Ostatnie dni sierpnia należą do dolara, który w szybkim tempie odrabia straty. USD/JPY odbił już do 110,60, czyli około 200 pipsów od wtorkowych minimów. Eurodolar zawrócił ponad 1,2050 i dynamicznie cofał się pod 1,19. Bardzo słaby jest także dolar nowozelandzki – NZD/USD zmierza do 200 – sesyjnej średniej ruchomej przebiegającej w okolicach 0,7130. Nieco stabilniejsze są funt i dolar australijski, ale duża w tym zasługa przebiegu notowań EUR/GBP i AUD/NZD. W szerszej perspektywie spodziewamy się, że obie waluty będą znacznie tracić na wartości do doalra.
Amerykańskiej walucie sprzyja szereg tendencji. Po pierwsze, wygasły obawy geopolityczne, które obniżyły rentowność długu USA mocniej niż rozbudziły popyt na papiery niemieckie i w ten sposób uderzyły w USD poprzez kanał różnicy rentowności. Teraz dochodowość dziesięcioletnich obligacji wyraźnie rośnie do 2,15 proc. i niekorzystna dla USD tendencja jest odwracana. Warto przypomnieć, że EUR/USD cały czas znajduje się wyraźnie powyżej wartości godziwej sugerowanej przez relatywny przebieg krzywych rentowności długu USA i Niemiec. Co więcej, wielu uczestników rynku czekało by sprzedać euro na pułapy zbliżone do 1,20, gdzie wypadał m.in. modelowy zasięg ruchu wzrostowego wynikający z rozpiętości sierpniowej konsolidacji 1,1680 – 1,1840, czy dołki z 2012 roku.
Po drugie, ostatnie informacje z gospodarki USA są jednoznacznie pozytywne. Nie chodzi tylko o wczorajszą rewizję dynamiki PKB za drugi kwartał (2,6 z 3,0 proc. w ujęciu zannulizowanym za sprawą głównie wyższej dynamiki konsumpcji). Wskaźniki mierzące poziom zaskoczenia danymi makro ostro pną się do góry potwierdzając pewną sezonowość: w miesiącach letnich gospodarka USA ma tendencję do nabierania impetu.
Po trzecie, dolarowi tym razem sprzyjają przepływy na koniec miesiąca. Rebalansowanie portfeli i zarządzanie ryzykiem kursowym przez fundusze o pasywnym charakterze najmocniej miało oddziaływać właśnie na EUR/USD i USD/JPY. Po czwarte, huragan Harvey, który uderzył w teksańskie wybrzeże Zatoki Meksykańskiej przyniósł ogromne straty materialne. Harvey przejdzie do historii nie za sprawą siły wiatru, ale skali opadów. Amerykańskie służby meteorologiczne podkreślają przede wszystkim bezprecedensowy obszar dotknięty kataklizmem tej rangi. NOAA wstępnie szacuje, że prawdopodobnie jeszcze nigdy tak dużo deszczu nie spadło w tak krótkim czasie na tak gęsto zaludniony i gospodarczo istotny region. Wystarczy powiedzieć, że w Houston spadnie więcej deszczu w tydzień, niż normalnie w rok. Zniszczenia są większe i ich usuwanie potrwa dłużej niż pierwotnie zakładano. Co ma to wspólnego z dolarem? Uczestnicy rynku coraz mocniej spekulują, że w obliczu najsilniejszego od 2012 roku huraganu Kongres nie będzie mógł pozwolić sobie na opieszałość czy spory przy podnoszeniu limitu zadłużenia (ma na to zaledwie kilkanaście dni roboczych, termin mija 30 września). Po piąte, administracja Trumpa powróciła do ostrego forsowania reformy podatkowej w mediach, co może dawać nadzieję, że projekt nie trafił na stałe do kosza i ma szanse na choć częściowe wdrożenie.
Dziś testem trwałości umocnienia dolara będzie odczyt PCE Core, czyli preferowanej przez Fed miary inflacji. Wskaźniki presji cenowej zostaną opublikowane również w Eurolandzie i Polsce. Inwestorzy będą jednak przede wszystkim oczekiwać na jutrzejszy komplet danych z rynku pracy USA oraz wyglądać przyszłotygodniowego posiedzenia ECB i informacji z amerykańskiej sceny politycznej.