Od ponad roku nie tylko Polska ale i większość krajów na świecie zmagają się z wysoką inflacją, na skutek kilku negatywnych czynników, które nakładają się na siebie. Genezy dzisiejszych problemów należy szukać mniej więcej dekadę temu, kiedy to miało miejsce rozpoczęcie gwałtownego luzowania polityki monetarnej i ery taniego pieniądza. W USA czy strefie euro mieliśmy do czynienia z bezprecedensowo długim okresem rekordowo niskich stóp procentowych wspartymi różnego rodzaju programami dodruku pieniądza. Wraz z luzowaniem obostrzeń pandemicznych w zeszłym roku, podczas której gołębia polityka osiągnęła swoje apogeum, zostały uwolnione ogromne pokłady popytu, którego nie była w stanie pokryć podaż, osłabiona problemami z globalnymi łańcuchami dostaw. Przysłowiowym gwoździem do trumny był wybuch wojny na Ukrainie, który wywindował ceny żywności i energii, a co za tym idzie wpłynął na rekordowe odczyty CPI w większości krajów zachodnich od wielu dekad. Polska nie jest tutaj wyjątkiem, jednak analizując działania rządu oraz RPP, można mieć uzasadnione obawy, że inflacja pozostanie z nami na dłużej.
Firmy zamierzają masowo podwyższać ceny
Dynamiczny wzrost cen który przeciętny kowalski odczuwa podczas codziennych zakupów swoje apogeum najprawdopodobniej ma dopiero przed sobą. Według raportu opublikowanego przez Grant Thornton w najbliższych 12 miesiącach aż 76% firm deklaruje wzrost cen w przeciągu kolejnych 12 miesięcy. To plasuje nas na 3 miejscu wśród 29 badanych gospodarek za Argentyną, Nigerią oraz Irlandią
Rysunek 1. Odsetek firm planujących podwyżki cen, źródło: granthornton.pl
W zeszłym roku procentowy odsetek firm planujących podwyżki wynosił 40%, co oznacza, że problem dotyczący już większości sektorów naszej gospodarki. Jest to bardzo niebezpieczny sygnał, który może doprowadzić do utrwalenia rozwijającej się na naszych oczach spirali inflacyjnej. Ten problem doskonale obrazuje inflacja bazowa, która konsekwentnie rośnie i w ramach ostatnich odczytów przekroczyła już 10%
Rysunek 2. Inflacja bazowa w Polsce
Pomocne w walce ze wzrostem cen byłoby ograniczenie wydatków rządowych oraz zdecydowane działania banku centralnego, jednak na tym polu możemy obserwować zgoła odmienną tendencję.
Ekspansywna polityka rządu trwa w najlepsze
W jednym z ostatnio opublikowanym z wywiadów Premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że nie zamierza dusić inflacji poprzez wzrost bezrobocia:
„Inflację jest bardzo łatwo zdusić, tak jak ją dwa razy dusił Balcerowicz w latach 90. i 2000., a potem Donald Tusk. Otóż za każdym razem prowadziło to do kilkunasto- albo nawet ok. 20 proc. bezrobocia. Jeśli ktoś chce mnie namawiać na duszenie inflacji poprzez bardzo wysokie bezrobocie, to mu się to nie uda „
To w oczywisty sposób koresponduje z obecną polityką rządu, która szczególnie w okresie przed wyborczym nakierowana jest na ekspansję fiskalną bezpośrednio poprzez wydatki rządowe, lub za pomoc regulacji gospodarczych. Wśród nich możemy wymienić: wakacje kredytowe, dodatki węglowe, tarcze antycovidowe czy kolejne dodatki emerytalne. Jednym z niewielu posunięć, które realnie pozwoliło ograniczyć wzrost cen jest tarcza antyinflacyjna, jednak prawdopodobnie wygaśnie ona w przyszłym roku, co może być punktem wyjścia do kolejnej fali inflacyjnej.
Motywacją rządu w tej kwestii jest przede wszystkim łagodzenie skutków wzrostu cen głównie dla najgorzej sytuowanych, jednak ten kij ma dwa końce i z pewnością tego typu działania będą skutkowały tym, że powrót do celu inflacyjnego potrwa o wiele dłużej.
RPP stoi przed kluczowymi decyzjami
Za dwa tygodnie odbędzie się kolejne posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, które zapowiada się niezwykle interesująco w kontekście możliwych ruchów oraz ich argumentacji. Wszystko wskazuje na to, że na przełomie 2022 i 2023 roku inflacja dobije co najmniej do 20%, co sprawia, że zarząd RPP nie może pozostawić takich wartości bez reakcji.
Rysunek 3. Inflacja (wykres z lewej) oraz stopy procentowe w Polsce
Nieco ponad miesiąc temu do RPP dołączyła prof. Joanna Tyrowicz, która od początku kreuje się na najbardziej jastrzębiego członka rady. Wśród jej otwartych postulatów możemy przeczytać m.in. poziom stóp procentowych powyżej oczekiwanej inflacji oraz podwyżka na najbliższym posiedzeniu o pełne 100 pb. Jest to jednak głos skrajny i podwyżki w takiej skali raczej nie powinniśmy się spodziewać, jednak sporym zaskoczeniem będzie utrzymanie stóp na obecnych poziomach.