowanie wygórowaną.
Smętne nastroje na zbożach studzą zapał inwestorów do zwiększania zaangażowania na rynku „mięsa czerwonego”. Stąd też ubiegłotygodniowe spadki wartości kontraktów na chudą wieprzowinę (–2,1%) i wołowinę (buhaje –1,3%, krowi żywiec –0,2%). Jeśli ów „południowy kierunek” będzie na zbożu kontynuowany, to trzeba by było rzeczywiście zastanowić się nad skalą zależności cenowych wynikających z tzw. „cyklu świńskiego”, ale na razie nie ma do tego wystarczających podstaw. Skądinąd ekonomiści od agrobiznesu z Purdue University w stanie Indiana, liczą się z tym, że rok 2014 obfitować będzie w rekordy cen „mięsa czerwonego”.
Największym potencjalnie beneficjantem ewentualnego dopływu środków dla zarządzających inwestycjami towarowymi, może być maga przeceniony już rynek kawy. W zeszłym tygodniu ceny Arabiki spadły o 3,6%, a Robusty o 4,8%. Gdyby fundusze zasilone nowymi środkami przystąpiły do gry, to mogłyby przyczynić się też do istotnego zredukowania zalegających zapasów. Analitycy z australijskiego banku Macquarie szacują, że w rękach producentów znajduje się jeszcze 35 – 40% zeszłorocznych plonów.
Najważniejszym wydarzeniem na ubiegłotygodniowym rynku kakao (spadek notowań o 3,7%) były informacje o inwestycjach agrarnych Agriterra (holenderskiej instytucji typu non profit) w plantacje drzewek kakaowych na terenie Sierra Leone. Na pierwsze komercyjne efekty nowozakładanych plantacji, mających pomóc mieszkańcom tego kraju w uzyskiwaniu godniejszych warunków życia, trzeba będzie poczekać około 4 lata. Na tle umownego „koszyka mocca”, obejmującego także cukier (w tygodniu: biały +0,9%, trzcinowy –0,8%), kakao i tak legitymuje się stosunkowo najbardziej obiecującymi perspektywami. Głównie ze względu na oczekiwaną po sezonie 2012/2013 nierównowagę popytową.
Na poziomie nieco ok. 80 centów za funt utknęły ceny bawełny. Ich zeszłotygodniowy regres (–1,7%) wpisuje się w nadmiernie rozbudzone oczekiwania co do chińskiego popytu oraz zawyżone wcześniejsze szacunki zmniejszenia się areału amerykańskich zasiewów, kosztem zwiększenia pól uprawnych kukurydzy.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski S.A.