Węgierski bank centralny nie ma litości dla stóp procentowych. To 6 decyzja z rzędu na łączną wysokość 4,75%. Lepsze od oczekiwań dane z USA. Rynki ignorują zamieszanie z wnioskiem o Trybunał Stanu dla prezesa NBP.
Węgrzy kontynuują obniżki
Wczorajsza decyzja Banku Węgier nie zaskoczyła rynków. Spodziewano się dużej obniżki i otrzymano dużą obniżkę. Główna stopa procentowa poszła w dół o 0,75% do poziomu 8,25%. Jest to oczywiście nadal 2,5% powyżej polskich stawek, ale w tym tempie jeszcze w tym półroczu ma szansę dojść niemal do wyrównania poziomów, pomimo tego, że Polska szybciej zaczęła obniżki i zaczynała z wyraźnie niższego poziomu (6,75%) niż Węgry (13%). Na forincie po samej decyzji było widać lekkie umocnienie względem euro. Powodem tego ruchu był fakt, że w obecnym cyklu mieliśmy najpierw cztery obniżki po 0,75% i ostatnią już o 1%. W rezultacie część inwestorów nastawiała się, że i ta obniżka może być o pełen procent. Inflacja konsumencka, która od początku roku znajduje się poniżej 4% dawała miejsce na uzasadnienie tej silniejszej obniżki.
Lepsze dane zza oceanu
Poznaliśmy wczoraj odczyt zamówień na dobra. Wzrósł on o 0,5%, ale co dziwne ostatnio subindeks dóbr trwałego użytku rósł szybciej, bo aż o 1,4%. Jest to o tyle interesujące, że w USA po pandemii, a właściwie od popularyzacji pracy zdalnej, wskaźnik ten był wyraźnie słabszy, przez gorszą sprzedaż aut. Obecne odbicie jest jednak efektem niskiej bazy. Dane odwołujące się do słabszych wyników mogą pokazać procentowo korzystną zmianę pomimo tego, że poziom wcale nie jest dobry. Dane z lutego odnoszą się bowiem do stycznia, a styczeń był najsłabszym miesiącem dla tego wskaźnika od kilku lat, był bowiem spadkiem o 6,9%. Odbicie w kolejnym miesiącu o 1,4% nie wygląda już zatem fenomenalnie. Były to jednak i tak dane lepsze od oczekiwań, stąd wzrosty kursu dolara.
Trybunał Stanu dla prezesa NBP?
Wczorajszy dzień miał upłynąć pod dyktando bomby, jaką miał być wniosek o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Do tego konferencja zarządu NBP sugerowała, że naprawdę będzie się działo. Reakcja rynków była jednak taka sama jak obecność prezesa Adama Glapińskiego na konferencji prasowej zarządu Banku. Żadna. Rynki absolutnie zignorowały to „wydarzenie”, aczkolwiek zarówno w przypadku wniosku, jak i konferencji w przestrzeni medialnej, da się zauważyć silniejsze stwierdzenia. Rynki patrzą jednak na fakty. Reagować będą dopiero, kiedy będzie to mogło mieć wpływ na decyzje. Na razie się na to nie zanosi. Całe zamieszanie teoretycznie mogłoby wpłynąć na opóźnienie w obniżkach stóp procentowych. Dzieje się tak, gdyż tego typu zamieszanie może spowodować strach w członkach władz monetarnych do podejmowania działań. Nie ma to jednak wpływu na rynki, bo ostatnie konferencje i tak już bardzo mocno oddalały tę perspektywę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.