Schłodzenie nastrojów dosięga rynki, a inwestorom zostało przypomniane, że droga do opracowania szczepionki nie jest prosta i należy liczyć się z przeszkodami. Rynek akcji ma dzień na złapanie oddechu. Rynek FX kolejny raz jest odzwierciedleniem ostrożnej postawy.
Joe Biden wciąż prowadzi w sondażach, a na uchwalenie pakietu fiskalnego przed wyborami się nie zanosi. Taki stan rzeczy mamy teraz i taki był 24 godziny temu. Nadzieje na „blue sweep” (zagarniecie Białego Domu i Kongresu przez Demokratów) dalej unoszą się w powietrzu, ale optymizm potrzebuje ciągłego dostarczania świeżego paliwa. Dziś jednak inwestorzy muszą się zmierzyć z gorzką prawdą o szczepionkach – ich opracowanie nie jest proste. Nastroje na rynkach uległy pogorszeniu po doniesieniach, że Johnson & Johnson wstrzymuje badania nad szczepionką z powodu niewyjaśnionej choroby u uczestnika. Mamy powtórkę sytuacji, jaka wcześniej wystąpiła z badaniami AstraZeneca (LON:AZN). Obawy nie powinny jednak ciążyć na rynkach zbyt długo - wszak nikt chyba nie liczył, że lekarstwo będzie gotowe w tym roku (nawet jeśli prezydent Trump chciał szczepionki jeszcze przed wyborami). Zatem dzisiejsze spadki na giełdach powinny być fazą oczyszczenia niż mocnym zwrotem. Podstawowym motywem pozostaje spadek prawdopodobieństwa kwestionowania wyniku wyborów w USA, biorąc pod uwagę ok. 10-punktową przewagę Bidena nad Trumpem w sondażach. Na ten moment i ja nie będę kwestionował argumentacji rynków. Od siebie dodam tylko, że w 2016 r. na podobnym etapie kampanii wyborczej Donald Trump tracił do Hilary Clinton 7 pkt.
Wczoraj rynek walutowy na krótko obserwował napływ apetytu na ryzyko i na przestrzeni dnia nastroje zobojętniały. To pomaga dziś, gdzie czerwoność z rynku akcji nie przekłada się na silną ucieczkę kapitału w dolara. EUR/USD cofnął się pod 1,18, ale nie ucieka głęboko niżej. Wciąż silne pozostają oczekiwania, że usunięcie ryzyka wyborów w USA będzie impulsem do pociągnięcia kursu wyżej, ale niepewność przed 3 listopada nakazuje ostrożne budowanie pozycji i poziomy przy 1,18 wydają się za drogie. Podobnie GBP/USD 1,30 nie jest atrakcyjnym pułapem do ustawiania się pod porozumienie handlowe między UE i Wielką Brytanią. Generalnie rynek chce być gotowy na rajd ulgi w reakcji na zawarcie umowy, ale po drodze za dużo może się zepsuć, żeby oczekiwać jednostajnego ruchu w górę. Pierwszy lepszy szokujący nagłówek sugerujący szantaż i ostre targi między stronami zepchnie kurs 1 proc. niżej.
Złoty dziś rano kopiuje wczorajsze notowania i EUR/PLN odbija od 4,46 w górę. Do uwzględnienia w wycenie mamy spadającego EUR/USD oraz wprowadzenie lockdownu u sąsiada Polski (Czechy). Sądzę, że tylko śledzenie sentymentu na EUR/USD ma odbicie w wahaniach złotego. Inwestorzy są już na tyle zaznajomieni z tematem Covidu, że nie stosują prostej ekstrapolacji działań czeskich władz na przyszłą reakcję polskiego rządu. Czeskie restrykcje jeszcze nie sięgnęły poziomów z wiosny, a tamtejszy rząd liczy na opanowanie sytuacji do listopada. Bez istotnego czynnika ryzyka EUR/PLN powinien zatrzymywać wzrosty przed 4,49.