Wymowa handlu z ostatnich 24 godzin sugeruje, że realizacja zysków (głównie na USD i ropie) bierze górę nad odwagą dla budowania nowych pozycji. Przebudzone strachy o „twardy Brexit” dodają szczyptę awersji do ryzyka, dodatkowo mącąc obraz. Brak istotnych danych w najbliższych godzinach przemawia za dominacją wątpliwości, co nigdy nie wychodzi na dobre.
Dolar znowu boryka się z niskim przekonaniem inwestorów. Na papierze wszystko przemawia za jego umocnieniem - od danych makro, przez nastawienie polityki monetarnej, po perspektywy ekspansji fiskalnej. Pierwsze nie starczyło na długo, gdyż pozytywne wibracje z piątkowego raportu z runku pracy z USA ulotniły się gdzieś w połowie europejskiej części poniedziałkowej sesji. Drugi element wzmocnili wczoraj Eric Rosengren z Fed z Bostonu i Dennis Lockhart z Fed z Atlanty. Rosengren zaapelował o przyspieszenie tempa podwyżek, z kolei zwykle gołębi Lockhart wprost stwierdził, że widzi trzy podwyżki w 2017 r. Jednak rynek martwi się trzecim elementem, a dokładniej nieprzewidywalnością Donalda Trumpa. Jutro o 17:00 polskiego czasu rozpocznie się pierwsza oficjalna konferencja prasowa prezydenta-elekta, na której może pojawić się wszystko. Mogą to być pozytywne rzeczy dla USD i apetytu na ryzyko, ale też niepokojące. Ta niewiadoma paraliżuje inwestorów, którzy nie chcą wskakiwać w nieznane. Część czeka, część redukuje zaangażowanie. EUR/USD wraca do 1,06, USD/JPY jest pod 116,00. Przed nami trochę wahadłowych ruchów.
Poza światem USD, dwa inne przewijające się tematy na rynku walutowym to siła AUD i słabość GBP. Australijczyk korzysta na silnej postawie surowców przemysłowych (poza ropą naftową) i redukcji obaw o eskalację nowego kryzysu chińskiego. Licząc od początku roku AUD radzi sobie najlepiej w G10, a optymizmu inwestorów nie złamały nawet słabsze dane o sprzedaży detalicznej dziś w nocy (w listopadzie 0,2 proc. m/m, prog. 0,4 proc.). Póki sentyment rynkowy pozostanie stabilny, AUD ma przed sobą pole do konsytuacji umocnienia.
Na drugim końcu skali pozostaje funt przygnieciony obawami o utratę przez Wielką Brytanię dostępu do jednolitego rynku europejskiego. Dodatkowe komentarze ze strony premier Wielkiej Brytanii Theresy May w poniedziałek nie pomogły ocieplić klimatu wokół GBP. Po tym jak May stwierdziła w weekend, że nie będzie walczyć o „strzępki” członkostwa w UE, wczoraj dodała, że jej wcześniejsze komentarze nie świadczą, że stanowisko w sprawie porozumienia uległo zmianie. Ale mleko już się rozlało, rynek przypominał sobie o Brexicie i funta czekają trudne chwile.
Kalendarz we wtorek nie przykuwa uwagi. Za nami już kilka drugorzędnych publikacji z Europy z marginalnym wpływem na FX (poza słabszym odczytem CPI z Norwegii, który podbija EUR/NOK). Po południu dane z rynku budowlanego Kanady mogą wpłynąć na zmienność CAD, choć problemy ropy naftowej (wczoraj spadek o prawie 4 proc.) mogą mieć większe znaczenie.